Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

"Proszę, pójdź za mną, a zabiorę Cię z dala od wszystkich nieprzyjemnych chwil,

Rozrysuję dla nas większy plan, stanę się ideałem, jakiego pożądasz"*

Wyłączyła kolejny portal plotkarski, po którym szybko rozniosła się wiadomość, że właściciel największej i najbardziej znanej w firmy w Korei jak nie całej Azji, pokazał się z nieznaną im kobietą. Autorzy różnych artykułów nie oszczędzali się ze szczerością, w wyrażaniu chamskich i pustych, bezpodstawnych opinii, nie tyle, co na jej temat , ale i na temat Parka, z którymi nie czuła się najlepiej. Zdawała sobie sprawę z tego, że w najmniejszym gramie nie pasowała do przystojnego, znanego i.. bogatego mężczyzny, który był moim mężem, tylko na kwitku.

Przeniosła wzrok na zdjęcie z ich cichutkiej ceremonii ślubnej, które stało tam, na czysty pokaz. Przyjrzała się dokładnie jego twarzy. Był piękny. Były chwile, kiedy siedząc z nim, nie mogła oderwać wzroku od jego twarzy. Każdy ruch jego powiek, powodował, że była w stanie znieść umowny czas małżeństwa tak, jak się umawiali. Każdy jego uśmiech, który zdążyła  już zobaczyć, był dla niej delikatnym dmuchnięciem na rany, które nosiła w swoim wnętrzu.

Podniosła się z łóżka w ich "wspólnej" sypialni, wychodząc na korytarz, kiedy tylko usłyszała, że Chanyeol wrócił. Zmieszała się, nie mało, kiedy zobaczyła, jak przypiera skąpo ubraną, jednak bardzo ładną kobietę.

— Myślałem, że cię nie ma — powiedział Park, popychając dziewczynę w stronę sypialni.

— Jest późno, gdzie indziej miałabym być? — zapytała cicho, zerkając na jego rozpiętą w połowie koszulę, poluźniony krawat i nieco roztrzepane włosy.

— No nie wiem, u koleżanki czy coś. Ale to nic, przecież masz swój pokój — uśmiechnął się, odkładając swoją teczkę z pracy, po czym, zabrał z szafki dwa kieliszki i wino. Poszedł do sypialni, z której po chwili można było usłyszeć różnorakie dźwięki.

Zamknęła się w swoim pokoju, zakładając słuchawki, na których puściła jedną z ulubionych spokojnych melodii. Odpłynęła. Całkowicie poddała się myślą, ale już nie o mężczyźnie za ścianą.

Owładnął nią ktoś całkiem inny.

Choć tak bliski jej sercu, jednak tak daleki.

Choć tak dobrze znajomy, jednak przez mjej własny błąd, zupełnie obcy.

Anioł.

Nieskazitelnie czysty anioł.

Spojrzała na zdjęcia, które miała ciągle na telefonie. Przeglądała każde z nich, poświęcając im dużo czasu, zwracając uwagę na każdy najmniejszy szczegół.

Patrzyła na jego oczy, które zawsze błyszczały w ten piękny i niezrozumiały dla niej sposób. Na oczy, z których nie raz widziała łzy szczęścia i smutku, z których była w stanie dostrzec to, czego nie widzieli inni, które patrzyły na nią i w które sama miała zaszczyt patrzeć.

Patrzyła na jego usta, które niezależnie kiedy, zawsze pięknie się uśmiechały. Obserwowała dwie pełne wargi, spomiędzy których mogłam słuchać jego cudownego głosu, z których też czasem nie usłyszała zupełnie nic. Przesuwała  wzrokiem po ich kącikach, które zawsze darzyły wszystkich tym niemożliwie błyszczącym, powalającym uśmiechem, na który tak bardzo kochała patrzeć.

Patrzyła na jego dłonie. Myślała o chwilach, kiedy mogła trzymać je niebywale mocno, kiedy siedzieli razem, patrząc w morze, na zachody słońca, czy panoramę nocnego Seulu. Odtwarzała w pamięci każdy moment, kiedy te silne ale i delikatne dłonie pomagały jej w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie.

Widziała tylko jego. Nie zależnie na jakim zdjęciu. Wszędzie liczył się tylko tego, który skradł jej serce, zabierając ze sobą. W tej chwili nie liczyło się nic. Nic, tylko obserwowanie jego silnych ramion, w których kiedyś mogła mieć tajemnicze ukojenie.

Nawet nie wiedziała kiedy, jej palce włączając kolejną piosenkę, przeniosły się w wiadomości, wybierając numer anioła.

Inyoung: " Wróć, nadal cię potrzebuję.
Pozwól mi chwycić cię za rękę, naprawię to."
wysłano, 00:12







*NCT U - Boss

Przepraszam, że mnie nie było.

Obiecuję poprawę, haha

Proszę, zostaw po sobie ślad ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro