miłość, szantaż i wojna gangów
-to, co się dzieje tutaj jest zbyt ciekawe, by iść spać - powiedział 404, zajadając popcorn otrzymany wcześniej od Billa.
-zostaw ten popcorn!- krzyknął Fatal, wytrącając mu popcorn z ręki.
-mój popcorn...- jęknął 404, patrząc na rozsypany na podłodze popcorn.
-proszę - powiedział Bill, podając mu drugi, po czym, gdy 404 nie patrzył, pokazał Fatalowi język.
Bill uśmiechnął się lekko.
-wolę się poznęcać nad Fatalem.
-zostawcie Crossa w spokoju!- krzyknął Dust, stając przed śpiącym Crossem, gotowy, by go bronić.
-tak- rzekł Bill- Fatal jest tylko ciężarem, który ciągnie go na dno, ale 404 o dziwo nie chce się od tego ciężaru uwolnić.
-kocham Fatala i go nie zostawię, Bill- powiedział 404- musisz to w końcu zrozumieć.
-kochasz Fatala, czy kochasz się opiekować kulawymi kaczuszkami?- zapytał Bill.
404 nie odpowiedział.
-chętnie usłyszę tę historię- powiedział Bill, siadając w powietrzu- niech zgadnę, nie powinien jej słyszeć ten ponurak w kącie, który ciągle zabija mnie wzrokiem?- dodał, pokazując na drugiego 404.
-zobaczmy...- powiedział Bill, po czym w jego dłoni pojawiła się zwój pergaminu. Rozwinął go i zaczął czytać- jest tu wiele ogólników, ale umowa jest wiążąca. Obowiązuje do wyjścia z piwnicy. Przykro mi, ale do momentu wydostania się stąd ich obojga, twój przyjaciel musi robić wszystko, co druga osoba uzna za pomocne w wydostaniu się stąd. Jednak umowa mówi o współpracy, więc twój przyjaciel może też coś z tego wyciągnąć.
-linka na duszy?- zapytał cicho Nightmare, podnosząc wzrok. Znał trzy osoby, które mogły to zrobić. Cztery, wliczając w to drugiego 404. Spojrzał na Crossa. Głos mówił wcześniej o tym, że ten się w coś wpakował... Ostrożnie podszedł do materaca, na którym spał Cross i wyjął jego duszę. Spojrzał na zaciśniętą na niej linkę- Cross, coś ty zrobił...
-na ryby można iść jak tylko się stąd wydostaniemy. A skąd wiedziałem, że zapewne chodzi o Crossa? Nienawidzisz go i dręczysz go od początku. Ale jak zrobisz mu krzywdę...- Horror uniusł siekierę- znajdę cię i zabiję.
-żeby to tylko raz- zaśmiał się Bill- ale nie nazwałbym tego oszukaniem, raczej drobną nieścisłością. Z resztą on też mnie nieraz oszukał.
-to już taka nasza mała tradycja. Spotykamy się i spisujemy nieszkodliwą umowę, a potem sprawdzamy kto kogo złapał na ciekawszy haczyk- dodał 404.
-dlatego nie chcę mieć z tobą dzieci!- krzyknął Fatal- co, jeżeli będziemy mieć dzieci, a wy znowu podpiszecie umowę i będziesz przez miesiąc mieszkał u niego i sprzątał mu łazienkę?! Zostanę sam z dziećmi! Albo złapiesz się na jakiś haczyk i on je zabierze!?
-Fatal...- powiedział cicho 404- posłuchaj... Dzieci by wszystko zmieniły. Przestałbym się w to bawić, tylko został z tobą i dziećmi.
Fatal pokręcił głową.
-nie oparł byś się wyzwaniu...
-przeżuciłbym się na grę w szachy.
-rok...- powiedział Fatal- jak przez rok nie zawrzesz z nim żadnej umowy, pomyślimy o dzieciach.
404 uśmiechnął się szeroko i przytulił Fatala.
-to jest szantaż- rzekł Bill- podoba mi się.
-czy takim czystym, to miałbym wątpliwości- powiedział 404, śmiejąc się.
-kąpałem się wczoraj!- rzekł Bill.
-ale ubranie to chyba prałeś w zeszłym roku- wtrącił się Fatal.
-wiesz, jak ciężko się czyści ludzką skórę?- zapytał Bill, strzepując pył z ubrania- i tak, jestem haosem... Ale wolę określenie demon snów czy bóg.
-tak, tak, wszyscy wiemy, że jesteś Sansową wersją Billa Cyferki z kreskówki dla dzieci- powiedział Error, stając obok Fatala- sny zostaw Nightowi i Dreamowi, to nie jest twoje podwórko.
Killer uśmiechnął się szeroko i podbiegł do kotów.
-nie wiem, co ty im wczoraj powiedziałeś, ale zaczęły wojnę gangów- powiedział Horror, patrząc na Killera.
-też nie wiem, co im powiedziałem - odparł Killer- ale dajesz, Serdelek! Pokaż im, na co cię stać!
Ink spojrzał na Blue.
-wiem o tym. Blue to takie nasze małe słoneczko. Gdyby nie on, już dawno bym się poddał...
Blue uśmiechnął się szeroko i podbiegł do Inka. Przytulił go mocno.
-zawsze będę przy tobie Ink. I zawsze chętnie zrobię ci pocieszające taco!
-teraz już nie jest tak źle- powiedział Nightmare- na początku było...ciężko. każdy z nich miał ciężką przeszłość, z którą pomagałem im sobie poradzić. Często musiałem wstawać w nocy i przychodzić do nich, bo budzili się z koszmarów i panikowali... To nie były koszmary powstałe przeze mnie, były to sny, które bazowały na ich wspomnieniach. Z czasem było coraz łatwiej... A i oni bardzo mi pomogli. Dzięki nim ja też pogodziłem się z przeszłością...
Nightmare uśmiechnął się lekko. Ciężko pracowali na to, co mieli teraz. Mieszkali w opuszczonym zamku w opuszczonym AU, ale zamienili to miejsce w dom, wypełnili go miłością i ciepłem. Każdy z nich w końcu pogodził się z przeszłością i samym sobą, zbudowali więzi, które według wielu nie miały prawa istnieć. A i on sam ze zdziwieniem odkrył, że potrafi odczuwać pozytywne emocje. Najpierw panikował, ale teraz się z tego cieszył. Poczuł, jak ktoś go obejmuje. Otworzył oko, które nawet nie zauważył, kiedy zamknął. Spojrzał z ciepłym uśmiechem na przytulających go Bad Guys i objął ich wszystkich mackami, przyciskając do siebie.
Error skinął głową.
-tak, to dobry pomysł... Ale nie jestem w tym dobry... Jak mam zorganizować jakieś wyjście?
-pomogę ci- powiedział cicho Dust- jak chcesz to przebierzemy Killera za amorka i będzie nad wami latał.
-nie, dzięki- odparł Error.
-wiesz... Myślę, że Night się ucieszy, jak po prostu się gdzieś teleportujecie we dwoje i pójdziecie w pierwszym lepszym kierunku- powiedział Cross.
*********
Reszta pytań będzie w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro