4.
" Nawet jeśli cię teraz zostawię
I to złamie moje serce
Nawet jeśli mnie nie ma w pobliżu
Nie ulegnę
Nie mogę zrezygnować..."*
J O N G I N
Wszystko było dla niego niebywale trudne. Bezustannie usiłował poukładać sobie wszystko logicznie, aczkolwiek nie mógł. Nie potrafił zrozumieć. Był przytłoczony, czuł się zbyt głupi, aby dotrzeć do tego, co tak naprawdę stało się dzień po jego nagłym wyjeździe z kraju. Czuł, jakby zawiódł nie tylko Inyoung i ich przyjaciół, ale samego siebie oraz cały świat.
Informacje od dziewczyny sprawiły, że chciał wiedzieć. Dzięki spotkaniu z nią zaczął szukać. Doszukiwał się wszystkiego, czego mógł. Przeglądał artykuły, omijając sen i posiłki. Dzwonił po rodzinach i świadkach, zaniedbując swoje życie i związek. Nie obchodziło go nic oprócz tego, by dowiedzieć się jak najwięcej oraz pomóc.
Jego Soojung była jednak na tyle wyrozumiała, że nie czuła jakby musiała wszczynać awantury o jego zaangażowanie w sprawę wypadku, w którym zginęli i zostali ranni jego znajomi. Była bardzo spokojną osobą, którą podziwiał każdego dnia coraz bardziej, dziękując jej za pomoc i właśnie wspomnianą wyrozumiałość.
Patrzył na brunetkę, kiedy ta sprzątała w salonie przed przybyciem jej rodziców. Chciał pomóc, aczkolwiek zagoniła go do szukania ciekawych, światowych przepisów na szybkie dania. Zgodził się na to, ponieważ nie zamierzał w żaden sposób narażać się poddenerwowanej Soojung. Telefon, który odebrała od mamy wystarczająco wyprowadził ją z równowagi. Nie byli przygotowani na nagłe odwiedziny.
Rozumiał ją, w związku z czym po prostu niczym mysz pod miotłą przeszukiwał interaktywne książki kucharskie, mając mimo wszystko gdzieś, z tyłu głowy myśli dotyczące Inyoung.
Nie poznawał jej. Nie była tą samą osobą i pomimo tego, iż docierało do niego to, ile wycierpiała i jak bardzo nadal obwiniała się o wypadek, nie potrafił dostrzec w niej, chociażby małej cząstki tej Inyoung, którą niegdyś uwielbiał denerwować i rozbawiać. Zamknęła się znacznie bardziej niż kiedyś. Schudła, zbladła, zapadły się jej piękne, wypukłe policzki, które niegdyś podszczypywał. Delikatne rysy twarzy zastąpiły ostre, wyraźne, niepasujące do osobowości dziewczyny zakrzywienia. Niebywałe, puszyste, brązowe włosy przerzedziły się; przefarbowała je także na czarno. Długie, zgrabne nogi stały się niczym dwie niezbyt urodziwe raciczki. Patrzenie na nią bolało. Człowiek mógł zauważyć, jak mocno skrzywdziło ją życie, jak długo walczy o każdy kolejny dzień lub zwyczajnie uznać ją za chorą, głodzącą się wariatkę, którą nigdy nie była.
Spoglądanie na nią sprawiało, że żałował decyzji, jaką kilka lat temu podjęli za nich wszystkich jego rodzice. Czuł do nich żal. Wydawało mu się, jakby był winny temu, jak wszystko zdecydowało się potoczyć i jednocześnie wywrócić do góry nogami życie wielu osób albo zakończyć żywot tych, którzy na to nie zasłużyli.
Ludzie mierzyli Inyoung swoim oceniającym wzrokiem zawsze, kiedy mieli do tego okazję. Mówili o niej na głos lub szeptali między sobą nieprzychylne uwagi. Mógł przysiąc, że słyszał wszystkie komentarze, obelgi i wulgaryzmy kierowane ku niej. Chciał po kolei nawrzeszczeć na te osoby, pobić je lub zabić. Jedyną osobą, która miała jakiekolwiek prawo dokuczać Inyoung, byłem on sam. Ci, którzy dopuszczali się tego, zasługiwali na identyczne traktowanie.
Uważano ją za dziwną, winną czegoś, wmawiano jej to, jaka powinna być i jak powinna postępować. Poniżano ją, traktowano jak służbę, dziewczynkę, marionetkę, którą mogli się bawić i pociągać za jej sznurki. Niszczyli ją, a ona ślepo im w to wierzyła, będąc pewną, iż mieli rację.
Z takimi myślami nie był w stanie się zgodzić. Odpychał je od siebie, ponieważ Inyoung nigdy nie była osobą, której ludzie dyktowali zadania, podawali wskazówki dotyczące jej gestów czy wypowiedzi. Jego Inyoung zawsze była roześmiana i pełna życia, posiadała własne zdanie i nie bała się go wygłaszać. Kłóciła się ze nim, obrażała na kilka minut, a potem wracali do siebie niczym bumerangi rzucone na wiatr.
Nie mogąc znieść natłoku frustrujących przeczuć, strachu o dziewczynę, wstał i odłożywszy laptop na stolik, podszedł do okna. Soojung zwróciła na mnie swoją uwagę, ale nie odezwała się zapewne domyślając się co było przyczyną jego niespokojnego chodzenia, za co był jej niebywale wdzięczny. Nie potrzebował rozmowy, chciał tylko przewietrzyć umysł. Otworzył okno na oścież, wystawiając za nie ostrożnie głowę.
Miasto tętniło o tej porze życiem. Ulice zapełnione samochodami oraz ludźmi wyglądającymi niczym mrówki, potrafiły napawać pewnego rodzaju weną i przekonaniem, że ten pośpiech i zaludnienie było potrzebne, że miało swój określony cel. Może i niektórzy błądzili spokojnie, aby poczuć powiew lekkiego wiatru, pooddychać skażonym smogiem powietrzem, ale były to jedynie jednostki, ginące pośród tłumów, wyglądających jak kolonie mrówek.
Obserwował przez dłuższą chwilę widok za oknem, sięgając po telefon. Zawahał się przed napisaniem wiadomości do Inyoung. Nie miał pojęcia czy chciała mieć z nim jakikolwiek kontakt. Ostatecznie zrezygnował, z czasem przybierając maskę człowieka, który niczym się nie obawiał.
Wszystko dlatego, iż przybyli rodzice Soojung i musiał zachować powagę, by nie wyczuli, iż coś było nie tak oraz nie wyciągnęli pochopnych wniosków.
Ich wizyta przedłużyła się do późnych godzin wieczornych, a ilość alkoholu jaką został zmuszony wypić z ojcem swojej partnerki nie okazała się niczym dobrym. Nie miał siły wstać, ruszać kończynami, w związku z czym Soojung pozwoliła mu zostać w salonie. Otrzymał od niej koc i w jakiś sposób podziękowałem, bełkocząc niezrozumiale. Powiedział również, że rano wszystko posprzątam, a ona posłała mu uśmiech i pozostawiając na jego policzku lekki pocałunek, poszła do sypialni.
Wtedy też usłyszał dźwięk swojej komórki. Sięgnął po nią z cichym jękiem i przeczytał wiadomość od, ku mojemu zaskoczeniu, Inyoung.
Od: 🐰Inyoung🐰
"Wróć, nadal cię potrzebuję.
Pozwól mi chwycić cię za rękę, naprawię to."
Przeczytano: 00:13
Do: 🐰Inyoung🐰
"Życie nie jest przyjemne, wszyscy czasem jesteśmy wykończeni. Jeśli Bóg słucha... ludzie myślą, że oszalałaś. Nawet jeśli w to wierzysz, podczas wszystkich ciężkich chwil, jestem po twojej stronie** Proszę, porozmawiaj ze mną, Inyoung~"
Wysłano: 00:16
Nie wiedział czy to, co napisał posiadało jakikolwiek sens, czy było w miarę zrozumiałe. Wysłał wiadomość, chcąc, by dziewczyna wiedziała, że zawsze będzie obok, zawsze będzie ją wspierał i słuchał. Zawsze będziemy dla siebie.
*****
I N Y O U N G
Nigdy nie sądziła, że Chanyeol będzie w stanie, każdego kolejnego dnia, przez kolejny tydzień, sprowadzać inną kobietę do domu. Dziś wrócił z tą, z którą przyprowadził za pierwszym razem. Ona.. ona nie mogła zrobić nic. Przecież nie darzyli się uczuciem, po prostu łączył ich kwitek. Zwykły papierek, który znaczył tyle, co nic. To bolało. Fakt, jak sprzeczne znaki potrafił wysyłać.
Tej nocy, nie zmrużyła oka. Nie mogła przestać myśleć o tym, co działo się ostatnio w jej życiu. Jak w ciągu tych kilku lat, przewróciło się do góry nogami. Dostrzegała coraz więcej niepokonanych przepaści, które poszły w niepamięć, kiedy tylko pojawiały się nowe, głębsze i dalsze, nie będące dla niej łatwe do pokonania.
Jedną, z taką przepaścią, była miłość do przyjaciela. Tak gorące, płonące serce, mimo tylu lat.. Wciąż biło szybko, kiedy go mogła go zobaczyć. Przekonała się o tym, kiedy z czystej chęci losu, mogła znów zobaczyć jego dłonie, ramiona, uśmiech i niezapomniane oczy. To było dla niej krokiem po niewidzialnym moście nad nieskończenie głęboką głębią. To było dla niej kolejnym wspomnieniem, które mogła odtwarzać w takich chwilach jak ta, kiedy siedząc na parapecie, z zimną herbatą, melodią w słuchawkach, ciągle odtwarzała w głowie.
Nigdy nie sądziła, że los ich rozdzieli. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że jedna chwila nieuwagi odbierze życie lub jego sens tym którzy na to nie zasługiwali. Nie raz pytała sama siebie, czemu to ona nie zginęła? Dlaczego to ona nie mogłam zostać uwięziona na łóżku? Dlaczego to nie ona walczyła o życie, o każdy krok?
Nigdy nie powiedziałbym, że życie obdarzy ją zachowaniem, jakiego nawet nie potrafiła nazwać. Nienawiść połączona z miłością. Żal połączony ze szczęściem. Oddanie idące w parze z czystym odrzuceniem. Dopiero takie mieszanki, pokazywane każdego dnia, otwierały jej oczy coraz szerzej, na rzeczy, które jeszcze kilka kat temu nie miały dla niej znaczenia.
Spojrzała kolejny raz na odpowiedź do Jongina. Czy była w stanie to zrozumieć? Pomyślała, że ani ona, ani on, nie byli wstanie tego zrozumieć. Jak by powiedzieli sobie treść tych wiadomości kiedyś, były by one dla nich oczywiste. Ona chciała tylko chwili tajemnego ukojenia w jego ramionach, a on dałby jej je na cały dzień, jak nie dłużej. Nie puszczał by jej dłoni, zupełnie jak kiedyś. Kilkoma słowami, sprawiłby, że wszystko by odeszło. Tak, jak miał to w zwyczaju, szczypałby jej policzki, czasem przeczesując długie włosy.
W pewniej chwili wyszła z pokoju, gotowa do wyjścia z mieszkania.
— Gdzie idziesz? Zrobiłem śniadanie — usłyszała, czując kolejne, sprzeczne zderzenie.
— Mam kilka spraw, jak wrócę, to zrobię szybciej kolację.
— Myślałem, że dziś spędzimy razem dzień — to bardzo ją zaskoczyło. — No co? Jednak jesteś moją żoną, zresztą.. rodzice pytali o ciebie. Zaprosili nas na kolację w piątek. Są ciekawi jak nam się żyje i takie tam - podał jej kubek z kawą, której trochę upiła.
— Chyba nie jest źle, prawda? — spojrzała na jego ślady na szyi. On okłamywał ją, ona jego i siebie. Patrzyła na niego coraz bardziej pustym i oddalającym się wzrokiem, na nowo próbując zrozumieć do czego to doszło. Zastanawiała się, dlaczego tutaj stoi, patrząc na mężczyznę, który mówił coś, ale ona widziała tylko ruch jego warg.
— Słuchasz mnie, Inyoung?
— Muszę już iść— powiedziała cicho, odstawiając kubek. Ubrała buty w przedpokoju, patrząc zaraz na rękę, którą położył na jej ramieniu.
— Coś się dzieje? Potrzebujesz czegoś?
— Cofnięcia czasu, Chanyeol — wyszeptała, wprawiając go w zakłopotanie, zmieszane z zaskoczeniem. Wyszła po chwili, obierając drogę na cmentarz.
Ustawiła dwa bukiety i znicze na drobie przyjaciół, zerkając w niebo.
— Jesteście tu, prawda? Zawsze byliście, mimo wszystko.. więc teraz też tak jest, wierzę w to — uśmiechnęła się słabo. - Wszystkiego najlepszego, Kyungminnie - wyszeptała, siedząc tam jeszcze przez kilka dłuższych chwil. Kiedy wracała już w stronę domu, słuchając ulubionej piosenki przyjaciela, spojrzała na telefon.
Od: Jonginnie
"Życie nie jest przyjemne, wszyscy czasem jesteśmy wykończeni. Jeśli Bóg słucha... ludzie myślą, że oszalałaś. Nawet jeśli w to wierzysz, podczas wszystkich ciężkich chwil, jestem po twojej stronie** Proszę, porozmawiaj ze mną, Inyoung~"
Wysłano: 00:16
Milczała cały tydzień. Zadawała sobie pytanie, czy powinnam odpisać. Ostatecznie, jej palce same wystukały kilka słów.
Do: Jonginnie
"Pamiętam Twoje oczy. Pamiętam także, jak was raniłam. Dlatego tęsknię w milczeniu."
Wysłano: 21 maj, 11:42
* - The Veronicas - This Love
** - The Veronicas - On your side
Dziękuję
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro