Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

gra, młodość i losowe słowa

-a może nie zaatakują?- zapytał Nightmare z nadzieją. Nie chciał walczyć przeciwko Fatalowi i Errorowi, po prostu nie. Zazwyczaj lubił walkę, uwielbiał rzucać się w jej wir i chłonąć negatywne emocje, ale tym razem miał zbyt wiele do stracenia... Tym razem, gdy dojdzie do walki, skrzywdzi kogoś, kogo przysięgał sobie nie krzywdzić.

Nightmare i 404 wymienili spojrzenia.

-tak, myślę że tak- powiedział Nightmare.

-w końcu nic nie zacieśnia relacji jak dzieci, prawda?- zapytał 404.

-albo to, że nas obu chcą zabić te same osoby.

-tak, to też.

-po kolei- powiedział Axe- tak, mam córkę. Odpowiadając na drugie pytanie...cóż, kiedy pan i pani bardzo się kochają...

-ani słowa więcej!- krzyknął Dream, kładąc dłonie po bokach czaszki Blue.

Axe zaśmiał się cicho.

-to przejdźmy do trzeciego pytania... To będzie już trochę czasu...w Podziemiu trudno mierzyć upływ czasu. A mamą Alizy jest Frisk.

-wiem, sam nieraz przejmowałem kontrolę nad naszym ciałem, a co za tym idzie też i nad Crossem, ale to było dawno. Teraz nie krzywdzimy go i tyle- rzekł Chara stanowczo.

-właśnie, dla niektórych- rzekł Nightmare- dla wielu jest szkodliwa. A  gdy chodzi o czyjeś życie...w tym czy innym sensie, to już nie jest zabawa, a gra.

-młodo- powiedział Nightmare- pięćset lat to wcale nie tak wiele. Mam całe życie przed sobą.

-co?- zapytał Chara niewiele rozumiejąc z tej wypowiedzi- chyba ci mikrofon przerywa. Zamknij okno, internet wypuszczasz.

-muszą zrozumieć, że muszą wybrać, albo Error i Fatal wybiorą za nich- rzekł Bill- albo pozwolą im się zemścić, albo będą walczyć. Nie ma trzeciej opcji.

404 wzruszył ramionami.

-a im bardziej cię zachęcam, tym bardziej tego nie chcesz, prawda? Więc jaki jest mój cel?

-różnie można to nazwać- rzekł Nightmare- ale plotkowaniem bym tego nie nazwał. Czasami tylko coś wspomnę albo opowiem.

-waham się- rzekł Nightmare- z jednej strony pranie mózgu rozwiąże wszystkie problemy, ale z drugiej strony to byłoby okrutne i nie w porządku wobec nich. Może i oni by o niczym nie wiedzieli, ale my byśmy wiedzieli... I czy dalibyśmy radę z tym żyć? Ze świadomością tego, co zrobiliśmy naszym przyjaciołom?

Error przekrzywił głowę.

-jaki jest w tym sens? Tylko bym sobie rozwalił twarz. A mam zbyt piękną twarz by ją niszczyć o podłogę.

-może zaatakujemy podłogę Inkiem?- zaproponował Reaper.

Error uśmiechnął się.

-oczywiście.

-nie mam siostry- powiedział Nightmare- sprawdź w innym multiversum, bo chyba mnie z kimś pomyliłaś. Mam brata bliźniaka, ma na imię Dream.

-pomyślmy... Jestem mądrzejszy, bardziej poważny, opanowany, to ja jestem tym odpowiedzialnym...- wymieniał Nightmare, z każdym argumentem prostując jeden palec u dłoni- dorosłem a Dream wewnętrznie wciąż jest małym dzieckiem

-denerwują mnie. Ciągle trzeba się nimi opiekować, wyprowadzać na spacer, dawać im jedzenie i picie, sprzątać po nich... To tylko dodatkowy obowiązek. Mam już piątkę w domu wystarczą mi. Chociaż czasem zastanawiam się nad adopcją krowy, by dręczyć Crossa.

-tak- powiedział Nightmare- Killer zaatakował kiedyś podłogę. Spadł mu na nią lizak, a gdy go podniusł, był cały w kurzu, więc Killer w złości chwycił nóż i zaczął dźgać nim podłogę. Cała podłoga w salonie była później do wymiany.

-trochę jedno i drugie- powiedział Nightmare- przyjął moją propozycję dobrowolnie, ale gdy chciał odejść zmusiłem go by został.

-czy ktokolwiek dołączył do twojej grupy w pełni z własnej woli?- zapytał 404.

-Error.

-a oprócz Errora? On dołączył na zasadzie: mamy sojusz, ale sam sobie jestem szefem, więc to się nie liczy.

Nightmare zastanowił się.

-nie. Wszystkich w pewnym stopniu zmusiłem...

-nie wiem... Na pewno będę się bronił... Mogę spróbować sięgnąć do jego emocji i go trochę uspokoić, ale nie wiem, czy to pomoże. Error nie lubi, gdy mu grzebię w emocjach.

-to by go tylko bardziej zdenerwowało- rzekł 404- trzeba podejść do tego inaczej. Złapmy ich tak, by nie mieli jak uciec i wtedy spróbujmy przemówić im do rozsądku.

-Dream- rzekł bez wahania Nightmare - a co?

-to wszystko jest jakieś szalone i nie ma najmniejszego sensu- powiedział Nightmare- wszystko się co chwilę zmienia. Zanim zdąży się w pełni zrozumieć jedną sytuację, już się zaczyna coś nowego. To jak jedna wielka karuzela emocji, jakby ktoś pisał scenariusz losując słowa.

*******
Zbliżamy się do setnego rozdziału. Co proponujecie z tej okazji?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro