Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 "Feministki. Feministki wszędzie"

 W barze zgarnęliśmy kilku znajomych i wspólnie doszliśmy do wniosku, że szlajanie się po barach w tak dużej grupie osób byłoby niewygodne. Kurt zaproponował, że moglibyśmy kupić alkohol i pójść do niego, co wszystkim bardzo się spodobało. Po drodze Krist zagadał Dave'a w jakiejś podobno bardzo ważnej sprawie, dlatego nie mieliśmy czasu na "omówienie" tego, co się między nami stało. Zamiast z Grohlem byłam skazana na tłumaczenie wszystkiego podekscytowanym Tobi i Kathi.

 - Wszystko widziałam!- pisnęła Vail.- Byliście tacy uroczy...

 - Bierz się za niego, póki młody i piękny.- zawtórowała jej Wilcox, śmiejąc się pod nosem.

 - Nasza Kath już uczy się od mistrzyni.- Tobi z satysfakcją pokiwała głową. Tymi słowami nawiązała oczywiście do swojego związku z Kurtem.

 Jeśli miałam być szczera, to mojej relacji z Davem (jeszcze) nie można było nazwać związkiem. W końcu, jeśli chodziło o sferę romantyczną, to opierała się tylko na jednym pocałunku. Naprawdę bardzo lubiłam Grohla; był cudowny, przystojny, mogłam na niego liczyć, zawsze pomagał mi, kiedy go potrzebowałam... Generalnie, posiadał wszystko, co powinien mieć potencjalny chłopak.

 Może warto było spróbować?

 - Wyobrażasz sobie, jakie to będzie świetne?- zapytała Tobi i uwiesiła się na mojej szyi.- Ja z Kurtem, ty z Davem... Kathi, bierz się za Krista, wtedy to już w ogóle będzie zajebiście.

 - Ty już mnie nie swataj, Vail.- blondynka wywróciła oczami.

 Zapewne powrócił do niej obraz sytuacji sprzed około roku, kiedy Tobi usilnie próbowała "połączyć ją" z takim jednym kolesiem z baru, który wydał jej się idealny dla blondynki. On i Kathi kilka razy nawet się spotkali, ale wszystko skończyło się wraz z wyjściem na jaw faktu, że jest podwójnym rozwodnikiem z dwójką dzieci, z różnych małżeństw i w dodatku kredytem na kilkanaście tysięcy. Od tamtej pory Wilcox uważała, że nie ma szczęścia do normalnych mężczyzn i zaczęła mieć za złe Vail, że zaczęła ją swatać.

 Dziewczyny mówiły coś do siebie, ale nie mogłam się skupić na słowach, bo całą moją uwagę absorbował drażniący zapach dezodorantu Tobi. Czułam go aż za dobrze, z uwagi, że dalej obejmowała mnie za szyję.

 - Strasznie śmierdzisz.- wypaliłam.- To pieprzone Teen Spirit  to chyba najgorszy dezodorant, jaki znam. W ogóle, Lady Speed Stick jakoś się nie stara, żeby dobrze pachniał.

 - Nie narzekaj.- parsknęła śmiechem.- Nie czujesz tej słodkiej woni truskawek?

 Jedyne co w tamtej chwili czułam, to zbliżający się odruch wymiotny. Ta "słodka woń" był tak intensywna, że nie miałam pojęcia jak Tobi dawała radę tego używać.

 - Nie.- pokręciłam głową z zażenowaniem.- I biada Kurtowi, który przez ciebie będzie tym jebać na kilometr.

***

 Ta impreza była dokładnie taka sama, jak każda inna. Kupa ludzi, z których połowy nikt tak właściwie nie znał, wódka, skręty, głośna muzyka. Ten klimat całkiem mi odpowiadał, a zwłaszcza z uwagi na fakt, że siedziałam na kolanach Dave'a i nie zagrażali mi żadni pijani zboczeńcy. Byłam pewna, że część z osób, które z nami imprezowały po prostu dostrzegła nas idących po ulicy i podłączyła się. Nikt nie musiał ich nawet kojarzyć. Ja w każdym razie nie kojarzyłam.

 - Ej, Kathi!- zwróciłam się do przyjaciółki, która siedziała przy stoliku, kilka miejsc ode mnie.- Podasz mi piwo?

 Wilcox sięgnęła po puszkę, ale zanim zdążyłam się zorientować, przejął ją Grohl. Popatrzyłam na niego pytająco.

 - A co z moją obietnicą?- uśmiechnął się niewinnie i uniósł napój tal wysoko, że nie byłam w stanie go dosięgnąć.

 - Jaką?- zapytałam, próbując wyrwać mu piwo.

 - Miałem nie pozwalać ci pić.

 Wtedy dotarł do mnie sens jego słów. Trzy miesiące temu, kiedy upiłam się w Satyriconie poprosiłam Dave'a, żeby nie pozwalał mi więcej pić. Mogłam bardziej uważać na słowa... W tamtej chwili miałam ogromną ochotę chociaż na te kilka "procentów".

 Głośno westchnęłam i oparłam się o jego klatkę piersiową. Kurt, który najpewniej był już najarany strasznie się z nas śmiał. Od czasu, do czasu popijał jakiegoś drinka, którym dławił się, przez  ten ciągły chichot. 

 - Davey, daj się dziewczynie zabawić.- popatrzył na niego z udawanym żalem, czy też rozczarowaniem.- Bo smutno jej będzie.

 Tobi znajdowała się w podobnym stanie co jej chłopak, tyle że w jej przypadku główną przyczyną było kilka większych luf. Kiwała się, podśpiewywała pod nosem Seven Wonders i co jakiś czas ocierała nosem o policzek Cobaina. 

  Wciąż siłowałam się z Grohlem, kiedy dosiadła się do nas dziewczyna; farbowana blondynka o dość konkretnych rysach twarzy. Miała na sobie rozciągnięty, biały T-shirt, wytarte jeansy i skórzany choker na szyi. W jednej ręce dzierżyła butelkę z piwem.

 - Cześć ludzie.- powiedziała, ale chyba nikt z naszego grona jej nie kojarzył.- Mam nadzieję, że jesteście fajniejsi niż tamta część towarzystwa.

 Po tych słowach wskazała na grupkę ludzi, stojących pod ścianą.

 - A tak w ogóle to sorry, wprosiłam się tak trochę.- zaśmiała się i pociągnęła łyk piwa.- Ale byłam na koncercie i dziewczyny... Powiem wam, że wymiatacie. Będziecie zajebiste. To takie... moje klimaty. Też z kumpelami będziemy zakładać zespół, ale dopiero jak wyjedziemy z tej dziury.

 - A gdzie?- zainteresowałam się, bo tamta laska wydała mi się "swoim człowiekiem"; kolejną feministką, marzącą o robieniu muzyki.

 - No jak to gdzie?- zapytała, jakby to było oczywiste.- Do Seattle, maleńka. Tam- w stolicy grunge'u to będzie dopiero zabawa. Chciałybyśmy stać się takim babskim Soundgarden, czaisz?

 - Czaję.- uśmiechnęłam się. Dziewczyna od razu zdobyła moją sympatię, a może to dlatego, że była taka podobna do mnie? Może...

 - No właśnie.- z przekonaniem pokiwała głową.- A tu? Na tym wygwizdowie to nijak sławy nie zdobędziemy.

 Zamilkłam, bo jej słowa wydały mi się znaczące. Może miała trochę racji? Może, żeby coś osiągnąć trzeba było w końcu wyjechać z Portland albo przynajmniej dać jakieś występy w Seattle? 

 Byłam pewna tylko jednego- że powinniśmy to poważnie przemyśleć.

****************************

 No xD Rozdział w końcu napisany i jak widzicie pojawiła się nowa postać. Nie wiem, czy ją rozpoznajecie i czy ona i jej zespół znali się bliżej z Bikini, ale osobiście mam nadzieję, że w moim opowiadaniu zagości ona na dłużej.

 Mam jeszcze drugą sprawę. Napisałabym kolejną miniaturkę muzyczną i zastanawiam się, czy macie jakieś konkretne sugestie, co do zespołu, o którym powinnam napisać. Rzucajcie propozycje. Pozdrawiam ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro