Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piracka zjawa cz.2

Rok 2015

- Kapitanie mgła na burcie! - zawołał marynarz do kapitana ich kutra.

- Trzymaj kurs, znam te wody jak własną kieszeń. Nic nam nie będzie - odrzekł mu podstarzały kapitam.

- Tak jest. Utrzymuje kurs na... kapitanie! W tej mgle jest statek. Żaglowy!

- Jaka bandera?

- Czaszka...

- Piraci?!

- Ale... statek wydaje się być opuszczony. Jest porośnięty glonami i ma rozdarte żagle. To chyba wrak - uściślił marynarz patrząc przez lunetę.

- Dziwne - powiedział do siebie kapitan kutra - zatrzymaj się przy nim. Zobaczymy z czym mamy do czynienia.

- Rozkaz! - marynarz zasaluyował i pobiegł do sterowni.

Po dłuższej chwili udało im się zatrzymać kuter przy kadłuboe statku pirackiego. Wyglądał jakby od lat leżał na dnie morza. Kapitan podszedł do jednej z desek i reką zdarł warstwę mułu odsłaniając napis na burcie.

- Szfirowa Orchidea... nigdy nie słyszałem o takim statku. No dobra wchodzimy tam, dwóch zostaje, reszta ze mną. Możliwe, że właśnie dokonaliśmy wielkiego odkrycia - zarządził kapitan.

I tak dziesięć osób wspieło się na pokład statku. Ukazał im się niezbyt przyjemny widok, było tam dużo glonów, mułu i pąkli, a także ludzkie kości, leżące w różnych odstępach od siebie.

Niektóre deski były przegniłe, inne spełniałe, wszędzie były ślady wody.

- Rozdzielić się na dwuosobowe grupy i przeszukać pokład. Kowalski, ty idziesz ze mną - powiedział kapitan do swojego pierwszego oficera.

I tak pięć grup się rozeszło.
Kapitan zawędrował do kajuty pirackiego kapitana i zaczął ją badać.

W pewnym momencie wydawało mu się, że zobaczył stojacą w kącie kobietę, jednak musiały to być zwidy.
Razem z Kowalskim przeszykiwali jakieś skrzynie, kiedy usłyszeli hałas na głównym pokładzie. Pobiegli tam czym szybciej i zobaczyli sześciu swoich ludzi stojących przy balustradzie.

- Co się dzieje? - zapytał podchodząc szybko. I wtedy zobaczył jak jego kuter dryfuje w kierunku otwartego oceanu - Kowalski, daj mi lunetę! - zarządał wyciągając rękę w tył. Po chwili poczuł w niej lunetę i przyłożył do oka.

Widok go zmroził. Na kutrze były ślady krwi. Dużo śladów i... kapitan wstrzymał oddech widząc zwłoki dwóch członków swojej załogi.

- Co tu się... - zapytał zabierając lunetę od oka. Wtedy dostrzegł, że jest ona ubrudzona krwią - Kowalski?!

Kapitan się odwrócił i zobaczył leżącego na ziemi Kowalskiego z dziurą w piersi. Nad nim stał szkielet z zakrwawionym mieczem. Wokół grupki kości składały się w następne i zaczęły mordować jego załogę.

Nim kapitan się spostrzegł został zraniony w bok. Padł na ziemię i zobaczył stojącego nad nim szkieleta z mieczem wycelowanyn w jego pierś.

Wystraszony mężczyzna podniósł wzrok na żagle i zobaczył siedzącą na belce bladą kobietę z szafirowymi oczami, patrząca na niego.

Potem usłyszał tylko świst i nastała ciemność...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro