Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog (2/2) + PODZIĘKOWANIA

 Zabrałam rewolwer spod łóżka Kurta i wyszłam z mieszkania, by nie musieć dłużej na niego patrzeć. Chciałam to zrobić, ale mimo wszystko czułam się wstrząśnięta. Moje serce waliło jak oszalałe, kiedy zbiegałam po schodach, żeby w końcu opuścić budynek i szybkim marszem ruszyć przed siebie. Kurtką usiłowałam zasłonić krew, która ochlapała moją koszulkę, lecz nie byłam pewna na ile skuteczne okaże się to rozwiązanie. Bezmyślnie podążałam w stronę własnego domu, marząc by zakończyć całe to piekło. W pewnym momencie marsz przerodził się w trucht, a trucht w bieg. Wciąż lekko dzwoniło mi w uszach, co w połączeniu z przyspieszonym oddechem i walącym sercem, tworzyło nieprzyjemną mieszankę dźwięków.

 Postanowiłam zabić się gdzieś pod domem. Wolałam oszczędzić Billy'emu i dziewczynom żmudnych poszukiwań mojego ciała, leżącego, na przykład w jakimś anonimowym lesie. To i tak nie miało znaczenia. Mogłam strzelić sobie w głowę nawet w miejscu, w którym aktualnie się znajdowałam, no bo co by to zmieniło?

 Dotarcie na miejsce zajęło mi zaledwie kilka minut. Oparłam się o ścianę kamienicy i spojrzałam na trzymaną w ręce broń. Delikatnie uśmiechnęłam się na myśl, że byłam już tak blisko szczęśliwego zakończenia. Mimo to, drżałam na całym ciele, jakby czując podświadomy lęk. Po kilku sekundach namysłu zamknęłam oczy, uniosłam rewolwer i przyłożyłam chłodną lufę do skroni. Rytm mojego serca przyspieszył.

 - Kathleen!- usłyszałam krzyk, podskoczyłam z przerażenia i upuściłam broń na chodnik.

 W tej samej chwili podbiegła do mnie Kathi, na której twarzy malował się paniczny strach. Złapała mnie za ramiona i odkręciła twarzą do siebie.

 - Co ty chciałaś zrobić?!- zapytała podniesionym głosem.- CO TY DO CHOLERY CHCIAŁAŚ ZROBIĆ?!

 Zaczęłam się szarpać. Nie mogłam pozwolić, żeby mi przeszkodziła. Nie mogłam pozwolić nikomu znów rozdzielić mnie i Kurta. Posunęłam się stanowczo za daleko.

 - Nic.- warknęłam.- Zostaw mnie.

 Wciąż usiłowałam się wyrywać, ale ogarnęła mnie dziwna niemoc i straciłam na to siłę. W pewnej chwili poczułam się bezradna, a z moich oczu wypłynął potok łez.

 - Co się dzieje, Kath?... Kurwa, co się dzieje?

 - Muszę z nim w końcu być.- jęknęłam.- Pozwól mi. On już tam jest. Z naszym dzieckiem. Kathi, proszę... Pozwól mi.

 Wyraz twarzy blondynki stał się zszokowany i desperacki jednocześnie.

 - Co to znaczy?- zapytała.- Co ty mu zrobiłaś?...

 Wybuchłam jeszcze większym płaczem, po czym rzuciłam się Kathi na szyję. Nie mogłam przestać szlochać. Nie mogłam opanować żalu i wyrzutów, które momentalnie mnie ogarnęły. To było przytłaczające. Przytłoczyło mnie wszystko co się stało, czułam się ciężka, ale jednocześnie mi ulżyło. Dlaczego?

 Nie miałam pojęcia.

 - Kathleen...- odezwała się Wilcox.- Ja już wszystko rozumiem... Wiem. Ale... O Boże. Zostań tu. Kath, proszę... Nie wiem, co zrobić, ale ty nie możesz się teraz zabić. Teraz twoje cierpienie może się skończyć, naprawdę. Obiecuję, że wszystko będzie już dobrze. Przysięgam, że nikomu nie powiem. I... będę przy tobie. Będę przy tobie i będę nosić ten ciężar razem z tobą, choćby do końca życia.

KONIEC

******************************************

 No i koniec tego dzieła :"). Trochę mi przykro, ale jednocześnie się cieszę, bo nie mam za cholerę teraz czasu NA NIC. Skończyło się tak, jak się skończyło, jestem całkiem zadowolona z tego wszystkiego i ogólnie wiem, że moja historyjka dostarczyła wam mindfucków co nie miara xD. Mam też nadzieję, że mimo wszystko było fajnie. One shoty będą pojawiać się od czasu do czasu, nie wykluczam, że kiedyś znów coś zacznę, ale nie wiem kiedy. Jakiś czas temu wstawiłam nową książkę, ale cofnęłam jej publikację, bo mi się znudziła x"D. No zobaczymy. Możecie podrzucać mi jakieś pomysły na ewentualne ff.

 A TERAZ PODZIĘKOWANIAAAA

 1. amyangel27 Dziękuję ci kochana :*. Jako pierwsza czytałaś to dzieło i zostałaś do samego końca, za co nigdy nie przestanę ci być wdzięczna. Byłaś też moją pierwszą obserwującą, pisałaś pod rozdziałami cholernie długie i piękne komentarze i do dzięki tobie mogłam pisać kolejne części, nie poddałam się i doprowadziłam wszystko do końca.

2. PlayingtheAngel94 Co prawda w pewnej chwili przestałaś czytać, ale byłaś moją drugą obserwującą, również zostawiałaś piękne komentarze i w początkowym, najtrudniejszym okresie motywowałaś mnie do pisania. Jesteś też jedną z dwóch osób, z którą mogę jarać się Seattle i grungem, dlatego BARDZO ci dziękuję ;*.

3. sleepyclementine Kocham cię, mój Edku/Karniszu i dziękuję za komentowanie serduszkami każdego słowa Joan w tekście ;). Bez ciebie już dawno bym załamała się psychicznie. Obiecuję kiedyś wpuścić cię do domu, żebyś nie spała na trawie.

4.midnight-tokerr Byłaś trzecim obserwującym i zawsze gwiazdkowałaś, a nawet czasem zdarzało ci się skomentować XD. Dziękuję. Zawsze czekałam, aż przeczytasz kolejny rozdział.

5.martwyduff Dziękuję za milion boskich komentarzy, które tu zostawiałaś i że mogłam z tobą rozmawiać i wpadać w fazy, których normalni ludzie by nie zrozumieli. 

6. A teraz JulieJacksonblog . Nie byłaś ze mną od początku, ale pisałaś świetne komentarze i motywowałaś mnie na ostatnich etapach pisania tego ff. Twoja faza na Dave'a była zajebista i mam nadzieję, że jeśli zacznę jeszcze jakieś opowiadanie to też wpadniesz w fangirl i będziesz mi narzucać faceta dla bohaterki, bo kocham to.

7. Dziękuję też ZekoriDiesViridis, która zawsze czekała na kolejną część i zostawiała milion serduszek pod rozdziałem.

8.Samosterowalnasliwka,StrawberryFields1223,lubieliscie, Papierosek i LittleRedDeadlihood, dziękuję za to, że po prostu byłyście, czytałyście, komentowałyście, często w taki sposób, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

 No więc to chyba by było na tyle, jeśli o kimś zapomniałam, upominać się w komach- dopiszę. xD. Do zobaczenia w innych książkach! ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro