Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog.

Głośna muzyka, zapach miętowych fajek, pomieszanych z delikatną wonią truskawkowych perfum. Śmiech przyjaciół i widok zachodzącego słońca. Ruchliwa droga, prowadząca innych, nieznanych i spieszących się ludzi. Brak chwili na przemyślenie konsekwencji, jakie poniósł za sobą tamten dzień, który na zawsze zmienił już wszystkich...

Nikt nie zwracał uwagi na inne auta. Każdy zajęty był żartami, wspomnieniami o różnych przebytych wspólnych historiach, pięcioosobowej paczki, która wyjątkowo tego dnia, była bez jednego z nich - Jongina. Mimo to, wszyscy jakoś bawili się świetnie. Prawie wszyscy..

To ona, siedząc za kierownicą, zaciskając na niej smukłe  i blade palce, próbowała uspokoić coraz bardziej szalone towarzystwo. Bała się. Robiła to każdego razu, kiedy nie było z nimi Jongina. Wiedziała, że zawsze byłam inna. Każdy z nich, taki był, ale to właśnie zbliżyło i złączyło silnymi więzami.

Nieco wystraszona i zdenerwowana, zerkała, niemal co minutę na swoich przyjaciół, którzy najprawdopodobniej o niej po prostu zapomnieli. Zabolało ją to, dlatego, postanowiła wycofać się jeszcze bardziej. Postanowiła zawieźć ich do celu, by zniknąć bez słowa. Wiedziała, że zrozumieją, ze i tak nie zauważą, bo nie było Go.

Jongin.. dusza ich towarzystwa. Chłopak o szerokim i zarażającym uśmiechu. Silny i piękny mężczyzna, zerkający czasem nieśmiało czasem zbyt odważnie na ludzi, oczywiście tych.. bardziej ciekawych. Mężczyzna, o jakim marzyła każda kobieta, także ka sama.

Nieskazitelnie czysty anioł.

Tak właśnie o nim myślała. Jednak.. nigdy nawet tego nie pokazała. Życie nauczyło ją, krycia takich rzeczy, co czasem było naprawdę problematyczne.

Pokochał  go od pierwszego wejrzenia. Pokochała go od pierwszej chwili, od pierwszego skrzyżowanego spojrzenia, nieśmiałego uśmiechu, delikatnego dotknięcia dłoni. "Serce nie sługa" - powtarzała sobie, jednak po chwili temu zaprzeczała. Nie mogła go kochać, jednak to robiłam. Zajmował jej myśli, każdego roku, miesiąca i dnia, godziny, minuty i sekundy. Myślała o nim, nawet jak siedział obok, kiedy patrzyła na niego i podziwiała jego piękno.

- Inyoung! - to krzyk przyjaciół wybudził ją z myśleń o czymś nieosiągalnym. Dopiero po chwili dostrzegła duże ciężarowe auto.

Krzyk przyjaciół, błagania o ratunek. Głośne modlitwy, modły do Boga o ratunek, spadające z głośnym dźwiękiem łzy na dłonie pozostałych przyjaciół. Dźwięk klaksonu, wystraszonych innych kierowców, którzy byli bliscy tragedii i..

Ona.

Zamyślona tylko on nim.

O nieskazitelnie czystym aniele.

Wioząca przyjaciół na czystą śmierć.

Oddana nieosiągalnym pragnieniom, które zabrały jej wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro