Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podróż SolidS : Podejście II

Każdy z nas zna chociażby jedną osobę, która marzy o wielkich podróżach. Chce zobaczyć część wielkiego świata, poznać, jak funkcjonuje odmienne od własnego otoczenie, ale przede wszystkim ma na uwadze to, że podróże zbliżają ludzi. Wie o tym także członek SolidS - Tsubasa Okui. 

Dwa dni wytchnienia dla zaharowanego zespołu to prawdziwe wybawienie, dlatego trzeba je dobrze wykorzystać. Oczywiście pewien osobnik już doskonale wiedział, jak to zrobić. Jako, że nadal mieli wypożyczony samochód, nie mógł przepuścić okazji do kolejnej wspólnej jazdy. Namówienie lidera i Sery było prostsze niż się spodziewał, bo niespecjalnie liczył na taką uległość po ostatnim razie. Tsubasa tym razem zdeklarował się na samodzielne prowadzenie, a przy okazji chciał, aby Murase zobaczył, że zrobił postępy, a jemu nic się nie stanie. 

-Dai-chan... -odezwał się do niebiesko-włosego, którego wzrok był zwrócony ku ekranowi telewizora. 

-Hm? -mruknął, nadal nie patrząc na blondyna. 

-Jedziemy na wycieczkę. -odparł z entuzjazmem, dosiadając się zaraz obok. Dai spojrzał na niego z czymś w rodzaju przestrachu w oczach. 

-Powiedziałem, że nigdzie już nie jadę. -odparł stanowczo. 

-A ja powiedziałem, że jeszcze gdzieś pojedziemy. I po tym nie zaprzeczyłeś. -uśmiechnął się chytrze, uważając swój argument za mocno dosadny. 

-I ty myślisz, że mnie zaciągniesz do auta? -Tsubasa ponownie się uśmiechnął, chwytając ramię przyjaciela, zaczynając go przy tym mocno ciągnąć. Absolutnie nie zamierzał się poddać, mimo, iż znał stopień upartości Dai'a. 

...

-Powiesz mi jak to zrobiłeś? -spytał, niepewnie siadając koło miejsca kierowcy, w tym przypadku Tsubasy. Wolno zapiął pas, a Shiki razem z Rikką już znajdowali się na tyle. -Jak ja się na to zgodziłem? 

-Po prostu jak się kogoś kocha, to się mu nie odmawia. -uśmiechnął się, włączając nawigację na tablecie, szukając odpowiednich map. Nie chciał, aby tym razem wyszło jeszcze gorzej. 

-Ja mojego uczucia do Ciebie bym nie nazwał kochaniem. 

-A jakbyś to nazwał Dai-chan? -odwrócił ku niemu swoje złote oczy, sugestywnie poruszając brawami. 

-Ryzykiem. -odparł nieco oschle, a Tsubasa od razu zmienił wyraz swojej dotąd zadowolonej twarzy, która teraz promieniała pretensją. 

-Rikka, trzymaj Ritz-kuna. -podał do tyłu sporej wielkości, pluszową, żółtą wiewiórkę, którą do tej pory miał na kolanach. Różowo-włosy nie miał nic przeciwko trzymania maskotki. -Pojadę tak dobrze, że nie będziesz go potrzebować. Zapomnisz, że to ja prowadzę.  

-A może Ty jednak nie zapominaj, że prowadzisz. Masz chociaż prawo jazdy ze sobą? -odparł lider, szukając po kieszeni telefonu z przygotowaną listą przydrożnych restauracji i knajp.

-Oczywiście, tato. -odwrócił się, mrugając do najstarszego jednym okiem. 

-Sam nie wiem co jest gorsze, "tato" czy "kochanie". -różowo-włosy lekko zachichotał na te słowa. Jednak uważał, że to słodkie, kiedy Okui mówi do lidera właśnie tymi pseudonimami. 

-Tsubasa nie może się zdecydować w jaki sposób Cię kocha. 

-Uspokój się Rikka. -zwrócił się w stronę chłopaka, posyłając wyraźnie zirytowane spojrzenie. -Może już ruszajmy. I czy mógłbym prosić szanownego pana kierowcę o otwarcie okna? -odparł, zapinając swoje pasy. 

-Komuś tu się gorąco zrobiło, co? -zaśmiał się , ponownie przybierając poprzednią minę. Takamura powoli zaczął tracić cierpliwość do osoby, z jaką przyszło mu tą podróż spędzić. 

-Otwórz okno i odpal samochód albo stąd wysiądę.  

-Mogę iść z Tobą? -odwrócił się w jego stronę Dai z niemal błagalnym wzrokiem, jakby proszącym o ratunek. Okui stwierdził, że wyjazd nie może się popsuć już na samym początku.

-Nikt stąd nie wysiada. -odparł, przekręcając kluczyk w stacyjce. Wszyscy chwilę później usłyszeli dźwięk odpalonego już silnika. Wszyscy na chwilę zamilknęli, a Okui tylko się uśmiechnął. -Zapraszam moją cudowną rodzinę na przejażdżkę! -następnym jego celem było wyjechanie z miejsca parkingowego na właściwą ulicę. W międzyczasie na życzenie Takamury lekko uchylił okno, wpuszczając do środka lekki wiatr. 

-To gdzie tym razem jedziemy? -zapytał różowo-włosy, nadal trzymający żółtego pluszaka. 

-Pomyślałem o morzu. Wziąłem parę rzeczy, a Dai-chan może nam coś zaprezentuje. -zwrócił swój wzrok na chłopaka obok na zaledwie sekundę, potem ponownie skupiając się na drodze. 

-Głupi jesteś? Zimno jest. -oburzył się, słysząc niedorzeczności płynące z ust kierowcy. Nie wyobrażał sobie nawet zdejmować kurtki, a co dopiero wchodzić do zimnej wody. 

-Najbliższy sklep jest za sto pięćdziesiąt metrów. Ale tym razem może bardziej się rozglądajmy. -odparł lider, przewijając mapę i zauważając pierwszy wyznaczony punkt. Zespołowi udało się nie ominąć pierwszego miejsca postoju, co już mogli uznać za swoje małe osiągnięcie. -To kto idzie? 

-Tsubasa. -odparli jednocześnie Dai i Rikka, co zabrzmiało jak naprawdę dobrze wyćwiczona zdolność telepatii. Spojrzeli jeszcze na siebie, uśmiechając się lekko. 

-Obiecuję, że jak mi przyniesiesz hebanową wiosenną wodę, już nigdy nie wyślę Cię po cokolwiek. -ostrzegł z lekką pretensją. 

-Więc co szanowny lider sobie życzy? -spytał, otwierając drzwi z zamiarem wyjścia z samochodu.  

-Herbatę waniliową. -odparł, nie zastanawiając się zbyt długo. Okazało się, że reszta postanowiła pójść w jego ślady, prosząc blondyna o to samo. Kiedy poszedł już kupić to, co zostało mu "zlecone", zaczęli się zastanawiać, jak chłopak uniesie to wszystko sam. Ku ich zdziwieniu ten całkiem dobrze dawał sobie ze wszystkim radę. Z początku nie zauważyli, że pod pachą trzyma przezroczystą butelkę.

-Zachowaj anielski spokój, to jest dla mnie. -odłożył butelkę, po czym dał każdemu ciepły kubek z herbatą, który z wdzięcznością przyjęli. 

Bez zbędnego marnowania czasu ruszyli w dalszą drogę. Okazało się, że Okui tym razem przygotował nawet składankę, która umili im podróż. Rikka zaczął podśpiewywać, a reszta wsłuchiwała się w jego piękny głos. Wszyscy zapomnieli o tym, że okno nadal jest otwarte, a wiatr przestał być intensywny. Dai czuł się znacznie lepiej niż ostatnim razem, był bardziej rozluźniony i spokojny o samego siebie. Shiki w pewnym momencie zauważył, że przestrzeń między nim, a Rikką zaczyna się pomniejszać i różowo-włosy siedzi coraz bliżej niego. Spojrzał w jego stronę, ale ten jednak nie uraczył go swoim spojrzeniem. 

-Rikka, mogę mieć pytanie? -zaczął lider. 

-Hm? -mruknął w odpowiedzi Sera już patrząc na spokojną twarz. 

-Dlaczego się do mnie przysuwasz? -spytał, nie mając na myśli tego, że mu to w jakiś sposób przeszkadza. Rikka po prostu normalnie się tak nie zachowywał. 

-Trochę się chłodno zrobiło, okno jest cały czas otwarte. -odpowiedział zgodnie z prawdą. 

-Ooo, Rice jest zimno i chce, żeby ktoś go przytulił. -powiedział Tsubasa, słysząc słowa przyjaciela i interpretując je właśnie jako prośbę. -Chyba nie pozwolisz, żeby twoje dziecko marzło, prawda tato? Użycz mu chociaż ramienia. -uśmiechnął się, nadal nie odwracając do tyłu. Takamura lekko pobladł, bo w zasadzie nigdy nie był w takiej sytuacji. Westchnął jedynie, ruchem głowy dając znak towarzyszowi obok, że ten może się do niego przysunąć. Kiedy już to zrobił, Shiki objął go jednym ramieniem, a Sera faktycznie czuł, że jest mu nieco cieplej. Przytulił jeszcze mocniej Ritz-kuna i uśmiechnął się do siebie. 

-Przepraszam, że jestem wścibski, ale kiedy coś zjemy? -odparł Dai, czując że nieprzyjaciel w postaci głodu postanowił mu potowarzyszyć.  

-Pomyślałem, że zjemy na miejscu. Nie jesteśmy z resztą aż tak daleko. -spojrzał na tablet, patrząc na trasę, jaką musieli jeszcze pokonać. 

-Teoretycznie Ty tu rządzisz. -wzruszył ramionami Murase. 

-Czemu tylko teoretycznie? 

-Bo praktycznie ja tu jestem liderem. -odezwał się Takamura, jakby przypominając o swojej obecności. Rikka zaśmiał się i ukradkiem spojrzał przez okno, nie odsuwając się od swojego "ogrzewania" przy którym z resztą było mu bardzo dobrze. 

-Chyba widzę już morze. 

-To co Dai-chan, masz kąpielówki czy nie? -zaśmiał się Tsubasa, patrząc na przyjaciela, który miał wrażenie, że za chwilę na jego czole zacznie pulsować żyłka. 

-Uważaj, bo zacznę rozmyślać o tym, czy Cię nie wrzucić do tej wody. -odgryzł się, ale blondyn jedynie ponownie wydał z siebie chichot. 

-Rikka, możesz poszukać najbliższej restauracji? -Sera posłusznie wziął w rękę telefon i razem z najstarszym zaczęli się wpatrywać w jego ekran, przyglądając kolejne oferty. Znaleźli tę, która odpowiadała im najbardziej i zaczęli się kierować w to miejsce, wyczekując z niecierpliwością na dania. 

... 

Posiłek minął im spokojnie w dosyć rodzinnej atmosferze. Zdziwili się jednak, kiedy Tsubasa zajął miejsce, gdzie na stole stały świece. Takamura zapytał się o co może mu chodzić, a ten odparł, że światło dawane przez dużą ilość małych płomyków jest przyjemniejsze niż ostre światło lampy. Reszta nawet jakby chciała, nie mogłaby się z nim nie zgodzić. 

Następnym ich celem stała się plaża. Słońce zaczynało zachodzić, pozostawiając za sobą pomarańczowe i różowawe odcienie nieba. Z bagażnika wyciągnęli koce i termosy, ruszając w stronę piaszczystego podłoża. Pomimo chłodu blondyn nie zamierzał rezygnować z zanurzenia swoich stóp w morskiej wodzie. 

-Ahh... -zanurzył same kostki, ale już to wystarczyło, żeby odczuł chłód w kończynach. Sera stał obok niego, również już nie mając na sobie butów.  

-Bardzo zimna?

-Nie jest tak źle. Chodź Rikka. -wyciągnął w jego stronę rękę, chcąc zachęcić do wejścia do wody. Zadrżał lekko, czując zimno, a Okui tylko się zaśmiał.  

Murase i lider postanowili się rozłożyć na kocu, obserwując pozostałą dójkę. Dai nawet nie myślał o tym, aby ściągnąć buty, bo stwierdził, że jest mu i tak dostatecznie chłodno. Popatrzył na fioletowo-włosego, który wpatrywał się w zachodzące słońce, intensywnie nad czymś myśląc. 

-I jak ci się dzisiaj podobało? -spytał młodszy. 

-Jak na Tsubasę to znośnie. -uśmiechnął się, słysząc radosne krzyki znad brzegu. 

-Może ich wyciągniemy z tej wody, zanim będą chorzy? -zgodnie po chwili zaczęli wołać swoich przyjaciół. Oni bez większych sprzeciwów do nich przyszli i usiedli na kocu. 

-Jak oceniasz tą wycieczkę Dai-chan? -spytał Tsubasa, popijając herbatę z małego kubeczka. 

-Nie skłamię jeśli powiem, że było lepiej, niż poprzednio. -uśmiechnął się lekko. 

-Czyli jednak jestem dobry w organizowaniu wyjazdów. -oparł mocno pewny siebie Okui. -To było w sumie bardzo udane. Nie zgubiliśmy drogi, a Shiki okazał Ricce trochę swojej miłości... no i to jedzenie... -rozmarzył się na chwilę, kładąc na plecy. Naprawdę stwierdził, że wypad im się udał, a w myślach mocno liczył, że częściej będzie mógł prowadzić. Reszta nie próżnowała i również położyła się obok, obserwując niebo i ciesząc się swoją obecnością. Każdy niezaprzeczalnie twierdził, że to jeden z ich najbardziej udanych wspólnych dni. Mieli też nadzieję, że jeszcze nie jeden taki dzień będą mogli razem spędzić.   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro