Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

- Załóż to o czym mówiłeś i już przestań zadawać więcej pytań - powiedziałem do Louisa, cisnąwszy w niego najbliżej znajdującą się przy mnie poduszką, gdy tylko podszedł do łóżka, na którym leżałem.

Tak, do Louisa. Postanowił do mnie przylecieć pierwszy raz w życiu i spędzić wspólnie cały tydzień stwierdzając, że nic się nie stanie, gdy opuścimy kolejne pięć dni szkolnych. Za to moja mama niezbyt była do tego przekonana, ale w końcu zgodziła się mówiąc, że chętnie pozna mojego przyjaciela, z którym znam się dość długo. Co najlepsze, w realnym świecie dogadywaliśmy się równie dobrze jak przez internet i to było świetne. Cieszyło mnie to, że mogłem zobaczyć go ponownie i to po tak długim odstępie czasu.

- A może lepiej będę wyglądać w tym? - podniósł brew zupełnie mnie ignorując i pokazując kolejną koszulkę.

- To tylko impreza, o mój Boże, Louis.

- W takim razie wezmę to. - Sięgnął do walizki po niebieską koszulkę z białymi paskami na rękawkach, by następnie przebrać się w nią tuż przy mnie.

- Z tobą gorzej niż z babą. - Przewróciłem oczami wstając z łóżka, by podejść do biurka i sięgnąć z niego papierosy. - Fajkę? - zapytałem wkładając jedną do ust. Przyjaciel podszedł do mnie skinąwszy głową i zabrał jednego papierosa z paczki.

- Kiedy przyjedzie po nas ten cały Dan? - zapytał odpalając fajkę, gdy ja ze swoją podszedłem do okna, by je otworzyć i tym samym wpuścić do pokoju trochę świeżego powietrza. Na zewnątrz była ładna, jesienna już pogoda. Jednakże na szczęście nie wiało, a do tego do południa świeciło słońce, co nie zmienia faktu, że było chłodno. A teraz było dość ciemno.

- Niedługo powinien się zjawić - odpowiedziałem patrząc na godzinę ukazaną w telefonie. - Śpieszy ci się?

- Tylko pytam, stary. - Wzruszył ramionami siadając na rogu łóżka, zaciągając się dymem, by następnie go z siebie powoli wypuścić. - Impreza z tobą to coś na co długo czekałem - posłał mi uśmiech.

- Ta - zaśmiałem się pod nosem. - Ja też. Poza tym, to dobra okazja, by dobrze spędzić czas z najlepszymi kumplami, nie? - uniosłem brew, a on skinął głową.

- Już nie mogę się doczekać.

Wtem do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka, co oznaczało, że Dan się zjawił. Zgasiłem papierosa w szklanej popielniczce leżącej na parapecie, po czym krzyknąłem:

- Mamo, otworzysz? To Dan!

- Co? - usłyszałem z parteru i wtedy westchnąłem głośno. Wstałem, podszedłem do drzwi i otworzyłem je, by odezwać się ponownie.

- Dan przyjechał, otwórz mu drzwi, ja zaraz zejdę!

- Jestem zajęta, Niall - usłyszałem i wtedy skinąłem głową do Louisa na znak, że ma iść ze mną. Gdy odstawił niedokończonego papierosa, zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do głównego wejścia, by powitać jednego z moich miejscowych przyjaciół.

- W końcu jesteś, Louis się niecierpliwił - odezwałem się, gdy otworzyłem drzwi, lecz to nie Dan stał za nimi.

- O kurwa - usłyszałem za sobą głos Louisa, a sam otworzyłem szerzej oczy, widząc przed sobą Harry'ego, stojącego razem z walizką.

________________
HA, NIESPODZIANKA, TO NIE KONIEC ♡
Postanowiłam, że jeszcze trochę to rozpiszę, nie mogę tego tak zostawić, so here we go. Miłego weekendu, kochani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro