Rozdział 10
Ja: Pocałowałem go.
Napisałem do Louisa w nocy, kilka godzin po pocałunku z Harrym, po czym odłożyłem telefon na parapet, na którym siedziałem, bo byłem w trakcie palenia papierosa, patrzenia się na gwiazdy oraz słuchania cykania świerszczy.
Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Zawsze całowałem się z kimś od tak, bez żadnych uczuć, tylko dla rozrywki.
Harry jest bardzo uczuciowym nastolatkiem i po tym wszystkim mógł mnie jakoś inaczej odebrać, a nie wiem w jaki sposób do teraz to robił.
Myślę, że się polubiliśmy. Cóż, ja to zrobiłem, ale nie wiem czy w ten sposób, a nie chciałbym go po tym wszystkim zranić.
Ktoś tu nad czymś nie pomyślał, brawo Horan.
Usłyszałem wibracje telefonu, więc po wypuszczeniu dymu z ust zajrzałem do niego.
Tommo: Nie zrobiłeś tego, racja?
Ja: Zrobiłem.
Teraz poczułem się z tym podle, mimo że mając Harry'ego przy sobie byłem szczęśliwy.
Miałem mieszane uczucia.
A co o tym wszystkim myśli Harry?
Tommo: Spieprzysz mu życie.
Ja: Nie chcę tego zrobić.
Tommo: Nie oszukujmy się, ale zawsze wszystkim to robiłeś.
I w tym momencie powinienem przyznać mu rację i zdałem sobie sprawę, że chciałbym się zmienić, chociażby dla Harry'ego.
~
Dzień zacząłem od spalenia papierosa. Gdy chciałem sięgnąć po kolejnego, przypomniały mi się słowa Harry'ego i zrezygnowałem z tego. Sam byłem pod wrażeniem.
Odszedłem od okna i wróciłem do łóżka, by tam przykryć się kołdrą i mając chęć nie ruszać się stamtąd przez cały dzień. Nie miałem na cokolwiek humoru.
Gdy prawie zasypiałem, usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi od mojego pokoju.
- Nie idę na śniadanie, zostaw mnie w spokoju - wymamrotałem zgadując, że mówię do mamy.
- Hej, Niall - usłyszałem cichy głos Harry'ego i wtedy nabrałem powietrza, by po chwili je powoli wypuścić.
- Hej, Harry.
Styles zamknął drzwi, po czym prawdopodobnie stanął obok mojego łóżka.
- Uhm, jesteś na mnie zły? - spytał.
- Nie.
Ale na siebie tak.
- A dlaczego miałbym? - dopowiedziałem.
- N-nie wiem. Nie masz humoru?
- Może.
- Przeze mnie?
Przewróciłem się na drugi bok, by na niego spojrzeć i zobaczyć, że jego twarz wyrażała zmartwienie i smutek.
- Daj spokój, Harry. Chcę spać - zamknąłem oczy wzdychając głęboko.
- Jest dwunasta, Niall - powiedział cicho i po chwili poczułem uginający się materac, więc Styles musiał usiąść na moim łóżku - Jak długo spałeś?
- A ty?
- Uhm... J-ja nie wiem. Dużo myślałem - opuścił wzrok i odwrócił się do mnie plecami, na które przez chwilę się patrzyłem. Nie odzywał się, więc uniosłem się i usiadłem za nim.
- O czym? - zapytałem dotykając rogu jego koszulki, ale powstrzymałem się od tego i puściłem go.
- O tym, że ciebie lubię.
- Lubisz mnie? - spytałem zdziwiony, a on skinął głową, po czym się do mnie odwrócił, by posłać mi delikatny uśmiech.
- Przepraszam za wczoraj - powiedział i wtedy usniosłem brwi.
- Za co mnie do cholery znowu przepraszasz? To przecież...
- Stchórzyłem.
Uchyliłem usta, ale szybko je zamknąłem, jednakże znów się odezwałem:
- Nie zrobiłeś tego.
- Zrobiłem, bo się wystraszyłem.
- Czego?
Harry opuścił głowę, a ja wiedziałem dlaczego. Zapewne nie chciał powiedzieć, że chodziło mu o pocałunek, ale naprawdę nie powinien się tym przejmować.
- To było słodkie i niezłe jak na pierwszy raz - uśmiechnąłem się próbując go pocieszyć, ale on wyglądał na jeszcze bardziej smutnego. - Harold? - zapytałem próbując spojrzeć w jego oczy, ale on odwrócił głowę, gdy zaszły łzami. - Hej, nie płacz. Ja nie chciałem...
- Nie o to chodzi - zagryzł wargę, by uspokoić szczękę, która zaczęła się trząść - Po prostu...
- Powiedz mi.
- To... To nie był pierwszy raz - powiedział i wtedy zmarszczyłem czoło w niezrozumieniu.
- Więc o co chodzi?
- A-alex...
Wyprostowałem się słysząc jego imię, a gdy Harry zakrył twarz dłońmi wiedziałem, że musiało być coś nie tak.
- Co on, do cholery? - powiedziałem trochę zdenerwowany.
- Mówiłem o tym kiedyś.
Co ma bicie do całowania?
Wróć. Harry wspominał także o wykorzystywaniu, prawda?
- Nie ma pieprzonej mowy, kurwa - powiedziałem zaciskając zęby i wtedy chłopak na mnie spojrzał. Jego oczy i policzki były mokre od łez i ten widok mnie łamał.
- Całowałeś się z nim? - zapytałem, a on z zawahaniem pokiwał głową.
- To... To było okropne - szepnął i wtedy położyłem dłoń na jego ramieniu, by słuchać go dalej - Zmusił mnie do tego - w tym momencie skulił się, więc przytuliłem go do siebie, opierając swoją głowę o jego.
- Jak to zmusił? - spytałem delikatnie, by go nie przestraszyć i żeby wiedział, że mi może o tym powiedzieć, ale chyba nie miał takiego zamiaru. - Harry - szepnąłem wplątując dłoń w jego miękkie włosy - Proszę.
- Robiłem wszystko co chciał, by nikt nie dowiedział się czegoś o czym wiedzieliśmy tylko my. Przynajmniej znosiłem tylko go, a nie więcej ludzi. I... Traktował mnie jak zabawkę - zacisnął dłoń na mojej koszulce i wtedy pogładziłem jego plecy, bo zaczął po cichu płakać. To musiała być moja wina, bo to ja sprawiam, że przypomina swoje najgorsze momenty w życiu.
Tylko nie mówcie mi, że Alex zmuszał go do tego. To by wyjaśniało, dlaczego Harry na początku bał się mojego dotyku.
Zamorduję tego frajera.
- W porównaniu do niego ja ciebie nie skrzywdzę - powiedziałem i wtedy Harry odsunął się, by na mnie spojrzeć. Próbowałem wyglądać na spokojnego, ale tak naprawdę w środku zacząłem się gotować. Oby Alex nie wszedł mi w drogę.
A właściwie, to sam go znajdę.
- Nie musisz się o mnie martwić - powiedział cicho i chciał otrzeć twarz z łez, a ja pomogłem mu w tym, przesuwając kciukami po jego policzkach.
Harry uśmiechnął się lekko, po czym odezwał się:
- N-niall?
- Tak?
- Czy m-mogę ciebie...
- Jeśli chcesz - skinąłem głową zamykając oczy i wtedy Harry niepewnie przyłożył usta do moich, czyli tak jak tego się spodziewałem.
Ucałowałem jego dolną wargę chwytając delikatnie jego podbródek, a on odwzajemnił mój ruch przysuwając się do mnie. Zaczęliśmy nawzajem cmokać swoje usta, co wprowadziło mnie w rozluźnienie, a moje negatywne myśli na chwilę opuściły moją głowę. Zdałem sobie sprawę, że gdy miałem Harry'ego przy sobie chciałem, by był w takich mometach szczęśliwy i czuł się bezpiecznie, a w tych rzeczach mógł tylko przeszkodzić Alex, który zapłaci za to, co mu zrobił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro