Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7 "Wielkie gwiazdy"

 Kiedy przeszliśmy z Billy'm na korytarz, naszym oczom ukazała się oczywiście "wielka trójka", czyli Dave, Krist i Kurt. Bezceremonialnie wkroczyli do mieszkania i zaczęli się z nami witać.

 - Nieźle wyglądasz.- usłyszałam od perkusisty i uśmiechnęłam się.

 - To twoja zasługa.- zapewniłam.

 Kiedy podszedł do mnie Novoselic uniosłam wzrok, by jakoś spojrzeć w jego oczy. Miałam zaledwie metr sześćdziesiąt pięć wzrostu, a on co najmniej dwa, więc czułam się niekomfortowo, stojąc tak blisko niego. Mimo wszystko, przywitałam się i na samym końcu podeszłam do pana Cobaina.

 - Cześć.- powiedział i lekko skinął głową.- Mam nadzieję, że się przygotowałaś.

 - Dlaczego w sumie miałabym WAM zaimponować?- spojrzałam podejrzliwie w jego niebieskie oczy i skrzyżowałam ręce na piersi.- Rozumiem, że jesteście takimi wielkimi gwiazdami i w ogóle, ale to nie czyni was lepszymi.

 Mój ton był pompatyczny i przepełniony bardzo nienaturalną pretensją, dlatego Kurt chyba nie potraktował moich słów zbyt poważnie.

 - Bo jesteśmy wielkimi gwiazdami i możemy o was wspomnieć różnym innym...wielkim gwiazdom.- uśmiechnął się i bezceremonialnie przytulił mnie do siebie.

 Ja również go objęłam i z niezadowoleniem stwierdziłam, że jego włosy i ubrania wręcz śmierdzą papierosami. Mi również zdarzało się palić, ale nigdy do tego stopnia, żeby aż przesiąknąć zapachem dymu. Nie wiedziałam jak niektórzy to robili.

 - Troszeczkę dziś pośpiewałam.- powiedziałam, akcentując pierwsze słowo.-  Ale to nic wielkiego. Muszę się wyrobić.

 - Przekonajmy się.

 Cobain odsunął się ode mnie, by po chwili podejść do Tobi i powitać ją stanowczo czulej niż mnie, czy Kathi. Przytulili się, a potem wymienili krótki pocałunek w usta. Zaczęłam się zastanawiać, czy wtedy, kiedy spotkali się na koncercie Melvins do czegoś między nimi doszło. Niby Vail miała wtedy siedemnaście lat, ale kto ją tam wie?... 

 W końcu ruszyłam się z miejsca i poszłam do kuchni. Tam wydobyłam z szafki kilka butelek piwa. Nie miałyśmy aż siedmiu, dlatego stwierdziłam, że wypiję z Kathi na pół albo ewentualnie oddam jej swoje. Od ostatniej imprezy nie miałam ochoty na alkohol.

 W żadnej formie, czy odsłonie.

 Kiedy opuściłam tamto pomieszczenie udałam się do salonu, gdzie cała szóstka rozsiadła się już na kanapie i krzesłach. Tobi opierała się o ramię Cobaina, Billy dalej demonstrował jakieś chwyty na basie akustycznym, a reszta mu się przyglądała. W pewnym momencie podał instrument Kristowi, który rozpoczął własny pokaz. Podeszłam bliżej i rozdałam każdemu po butelce piwa.

 - Chciałbym teraz usłyszeć ciebie.- Kurt zwrócił się do Kathi i zachęcająco pokiwał głową.- Bo z Billy'ego będą ludzie, jestem pewny.

 Novoselic podał Wilcox bas. Ta wzięła go do ręki i zapytała:

 - Właściwie, to czemu tak wam zależy, żeby usłyszeć jak nam idzie?

 - Bo może kiedyś coś razem nagramy.- odparł Kurt.- Poza tym ten feministyczny punk coraz bardziej mi się podoba.

 - Kiedyś powiedzą o nas Joan Jett albo Debbie Harry.- zadrwiłam i usiadłam na wolnym krześle pod ścianą.

 - Żebyś się nie zdziwiła.- Cobain uśmiechnął się pod nosem.

 - No dalej, Kathi.- odezwał się Krist, uniemożliwiając komukolwiek skomentowanie wypowiedzi Kurta.

 Dziewczyna zgarnęła włosy za ucho i chwyciła instrument w odpowiedni sposób. Wyglądała na zestresowaną, jakby grała na basie przed samym Johnem Entwistlem albo Johnem Taylorem, którzy mogliby skarcić ją za profanację ich "świętego" instrumentu. Popatrzyła po nas i po chwili westchnęła z rezygnacją.

 - Ale ja jestem jeszcze marna.- jęknęła.- Zanim dobrze się nauczę, minie z miesiąc. 

 - Nie kłóć się.- Tobi szturchnęła ją w ramię.- Tylko nie brzdąkaj tak bez sensu jak cały ostatni tydzień. Konkrety proszę.

 Wilcox pokiwała głową i złapała pierwszy chwyt. Już po chwili z basu wydobyła się muzyka; odrobinę nieskładne dźwięki, układające się w rytm Stairway to Heaven. Gdy Billy to usłyszał natychmiast sięgnął po swojego akustyka, który od trzech dni leżał na podłodze obok naszej kanapy i przyłączył się do Kathi. Wtedy zaczęło to brzmieć naprawdę dobrze.

 - Zaśpiewaj ze mną, Kathleen.- poprosił w pewnej chwili Kurt i dołączył swój wokal do całości. 

 Brzmiał naprawdę dobrze; melancholijny, trochę zachrypnięty, doskonale wpasowujący się w klimat kawałka. Chciałam również się włączyć, ale miałam ogromne opory przed zepsuciem efektu. Wciąż nie byłam pewna jak, tak właściwie śpiewać.

 - No dalej.- szepnął Dave, widząc moją niepewność. Potem sam zaczął podśpiewywać.

 Mocno wciągnęłam powietrze nosem, otworzyłam usta i zaczęłam śpiewać. Starałam się, żeby mój "wokal" wpasował się w całość, nie zaburzając jej. Brzmiało to naprawdę nieźle. Nikt nie zwracał uwagi na nieprofesjonalną grę Kathi, czy moje pomyłki w tekście. To było jak typowy spontaniczny jamming i nie starałam się ukrywać zadowolenia z tego faktu. Zawsze lubiłam takie klimaty.

 Zagraliśmy jeszcze kilka piosenek, w które włączyli się już wszyscy. Nie miałyśmy w mieszkaniu perkusji, dlatego Dave i Tobi musieli tylko i wyłącznie śpiewać, ale chyba zbyt im to nie przeszkadzało. Naprawdę dobrze się razem bawiliśmy.

 Trwało to około godzinę, zanim skończyły nam się siły i pomysły. Spokojnie dokończyliśmy piwo, ale Krist wyglądał na średnio usatysfakcjonowanego.

 - Biednie tu u was.- stwierdził, krzywiąc się z niezadowoleniem.- Nie macie nic więcej?

 Ja tylko przecząco pokręciłam głową. Ostatnio nie dbałam o dostawy alkoholu do naszego mieszkanka, bo przez akcję w barze bardzo mi obrzydł.

 Kathi i Tobi siedzące obok siebie również zaprzeczyły. 

 - Wiecie co, ludzie?- odezwał się Dave, wstając z miejsca.- Wybierzmy się gdzieś. 

 - Gdzie?- zapytał Billy i odłożył gitarę z powrotem na podłogę.

  Grohl zaśmiał się pod nosem i powiedział:

 - W Satyricon pytali już o Kathleen.

****************************************

 Na zdjęciu Tobi i Kathi ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się podobał. Następnego może jutro nie być, bo mam strasznie zawalony dzień, ale postaram się napisać go na sobotę. Pozdrawiam ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro