Gdy zderzyły się multiversa
Niegdyś, gdy zderzyły się multiversa, granice między światami się zatarły. Świat rzeczywisty zaczął przedzierać się do Multiversów, a mieszkańcy tamtych światów zaczęli słyszeć głosy. Głosy, których zignorować nie mogli.
*****
Killer spojrzał na znak wiszący na drzwiach od kuchni. Po raz setny przeczytał widniejący na nim napis: Killerowi wstęp wzbroniony.
Potraktował to jako wyzwanie. Przecież to nie możliwe, by dostał zakaz wstępu do kuchni jedynie za podpaloną wodę na patelni, wrzucenie ogórków kiszonych do kartonu z mlekiem i wyrwany kran.
W sumie głos podsunął mu pewien pomysł. Lekcje gotowania byłyby niezłym sposobem na dostanie się do kuchni.
-Hoooorroooor!- krzyknął Killer i wbiegł do kuchni.
-nie widziałeś znaku?!- krzyknął Horror pokazując chochlą na znak na drzwiach.
-chcę, byś mnie nauczył gotować!- odparł Killer pełen entuzjazmu.
-nigdy w życiu!- krzyknął Horror i rzucił w Killera patelnią.
*****
Horror spojrzał na drzwi, za którymi zniknął Killer. Wbita w nie była patelnia.
Dlaczego gotowanie sprawia mu przyjemność? Chyba po prostu lubił dzielić się z innymi tym, czego sam przez długi czas nie doświadczył. W jego świecie jedzenia brakowało i oddanie komuś swojego jedzenia było znakiem, że się o tego kogoś dbało. A on kochał swoją rodzinę i chciał im dać to, co najlepsze. Dawał z siebie wszystko, by oni mieli przyjemność z jedzenia, a gdy widział, że im to smakuje, był szczęśliwy.
A teraz mógł podzielić się tą przyjemnością z kimś jeszcze.
Podszedł do drzwi, wyjął z nich patelnię i otworzył je.
-Killer! Wracaj, nauczę cię gotować, ale weź ze sobą trzy czy cztery gaśnice!
*****
Dream zamyślił się. Jego pierwszą myślą było to, że byłby lepszym bratem i nie dopuściłby do tego, by Night zjadł Czarne Jabłka, ale...
Spojrzał na brata. Gdyby wtedy nie zjadł tych jabłek, nie stworzyłby rodziny. Dust, Cross, Killer, Horror, Error...oni wszyscy byliby samotni i nieszczęśliwi. I Night też. Dream wstydził się do tego przyznać nawet przed samym sobą, ale Nightmare nigdy nie byłby z nim szczęśliwy. Nie był nigdy wcześniej, więc dlaczego miałby być szczęśliwy, gdyby cofnął czas?
Więc nie, nie zmieniłby nic. Teraz w końcu jego brat był szczęśliwy. Miał rodzinę, miał chłopaka. A on? Nie był mu potrzebny do szczęścia.
Mógł jednak pomóc mu tu i teraz, być przy nim w tym życiu i nadrobić te stracone lata.
I to właśnie zamierzał zrobić.
***********
Oto pierwszy rozdział aska.
Zachęcam do komentowania i zadawania pytań, jednak proszę o informację do której książki się odnosicie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro