Bracia (część 1)
Witajcie! Przepraszam za te opóźnienia ;-; mam dużo na głowie ostatnio. Niestety ten rozdział będzie podzielony na 2 części. Nie wiem kiedy będzie ruga część ale tyle na razie powinno wystarczyć ^^"
To coś ma 1000 słów ;-;
Miłego czytanka :3
_______________________________________
~5 DNI PÓŹNIEJ~
Po tym co się działo...
Nie wiem co mam myśleć...
- Yūto! Śniadanie!
- Już idę!
Hideo zrobił mi śniadanie. Przeważnie ja je robie ale dzisiaj jakoś nie czułem nastroju na gotowanie.
Zszedłem na dół gdzie czekał na mnie Hideo.
- Ohayo
- Ohayo Yūto. Siadaj i jedz - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Arigato Hideo.
Hideo przygotował nam Natto ^^
- Wyspałeś sie młody?
- Trochę...
- Znowu nie mogłeś zasnąć?
- Nie...
- Wiem o chodzi... Śmierć Shro też nie daje mi spokoju... Był świetnym egzorcystą i przyjacielem.
- Musze pójść odwiedzić jego grób.
- Miło z twojej strony. Tylko pamiętaj żeby się nie spóźnić na spotkanie z Rinem.
- Wiem wiem.
Skończyłem jeść zupę i poszedłem na górę do swojego pokoju.
Trzeba zacząć się pakować...
~PO 15 MINUTACH~
- No w końcu - powiedziałem sam do siebie.
Mam wszystko. Jestem gotowy.
Zaraz...
Jeszcze ten miecz...
Spojrzałem w stronę miecza w oprawionego zielonymi ślaczkami.
Schowałem go do torby i zszedłem na dół pożegnać się z Hideo.
- Pa Hideo.
- Trzymaj się młody. Wpadaj czasem.
Pożegnałem sie z nim i poszedłem na peron. Mam jeszcze 30 min zanim przyjedzie pociąg. Usiadłem na ławce czekając za nim. W oddali zauważyłem dziewczynę z fioletowymi włosami. Stanęła przy torach. Nagle jakiś chłopak ją popchnął i się na nie przewróciła. Usłyszałem jak nadjeżdza pociąg. Chłopak uciekł a dziewczyna nie mogła wstać. Zerwałem sie na równe nogi i do niej podbiegłem. Podniosłem ją i w ostatniej chwili zabrałem z torów. (Ah ta moja oryginalność xD)
Zabrałem ją na najbliższą ławkę.
- Nic ci nie jest? - spytałem zdenerwowany.
- Nie, tylko zwichnęłam sobie kostkę...
- Uff... całe szczęście.
Dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Rzadko to mówię... Dz...Dziękuję Ci...
- Proszę - powiedziałem z bananem na twarzy - Jestem Yūto Okumura. Miło mi.
- Nazywam się Izumo Kamiki. Też mi miło Cię poznać.
Poszedłem po swoje rzeczy i wróciłem do Izumo.
- Więc... na jaki pociąg czekasz?
- Na pociąg do True Cross Academy.
- Oh naprawdę? Zawsze chciałem się tam uczyć.
- Może kiedyś się tam dostaniesz - powiedziała dość chłodno.
- Mam nadzieje - powiedziałem uśmiechając się.
- A ty? Gdzie jedziesz?
- Jadę spotkać się z bratem. Razem dostali za zadanie się spakować i się z kimś spotkać. Nie wiem o co może chodzić.
- Ja tym bardziej...
Gadaliśmy jeszcze z 10 minut. Przyjechał pociąg do TCA.
- To mój pociąg. Musze iść. Nawet fajnie się z tobą gadało Okumura.
- Dzięki. Z tobą też Izumo. Mam nadzieje że się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Może...
I tymi słowami się ze mną pożegnała.
Kiedy na chwile się odwróciła pomachałem jej a ona lekko się uśmiechnęła i zniknęła wśród tłumów w pociągu.
- Izumo Kamiki...
Czekałem jeszcze 10 min na mój pociąg i do niego wsiadłem. Przez 30 min jechałem do Rina. Wysiadłem z pociągu i skierowałem się w stronę kościoła. Po drodze zachaczyłem o cmentarz i pozostawiłem kwiaty na grobie Shiro.
~ PO 10 MINUTACH~
- Yūto!
Widziałem jak Rin mnie woła i do mnie macha.
- Cześć Rin. Jak się czujesz?
- Nawet dobrze... A ty?
- Też...
- Ten typek powinien być za 5 minut...
Ale nigdzie go nie widzę.
Rin wszedł na ulicę.
- Gdzie on jest...?
- Rin, nie stałbym tam na twoim miejscu.
- Pff, co mi się może stać?
Nagle zza rogu wyjechała różowa limuzyna która pędziła co najmniej 150 km/h.
- AAA!
Rin szybko wskoczył spowrotem na chodnik.
- Mówiłem Ci.
- Urusai -.-
Z limuzyny wyszedł facet w białym płaszczu i cylindrze.
- Witajcie bracia! Jam jest Mephisto Pheles, do waszych usług.
- Dyrektor True Cross Academy?! Co pan tu robi?
- Zabieram was do mojej akademi
Moje marzenie się spełnia!
- Czekaj chwile - powiedział Rin - A gdzie jest Yukio?
- Jestem!
Obok nas zjawił się czterooki.
- No wkońcu...
Wszyscy razem wsiedliśmy do limuzyny i jechaliśmy to miasteczka True Cross.
- Za chwile będziemy w centrum miasteczka - powiedział dyrektor.
- Jakie ono jest wielkie...
Nie wierzyłem własnym oczom.
- Mamy tutaj każdą placówkę edukacyjną - powiedział pan Pheles - studiujcie do woli.
- No chłopaki, zakładajcie mundurki.
- Robi się - powiedziałem sięgając po mundurek.
- Zabolałoby gdybyś powiedział wcześniej? - sapnął Rin.
Przebrałem sie razem z Rinem. Rin zaczął poprawiać krawat.
- Jesteś dobry w wiązania krawata...
Okej...
Zaczynam się bać tego gościa.
- Hej Yukio. Nie dziwi cie to że taki nieuk jak ja trafił do TCA? - Rin spojrzał na Yukio.
- Huh? Przepraszam, trochę się denerwuje...
Poszliśmy we trójkę na rozpoczęcie roku. Usiadłem obok Rina ale Yukio usiadł trochę dalej. Zbytnio nie słuchałem ale nagle ten facet powiedział.
- Reprezentantem 1 roku jest, Yukio Okumura!
- Co?! - powiedziałem jednocześnie z Rinem.
Yukio poszedł głosić swoją mowę czy coś w tym stylu. Słyszałem jak dziewczyny gadają słodko o Yukio. Kto by pomyślał że czterooki będzie miał takie branie...
- Pierwszy rok! Będę oprowadzał was po akademii.
Eh nudy...
To wszystko było nudne.
Gdzie jest Yukio?
- Okumura, na jakim jesteś kierunku?
powiedziała dziewczyna do Yukio.
Lepią się do niego jak nie wiem co.
- N...na Specjalnym kierunku zaawansowanym...
Czy on się rumieni?! Słodycz, tylko tyle powiem.
- Wow! Ale jesteś wysoki!
Wow! Kolejna pusta dziewczyna!
Yukio uważaj z nimi lepiej...
- Rin - szturchnąłem go w ramię - co tak myślisz?
- Nic nic. Chodźmy do środka obejrzeć szkołę.
- Dobry pomysł.
Hol
- Rin! Mają ruchome schody!
- Co do...?!
Stołówka
- Jest ogromna!
- Patrz! Mają nawet żyrandole!
PO ZWIEDZANIU
- Przynosicie mi wstyd chłopaki...
- Oj tam, nie dramatyzuj tak czterooki.
- Musze iść. Wy idźcie do Akademika.
- Dobra, chodź Rin, Pan Mephisto mi mówił gdzie to jest.
- Okej.
Szliśmy w stronę akademika. Rin jest jakiś taki przymulony.
- Rin.
- Ta?
- Co ci?
- Nic nic...
- Jesteś zazdrosny o to że Yukio ma takie branie? :3
- N...Nie!
- Wcale - odpowiedziałem śmiejąc się.
No, dotarliśmy się w końcu. Rozpakowaliśmy się. Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia zajęć dla egzorcystów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro