Rozdział 26
Dziś zdjęciowo :) Nie potrafiłam wybrać jednego <3
Kiedy mama oznajmiła nam, że już są urządzeni w nowym domu postanowiliśmy tam pojechać. Niestety w związku z przeprowadzką nasze plany musiały się nieco zmienić. Na początku planowaliśmy dłuższy pobyt u mojej rodziny jednak nie wyszło. Próbowaliśmy jakoś przełożyć umówioną sesję zdjęciową jednak było to niemożliwe. Dlatego mogliśmy spędzić w Doncaster tylko dwa dni. Moja mama tak bardzo chciała nas zobaczyć, że nawet gdybyśmy przyjechali na godzinę byłaby szczęśliwa. Podróż całe szczęście minęła nam bardzo przyjemnie. Melanie prawie całą drogę przespała. Po trzech godzinach drogi znaleźliśmy się na podjeździe nowego domu mojej rodziny. Zaparło mi dech w piersiach. Dom był przepiękny. Duży z jasną elewacją i ciemnym dachem. Miał bardzo dużo okien a mama przecież uwielbia jasne pomieszczenia. Wiedziałem, że jest to dla niej dom marzeń. Kiedy Harry zajmował się wyciąganiem naszego bagażu ja stałem jak wmurowany.
- Podoba ci się skarbie?- zapytał loczek przytulając się do moich pleców.
- Jest wspaniały. Tak bardzo ci dziękuję.- odpowiedziałem a w moich oczach znowu zaczęły zbierać się łzy.
- Nie płacz.- powiedział loczek odwracając mnie w swoją stronę.- Przerabialiśmy już to. Kupiliśmy ten dom, aby było również wygodniej nam i naszej córce, która będzie spędzać tu wakacje. W dodatku Jay dała mi największy skarb na tym świecie żadne pieniądze nie są w stanie się z tym równać. – dodał ścierając mi łzy z policzków.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, ale nie płacz już bo pomyślą, że coś jest nie tak.- zaśmiałem się. Szybko uspokoiłem swoje łzy. Jednak jestem pewien, że mama i tak będzie wiedziała, że płakałem. Zawsze wie. Szybko wyciągnąłem fotelik z małą i udaliśmy się do domu. Zaraz w progu zostaliśmy napadnięci przez moją rodzinę. Wszystkie siostry nawet nie pozwoliły nam się rozebrać a już porwały mi z rąk nosidełko z naszą córką. Nie martwiłem się, że mogą zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Przecież one też zajmowały się Ernestem i Doris i wiedzą jak się postępuje z małymi dziećmi. W tym samym czasie w progu salonu pojawiła się mama.
- Dzieci moje kochane.- uśmiechnęła się i z wyciągniętymi rękoma ruszyła w naszą stronę. Zagarnęła nas obydwóch do uścisku. Nic nie mówię ale moja staruszka ma krzepę.
- Mamo dusisz.- wyrzuciłem z siebie a brunetka szybko odsunęła się od nas.- Cześć- dodałem całując ją w policzek.
- Dzień dobry Jay.- powiedział szarmancko mój ukochany na co moja mama zachichotała. Normalnie jak nastolatka.
- Nie wiecie jak się cieszę, że jesteście. Ten dom jest tak piękny, tak wspaniały nie wiem jak mam wam dziękować to...
- Mamo rozmawialiśmy o tym. To prezent należało ci się. Zresztą obiecałem, że kiedyś kupię ci dom a ja dotrzymuje obietnic.
- Obiecałeś mi też wnuka- powiedziała wskazując na mnie palcem.
- No przecież masz.
- Wnuczkę! Chce też wnuka.
- Mamo!
-Wszystko w swoim czasie Jay. Mnie też obiecał syna więc będzie musiał się z tego wywiązać- zaśmiał się Harry. Zaraz po tym przeszliśmy do salonu gdzie dziewczyny zajmowały się Melanie. Na przemian nosiły ją na rękach wyliczając sobie czas. Ernest i Dori bardziej byli zafascynowani nowymi zabawkami od nas niż małą. Jednak kiedy przyszła pora snu bardzo chętnie położyli się do naszego łóżka i słuchali bajek czytanych przeze mnie, aby potem słodko zasnąć.
Całe dwa dni minęły szybko. Kiedy musieliśmy wracać mama płakała jak małą dziewczynka. Również nie miałem ochoty wyjeżdżać. Czułem się tak dobrze mogąc leżeć na kanapie przytulać się do mojej rodzicielki. Uwielbiałem kiedy bawiła się moimi włosami. Jednak dzieci dorastają, mają swoje obowiązki i nie zawsze mogą być całe życie przy matce. Zastanawia mnie jak to będzie z Mel. Jestem pewien, że będziemy w stanie zapewnić jej świetną przyszłość. Nie chodzi tu o pieniądze, lecz nie oszukujmy się one również ułatwią nam zadanie. Jednak nie teraz o tym myśleć.
****
Zaraz na drugi dzień po powrocie mieliśmy zaplanowaną sesję zdjęciową. Długo z Hazzą wybieraliśmy odpowiedni magazyn. Chcieliśmy, aby nie był to zwykła plotkarska gazeta a pismo z przekazem. Padło na Antoher Man. Zarówno ja jak i loczek bardzo lubimy tą gazetę. Z jednej strony chciałem, aby zdjęcia były zrobione u nas w domu. Jednak przerażająca liczba osób pracująca przy sesji przeraziła mnie. Nie chciałem, by ci wszyscy ludzie kręcili się po naszej oazie. Dlatego też z samego rana pojawiliśmy się w studiu. Dla Harrego taka sesja była codziennością, dla mnie jednak czymś innym. Zszokowało mnie ile osób musiało pracować nad poprawą mojej urody. Nawet miałem nałożony podkład na twarzy. Podkład! Chwilę potem przystąpiliśmy do zdjęć. Nie chcieliśmy tego dużo. Kilka zdjęć małej, naszych wspólnych i tyle do tego wywiad i starczy. Niepełna dwie godziny później fotograf oznajmił nam, że ma już wystarczającą liczbę zdjęć. Udaliśmy się następnie na małą przerwę, aby nakarmić i przebrać Melanie. Kiedy małą była już zadowolona zasnęła a my mogliśmy spokojnie udzielić wywiadu.
***
Magazyn wraz z naszą sesją i wywiadem pojawił się dwa tygodnie później. Oczywiście najpierw musieliśmy zaakceptować wywiad. Nie mieliśmy wątpliwości co do profesjonalności pracowników AM. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Wydanie gazety z naszym udziałem okazało się wielkim sukcesem. Cały nakład został wyprzedany dwie godziny po premierze. Jestem pewien, że większość wykupiły szalone fanki loczka, ale nie mnie to oceniać. Najważniejsze, że się podobało. Wieczorem siedzieliśmy wraz z Zaynem i Niallem, którzy zachwycali się naszym wywiadem.
-„ Nasze całkowicie przypadkowe spotkanie okazało się największym darem niebios dla mnie. Nigdy nie będę w stanie podziękować Lou za to, że jest ze mną."- zacytował Zayn.- Styles ty romantyku!- zaśmiał się mulat.
- Nie Zee. To jest lepsze. „ Kiedy Louis oznajmił mi, że jest w ciąży przebywałem akurat w LA. Byłem taki szczęśliwy a zarazem wściekły, że nie ma mnie przy nim. Obiecałem sobie wtedy, że będę dla niego lepszy. Będę najlepszym co go spotkało w życiu. Jednak znowu zawiodłem to Melanie jest najlepszym co nas obydwóch spotkało. Prawda skarbie?"- zakończył Niall wzdychając uroczo. - Albo to: " Melanie jest taka podobna do Louisa ma jego rysy twarzy, nos i usta. " Ta Zayn i Niall mają jednak nadzieję, że będzie miała charakter Harrego, bo ja podobno jestem nieznośny" " Tylko czasami" "Harry!" " Ale i tak cie kocham ponad wszystko" "Ja ciebie też"
- Rozpływam się.- zadrwił Malik
- Chłopaki!
- I te zdjęcia są takie przesłodkie.- powiedział z sarkazmem Malik
- Takie miały być.- fuknąłem.
- „ Chciałem tylko podkreślić jak ważna jest dla nas prywatność. Zależy nam na tym, aby nasze dziecko wychodząc z domu nie bało się ludzi. Nie bało się, że zaraz napadnie je zgraja reporterów, którzy za wszelką cenę będą chcieli zrobić jej dobre zdjęcie. Dla nas jest to nieprzyjemne a dla takiego malucha będzie to wielką traumą" – przytoczył moje słowa Niall- Myślicie, że to coś pomoże?
- Wątpię.- odpowiedziałem szczerze.- Ale chciałem to powiedzieć.- dodałem śmiejąc się.
- „ Zapytani o plany na przyszłość odpowiadają zgodnie: wszystko w swoim czasie, mamy dla siebie całą wieczność."
- Oooo to też słodkie. Jesteście przesłodzeni.- powiedział Niall
- Jak wy się zdecydujecie na coś takiego też będę się z was nabijał. Przyrzekam.- oznajmił im ostro Harry.
- Nie zdecydujemy się.- powiedział pewnie Zayn.
- Nigdy nie mów nigdy Zee.
- Właśnie. – wtrącił Niall.- Nie wiadomo co będzie za rok.
- Za rok?- zapytał Harry
- Znaleźliśmy surogatkę.
- Iiiiii.- pisnąłem i rzuciłem się Horanowi w ramiona.
- Za tydzień mamy już zabieg.- dodał blondyn promieniował szczęściem. Jednak Zayn nie wydawał się tryskać radością.
- Co jest Zee? Nie cieszysz się?- zapytałem się go kiedy poszedłem za nim na taras.
- Nie chciałem tego rozgłaszać. Wole nie zapeszać. – odpowiedział smutno zapalając papierosa.
- Hej piękny będzie dobrze. Jesteśmy przyjaciółmi. Czułbym się obrażony gdybym dowiedział się po fakcie.
- Lou.
- Co Lou? Komu pierwszemu powiedziałem o mojej ciąży? Kto jako jedyny wiedział o moich smutkach i problemach? Ty Zee. Nie możesz mieć przede mną tajemnic.
- Przepraszam.- powiedział gasząc niedopałek w popielniczce.
- No już. Przytul mnie.- wyciągnąłem ręce przed siebie. Mulat szybko pociągnął mnie w swoją stronę. – Będzie dobrze. Zasługujecie na to.
- Oby Lou, oby.
- Zawsze uważałem, że masz słabość do brązowookich ciemnowłosych mężczyzn ale żaby tak na moim własnym tarasie.
- Przepraszam, ale to jest również mój taras. Pamiętasz? Co twoje to i moje?- zaśmiałem się do Harrego stojącego w progu.
- Wiedziałem, że kiedyś mi to wypomnisz łotrze! Chodźcie jest zimno a kolacja jest już gotowa.- powiedział szorstko i wyszedł.
- Zazdrośnik- zaśmiałem się.
- Na dobre mu to wyjdzie. Dlaczego to zawsze ty masz się denerwować jego zalotnikami. Czas utrzeć mu nosa.- powiedział mulat a następnie pocałował mnie w czoło, złapał za dłoń i pociągnął w stronę kuchni. Będę miał kazanie jak nic, ale może Zayn ma rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro