Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 "Sufrażystki"

 Nie miałam pojęcia czy dobrze robię wciąż łażąc po pubach i pijąc alkohol, ale starałam się zignorować wszelkie wątpliwości, bo do tej pory świetnie bawiłyśmy się z Billy'm. Po przekroczeniu progu najnowszego lokalu, który co prawda nie nazywał się "Turn! Turn!", lecz "Turn! Turn! Turn!", (co nie miało dla nikogo z nas większego znaczenia) od razu podeszliśmy do baru. Zamówiłam sobie jakiegoś dziwnego drinka o nazwie "Woo Woo", który według kelnera składał się z wódki, likieru i soku żurawinowego. Nie smakował źle, ale chyba bardziej odpowiadałaby mi po prostu setka, na którą na razie nie mogłam sobie pozwolić, bo nie chciałam być (jeszcze) pijana. Musieliśmy obgadać parę spraw, co musiało odbyć się względnie na trzeźwo.

 - Widziałem tego waszego zine'a.- powiedział Billy, wypijając duży łyk swojej whisky.- Podobała mi się okładka. "Girl Power"... To w sumie brzmi tak infantylnie.

 Wywróciłam oczami i pomieszałam drinka długą, plastikową łyżeczką. Wydawało mi się, że ten chłopak nigdy nie miał oporów przed mówieniem co myśli. 

 - Jigsaw  też był niezły.- tymi słowami zwrócił się do Tobi, na co dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem.

 Oprócz Bikini Kill, które tworzyłyśmy razem Vail pisała własnego zine'a, właśnie o nazwie Jigsaw. Był naprawdę dobry, bo kto jak kto, ale ona znała się na tym, co robiła.

 - To może powiedzcie mi od czego zaczynamy.- poprosiła Kathi, krzyżując ręce na piersi.

 - Przypominam ci, że to wszystko to właściwie twój pomysł.- zauważyłam i wzruszyłam ramionami. Wilcox pokazała mi język.

 Już miała coś powiedzieć, ale w tej samej chwili drzwi do lokalu się otworzyły, a do środka wkroczyli trzej młodzi mężczyźni. Nie miałam pojęcia dlaczego oczy wszystkich zebranych zwróciły się w ich stronę, bo w sumie nie wyróżniali się z tłumu niczym szczególnym. Jeden z nich był naprawdę wysoki; musiał mieć ze dwa metry wzrostu, co sprawiało, że dwaj pozostali wydawali się, kolokwialnie mówiąc, kurduplami. On i drugi chłopak o szerokim uśmiechu byli brunetami, a ten ostatni blondynem o przydługich, postrzępionych włosach i niebieskich oczach. Wyglądał tak... Tajemniczo; zaciekawił mnie, ale nie miałam specjalnego powodu, żeby do nich podchodzić, więc po prostu zostałam na swoim miejscu.

 - Co to za goście?- Kathi zwróciła się do Karrena, który również przyglądał się tamtej trójce.

 - No jak to kto?- Billy prychnął pod nosem, jakby Wilcox była w obowiązku znać każdego człowieka na świecie.- To Nirvana, kochanie. Nie mów, że nigdy o nich nie słyszałaś. Robią zajebistą muzykę i chyba zdobędą wielką sławę. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że spotkam ich na żywo i to przez zupełny przypadek.

 Jeśli miałam być szczera, nigdy w życiu o nich nie słyszałam. Pewnie skojarzyłabym jakiś ich kawałek z radia, ale nic poza tym. Kathi i Billy wrócili do rozmowy, a Tobi wciąż przyglądała się chłopakom. Nie miałam zielonego pojęcia czemu.

 - Ej, Vail.- szturchnęłam ją w ramię.- Zakochałaś się?

 - Nie...- pokręciła głową.- Ja ich skądś znam.

 - Niby skąd?

 - Nie wiem.- to powiedziawszy wstała i zaczęła kierować się w stronę Nirvany.

 Zastanawiałam się, czy jakoś jej nie zatrzymać, bo takie śmiałe zachowanie było zupełnie nie w jej stylu. Zamiast tego poszłam w jej ślady. Ciekawiło mnie co miała im do powiedzenia.

 - Hej.- powiedział długowłosy, uśmiechnięty brunet, kiedy byłyśmy już dostatecznie blisko.- Skądś się znamy, miłe panie?

 Postanowiłam się nie odzywać. W końcu to Tobi coś do nich miała.

 - Tak...- zamyśliła się i przeniosła wzrok na blondyna, który właśnie wyciągał papierosa z paczki.- Kojarzę cię.

 Tamten odwrócił się i spojrzał Vail w oczy. Jego były niebieskie; takie smutne i zamyślone, jakby całe jego życie przyćmione było jakimś dramatycznym doświadczeniem z przeszłości. Podobały mi się.

 - Zaraz...- oblizał górną wargę i uniósł wzrok, jakby się zastanawiał.- Melvins, '86?

 - Tak!- Tobi radośnie podniosła głos.- Kurt?

 - Kurt.- uśmiechnął się uroczo i przeczesał włosy palcami.- A ty... Tami?

- Tobi.- poprawiła go.- A to Kathleen, moja przyjaciółka.

 Blondyn wyciągnął do mnie rękę, a ja uścisnęłam ją, również się uśmiechając. Kiedy moja skóra zetknęła się z jego, przeszedł mnie dreszcz. Nie byłam pewna co go spowodowało, ale był niezwykle przyjemny.

 - Jestem Kurt, a to moi kumple- Dave i Krist.- dodał.

 Przywitałam się również z pozostałymi, ale wciąż nie mogłam oderwać wzroku od blondyna. Wydawał mi się taki zbuntowany przeciw światu, taki wyjątkowy. Musiałam go bliżej poznać.

 W tej samej chwili podeszli do nas Kathi i Billy, którzy wyglądali na lekko oburzonych, że ich zostawiłyśmy.

 - Może nas przedstawicie?- zasugerowała Wilcox, spoglądając wymownie na Tobi.

 Tamta pokiwała głową i po wszystkich procedurach poznawania się zaprosiła chłopaków do naszego stolika. Tamci zgodzili się i już po chwili całą gromadą siedzieliśmy w jednym miejscu.

 - Wyglądacie jak...- zaczął Dave, wodząc po nas wzrokiem.- Sufrażystki.

 Na te słowa wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

 - Jesteśmy nimi.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka.- I rozpoczynamy nowy ruch emancypacyjny.

 - Ładnie.- odezwał się Kurt.- To wy jesteście od tych wszystkich gazetek i plakatów, tak?

 Pokiwałam głową.

 - Poza tym chcemy założyć zespół.- dodałam.- Pokazać, że kobiety też mogą i to z powodzeniem.

 Na te słowa blondyn otworzył szeroko oczy. Wyglądał, jakby moje słowa mu zaimponowały.

 - Chciałbym was usłyszeć.

 Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, zanim Krist spojrzał na zegarek i powiedział:

 - Jeszcze wcześnie. Co wy na to, żeby wybrać się do Satyricon?

***********************************

 Może i wszystko dzieje się szybko, ale ramy czasowe są brutalne. Z moich obliczeń wynika, że B.K i Nirvana powinni się już znać, więc oto są xD Pozdrawiam. Jeśli tu jesteś, zostaw komentarz. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro