14
To może być nietypowy rozdział bo w końcu to Artbook, ale chciałam to napisać już dawno ale nie wiedziałam gdzie to To napisać ¯\_(ツ)_/¯(Jak by co to będzie urywek histori mojej OC furry i ona ma na imię Roxan)
To było chłodne Listopadowe popołudnie, Niewielki białowłosy lis z
anielsko białymi skrzydłami wybiegł że szkoły z kroplami łez płynącymi po miękkim futsze na twarzy.
Roxan mknęła dalej przez miasto, dla tego że goniły ją zdania i słowa:
Tylko nie ona!, ona nic nie umie zrobić dobrze, NIE!, możesz sobie iść?
Te słowa były dla niej jak paliwo by uciekać.
Zza budynków ujżała swój niewielki, szary dom, w tym momęcie pszyśpieszyła.
Gdy wbiegła do domu i nie zważając na to czy kto kolejek jest w domu upadła lekko na ziemię ciężko oddychając, A rany na jej delikatnej skórze krfawiły.
Resztką sił niewielka lisica wstała i kulejąc dotarła do łazięki, gdzie spojżała na swoje odbicie, jej futro było mokre od łez.
Nagle zaczęło jej się kręcić w głowie, spojżała na swoje łapy, obraz w jej oczach był rozmazany, a wszystko w okół wirowało lecz ujżał na swoich łapach krew która niewiadomo skąd Cię tam wzięła.
Roxan poczuła jak z jej ust wydobywa się jakaś dziwna ciecz, która okazała się tą krwią.
Lisica bez namysłu po dłuszszym wpatrywaniu się w swoje łapy zamknęła oczy, a następnie otfarła ale krwi już nie Było, Roxan odetchła z ulgą i znuw spojżała w lustro A tam zobaczyła wielką okropną postać liścia szybko odwróciła wzrok.
Roxan nie ruchomo stała przez kilka minut po jej futsze pływały krople potu nagle poczuła że zaczęła się tsząść lecz w jej głowie pojawiła się myśl:
To na pewno musi mi się wydawać
Powtażając sobie to Roxan zaczęła się obracać i gdy miała już spojżeć się w miejsce w którym stała tajemnicza postać zrobiła szybszy ruch obrotu postać była prawdziwa....
Proszę mi napisać czy chcecie dokończenie tej historii :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro