Rozdział 11
Po zjedzeniu lunch'u zaczęliśmy się przygotowywać na muzyczny festiwal, który zaczyna się już o czternastej, ale wiadomo, że każdemu zejdzie co najmniej godzina. Podchodząc do szafy cicho westchnęłam. W co ja mam się niby ubrać? W końcu zdecydowałam się na podarte jeansowe spodenki, przeźroczystą bluzkę w cekiny, a pod spód założyłam krótką białą bluzkę, aby zakryć moje piersi. Jak zwykle, na nadgarstek założyłam moją srebrną bransoletkę z zawieszkami. Aby dopełnić mój strój, dodałam łańcuchowy pasek do spodenek. Na koniec wykonałam codzienny makijaż, wyjątkowo dodając lekko bordowy błyszczyk i podkręciłam moje długie blond włosy przy końcówkach.
Nie mam zamiaru brać żadnej torebki, więc po prostu włożyłam pieniądze do kieszeni i obudowy telefonu. Dobra mogę schodzić na dół, mam nadzieję, że wszyscy są już gotowi, bo już dochodzi piętnasta.
– Ał! Niee... ałaaa – usłyszałam krzyki dochodzące z dołu. Wchodząc do salonu zauważyłam Joe, który pochylał się nad Alex'em, a ten z kolei leżał plecami na stole w samych bokserkach.
– Co się tutaj dzieje? – zapytałam, a oni obaj podskoczyli.
– Jak byliśmy w galerii przypomniałem sobie, że mieliśmy wydepilować Alex'a woskiem, więęęc to jest właśnie co robię – wytłumaczył z wesołym uśmiechem, za to Alex popatrzył na mnie błagalnie.
– Floss! Pomóż! – krzyknął zdesperowany, a ja jedynie pokręciłam głową śmiejąc się.
– Właśnie skończyłem mu depilować nogi... popatrz jakie są teraz gładkie! – odparł podekscytowany i zaczął głaskać nogi Alex'a – Dobra, a teraz dawaj pachy – dodał wyciągając kolejny plaster z woskiem i przykleił go do prawej pachy. Oczywiście nie mogło mnie ominąć takie widowisko, więc powolnym krokiem udałam się na kanapę, a następnie zaczęłam przyglądać się temu jak Joe depiluje Alex'a, co nie będę kłamać – było bardzo zabawne. Po niedługim czasie również Nate do nas dołączył. Śmiejąc się pod nosem, ruszył w stronę kanapy, gdzie siedziałam ja.
– Zapomniałem o tym – powiedział delikatnie marszcząc brwi i kontynuował przyglądanie się chłopakom z rozbawieniem, a ja tylko przytaknęłam głowo, ponieważ z jakiegoś powodu nie mogłam się skupić. Brunet siedział bardzo blisko mnie, chociaż kanapa była spora. Nasze nogi się nieznacznie się dotykały, ale to wystarczyło, aby na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, którą próbowałam ukryć poprzez pocieranie nóg rękami. Co się z tobą dzieje, Florence? Czyżbyś znowu wypiła za dużo kawy?
Kiedy Joe w końcu skończył depilować ciało Alex'a, czarnowłosy odetchnął z ulgą.
– Na Twoim miejscu nałożyłabym jakiś balsam – podpowiedziałam mu, a on pokiwał głową zgadzając się ze mną.
– Zrobiłbym tak, aleeee nie mam żadnego balsamu – burknął masując swoje ręce, a następnie popatrzył na mnie z nadzieją.
– Dobra pożyczę ci mój – odparłam wstając z mojego miejsca. Poczułam chłód tam gdzie moja noga stykała się z nogą Nate, ale to zignorowałam, przecież nie usiądę z powrotem, aby móc znowu poczuć jego ciepło... – Przesunął byś swoje stopy? – zapytałam Nate'a, gdyż nie mogłam przejść, bo jego stopy zagradzały mi drogę. Mogłabym spróbować przejść nad nimi, ale spójrzmy prawdzie w oczy; prędzej bym się potknęła o te jego gigantyczne kończyny, niż spokojnie przeszła nad nimi. Po chwili chłopak je przesunął w stronę siebie, więc wolno udałam się na górę do łazienki, którą dzieliłam z Laurel. Otworzyłam jedną z białych szafek i wyciągnęłam mój ulubiony balsam, który pachniał kokosem. Kocham ten zapach. Następnie z powrotem udałam się na dół. – Proszę – odezwałam się podając Alex'owi balsam.
– Mmm jak ładnie pachnie – powiedział i wylał trochę produktu na swoje nogi, a następnie zaczął rozsmarowywać.
– Co mnie ominęło? – zapytała Lau wchodząc do salonu. Spojrzała na Alex'a i popatrzyła się na mnie zdziwiona.
– Właśnie wydepilowałem Alex'a woskiem – uśmiechnął się szeroko Joe wyglądając na bardzo dumnego z siebie.
– Ejj dlaczego nikt mnie nie zawołał? Też chciałam to zobaczyć.
– Dziękuję za Wasze wsparcie, kochani! – krzyknął Alex sarkastycznie i powrócił do smarowania swojego ciała. – Faktycznie gładkie... – wymamrotał cicho pod nosem, ale i tak to usłyszałam i przytaknęłam mu rozbawiona.
– Możemy już iść? – przemówił Nate.
– Tak, chodźmy już. – powiedziałam podekscytowana. Nigdy nie byłam na żadnym festiwalu, więc cieszyłam się, że będę mogła brać udział w tej formie rozrywki. Przed wyjściem założyłam jeszcze czarne converse'y i wszyscy wyszliśmy. Upewniłam się, że zamknęłam dom, a następnie włożyłam klucz do kieszeni.
Postanowiliśmy pójść na miejsce pieszo, ponieważ wszystko miało się dziać na plaży obok molo, które nie znajdowało się daleko od naszego domku. Patrząc na te wszystkie tłumy, to pewnie i tak nie byłoby miejsca, aby zaparkować samochód. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Popatrzyłam na ekran, na którym widniała nazwa "mama". Dlaczego musi zawsze dzwonić w najmniej odpowiednich momentach? Trudno... muszę odebrać, jeżeli chcę jeszcze żyć.
– Idź kupić bilety – powiedziałam i podałam moje pieniądze Laurel. – Muszę to odebrać – poinformowałam wskazując na telefon i odeszłam trochę dalej, aby móc w spokoju porozmawiać z moją matką.
– Witaj, córeczko! – kobiecy głos mojej mamy rozbrzmiał w słuchawce.
– Cześć, mamo – przywitałam się trochę mniej entuzjastycznie niż ona.
– Dzwonię, aby sprawdzić czy wszystko u Was dobrze? – zapytała zatroskana. Pewnie nadal gnębi ją poczucie winy. A może i nie?
– Tak u nas wszystko dobrze – potwierdziłam mówiąc prawdę. No może poza tym, że to miały być wakacje tylko moje i Laurel? Albo to, że nie pisałam się na spędzenie reszty życia z nieznajomym, którego nie darzę żadnym uczuciem?
– To dobrze, ale wiedz, że jeżeli by się coś działo to masz od razu do mnie dzwonić, tak? Wiem, że pewnie myślisz, że nas nie obchodzisz, ale to nie prawda. Dbamy o Twoją przyszłość – rzekła nadal mówiąc tym swoim zatroskanym tonem.
– Nie będę z Tobą o tym rozmawiała przez telefon. Jak wrócę to o tym pogadamy – powiedziałam, bo wiem, że jeżeli dalej będziemy kontynuować ten temat, to skończy się to kłótnią.
– No dobrze – odparła nieprzekonana, ale odpuściła.
– A teraz wybacz, właśnie idziemy na festiwal i nie mogę rozmawiać – wytłumaczyłam oschle, gdyż zaczynałam czuć jak złość zaczyna znowu we mnie buzować.
– Kocham Cię, córeczko – zdążyła jeszcze powiedzieć zanim się rozłączyła. Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w ekran telefonu, ale po chwili głęboko odetchnęłam i ruszyłam w stronę reszty, którzy stali obok wejścia, czekając na mnie.
– Już jestem. Kupiliście bilety? – zapytałam, a Laurel zaczęła wymachiwać biletami przed moimi oczami, a następnie podała mi jeden.
* * *
Kiedy ochroniarze sprawdzili nasze bilety oraz nas przeszukali, aby sprawdzić czy nie mamy ze sobą nic podejrzanego, podeszliśmy do dużej tablicy, na której znajdował się plan co i kiedy będzie się działo.
– O mój boże... – szepnęłam zaskoczona patrząc na tablicę z szeroko otwartymi oczami. Moje serce zaczęło szybko bić z podekscytowania, chociaż nadal nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą przeczytałam.
– Co? – zapytał Nate stojąc centralnie za mną. Pomimo tego, że jest wyższy ode mnie o głowę to i tak czułam jego oddech na moim karku. Co nie będę ukrywać, trochę mnie dekoncentrowało.
– O MÓJ BOŻE! – tym razem krzyknęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka podskakując w miejscu. Brunet tylko spojrzał się na mnie jak na wariatkę, którą tak naprawdę byłam, ale Ciii jeszcze nie musi o tym wiedzieć. – Shawn Mendes będzie występował o osiemnastej!! – powiedziałam na jednym wydechu.
– CO?! – obok mnie pojawiła się Laurel i po przeczytaniu informacji na tablicy, również dołączyła do mojego ataku ekscytacji. Obie podskakiwałyśmy w miejscu, nie mogąc uwierzyć, że dzisiaj w końcu zobaczymy Shawn'a! Od dawna chciałyśmy wybrać się na jego koncert, ale trochę się bałyśmy iść tam same.
Oprócz Shawn'a Mendes'a mieli również występować inni solowi artyści oraz parę mniej znanych zespołów. Postanowiliśmy jednak pójść tylko na koncert Shawn'a oraz dwóch innych osób, których nie znałam, lecz chłopcy uparli się, że chcą ich zobaczyć, a później skorzystać z innych atrakcji, na przykład wesołego miasteczka. Występy które chcemy zobaczyć odbędą się dopiero wieczorem, więc mamy jeszcze mnóstwo czasu do zabicia.
– Chodźmy na kolejkę górską – zaproponował Nate pokazując na jedną z atrakcji. A ja do razu poczułam ekscytację.
– TAK! – wykrzyknęłam nie mogąc ustać z podekscytowania i pociągnęłam go za rękę w stronę kolejki. Nie mam pojęcia co mną kierowało w tamtym momencie. Chyba naprawdę piję za dużo kawy. Krótko po tym i reszta poszła za nami, aby zająć miejsce w kolejce. Na szczęście nie staliśmy w niej długo, ponieważ większość osób spędzała czas przy scenie. Kiedy w końcu zajęliśmy nasze miejsca w wagonie, poczułam lekki strach. Ostatni raz byłam na kolejce górskiej, kiedy miałam około osiem lat i tamta nie była tak duża jak ta. Gdybym usiadła z Laurel to przynajmniej byśmy mogły złapać się za rękę, ale ona uparła się, że chce siedzieć z Joe, więc ja wylądowałam centralnie za nimi razem z Nate'm, a za nami siedział Alex, nawet nie wiem z kim, ponieważ boję się zobaczyć jak długie to coś jest. Spojrzałam przerażona na Nate'a.
– Chcę zejść – odparłam w momencie kiedy kolejka ruszyła. Zaczęliśmy się powoli przesuwać do góry, tak, że po jakimś czasie byłam w stanie zobaczyć większość wesołego miasteczka oraz kawałek sceny.
– Zwariowałaś? – powiedział patrząc na mnie uważnie, pewnie sprawdzając czy znowu żartuję. – Jak ty to sobie wyobrażasz, co? Jesteśmy już prawie na samej górze, nie mogą zatrzymać tego wszystkiego od tak, Florence! – kontynuował robiąc się coraz bardziej zdenerwowany. Winna spojrzałam na swoje dłonie. Powinnam była nic nie mówić, przynajmniej nie byłyby teraz na mnie zły.
– Przepraszam – wyszeptałam cicho próbując nie rozglądać się na boki. Mam w zwyczaju szukać wyjść pożarowych w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, ale zgaduję, że tutaj takiego nie ma. Szkoda, że nie mogą wybudować takiego małego tuneliku dla osób takich jak ja. Ale w sumie, pewnie i przez to bałabym się przejść.
– Jezuu, to przecież nie Twoja wina – odezwał się w końcu, a kiedy na niego spojrzałam to on przewrócił oczami naśladując mnie. – Dawaj rękę – powiedział wyciągając swoją dużą dłoń.
– Nie. Poradzę sobie – odmówiłam i popatrzyłam się na tył głowy przyjaciółki, która siedziała przede mną. Siedziała przytulona do Joe, bo pewnie tak jak ja się bała... albo udawała, że się boi.
– Odpuść swoje przemyślenia i po prostu złap mnie za rękę – powiedział i sam ewentualnie złapał mnie za dłoń widząc moje zawahanie. Mam nadzieję, że nie dotykał nieodpowiednich rzeczy. Skrzywiłam się na tę myśl.
Kolejka górska wcale nie była taka straszna jak myślałam. Oczywiście krzyczałam, kiedy były gwałtowne zakręty lub góry, ale jakoś przeżyłam i chętnie bym poszła jeszcze raz.
– Ale super! Chodźmy na następną! – krzyknął Alex, wychodząc z wagonika. Po chwili i my wysiedliśmy śmiejąc się z jego dziecinnego zachowania. W tym momencie wyglądał jak czteroletni chłopczyk, który właśnie dostał wymarzoną zabawkę. Z ulgą odetchnęłam, kiedy moje nogi stanęły za ziemi. Chciałam podnieść rękę, aby poprawić moje włosy, które pewnie zostały zniszczone przez wiatr, ale uniemożliwiała mi to ręka Nate'a, która nadal stykała się z moją dłonią. Delikatnie wyswobodziłam ją z ucisku, a następnie podniosłam, aby poprawić te nieszczęsne włosy. Czułam lekki smutek, kiedy już nie trzymałam go za rękę, ale tak już musi być. Nie chcę darzyć go żadnym uczuciem, to jest biznes, więc byłoby to nieprofesjonalne. Tak, bo ślub z nieznajomym, aby połączyć firmy jest bardzo profesjonalny, Floss.
Kolejne parę godzin spędziliśmy na różnych atrakcjach, ale ciągle wyczekiwałam momentu, kiedy w końcu podejdziemy pod scenę i będziemy w stanie posłuchać jak Shawn śpiewa – na żywo! I w końcu ten moment nadszedł. Chłopcy byli w stanie przepchać się pod same barierki, żebyśmy mogły być jak najbliżej sceny, co naturalnie nie obyło się bez przeklinania oraz obelg rzucanych w naszą stronę.
– Nadal nie mogę w to uwierzyć! – krzyknęła do mnie Lau uśmiechając się szeroko. Po chwili na scenę wszedł Shawn. Trzymał gitarę w jednej w ręce, a w drugiej mikrofon, który później włożył do stojaka. Jak zwykle było widać, że granie dla swoich fanów sprawia mu przyjemność, bo przez cały koncert nie przestawał się uśmiechać.
Nagle rozpoczęła się moja i Laurel ulubiona piosenka, błyskawicznie spojrzałyśmy się na siebie i łapiąc się za ręce zaczęłyśmy wydzierać się na cały głos przy okazji tańcząc. Emocje buzowały w moim całym ciele, więc nawet nie zastanawiałam się jak idiotycznie wyglądam i czy bardzo fałszuję. Liczył się tylko ten moment, na który tak długo czekałyśmy. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi go odebrać, gdyż jest on teraz zakopany w mojej pamięci. Właśnie takie chwile, będę sobie odtwarzać co trochę w głowie, kiedy będę już stara (o ile będę jeszcze pamiętać) trzymając chomika na swoich kolanach głaskając go co jakiś czas.
* * *
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro