Rozdział 20
Taka niedzielna rozpusta <3 Uwielbiam wolne weekendy.....
Kiedy po kolejnej wizycie Emma kazała nam już powoli przygotowywać się do rozwiązania zacząłem być przerażony. Nie tym, że z małą może coś być nie tak. Wiedziałem, że po narodzinach będzie pod najlepszą opieką. Doktor Thomson wraz z Harrym załatwili nam miejsce w najlepszym szpitalu w Londynie. Obawiałem się jednak tego, że absolutnie nie jesteśmy gotowi. Nie chciałem przedwcześnie wybierać się na jakiekolwiek zakupy. Dlatego zaraz po wizycie udaliśmy się z loczkiem do sklepu dziecięcego, aby wybrać wyposażenie pokoiku dziecięcego. To była jedyna gotowa rzecz. Całość zawdzięczamy Zaynowi i Niallowi. To oni uparli się, że to będzie ich prezent z okazji narodzin. Spędzili w pokoiku cały tydzień nie wpuszczając mnie tam aż do skończenia prac. Kiedy po tygodniu pozwolili nam w końcu wejść do pokoiku naszej córki byłem oszołomiony. Jedyne co wiedziałem to to, że pokoik będzie w odcieniach szarości, bo o to prosiłem przyjaciół. Nie chciałem oklepanego różu, nasza córeczka jest przecież wyjątkowa. Wracając do pomieszczenia. Nasza wcześniejsza graciarnia zamieniła się w cudowne królestwo naszej przyszłej córeczki. Tak jak prosiłem w pokoiku przeważała szarość. W tym kolorze była podłoga oraz dwie ściany. Następne dwie pokrywały przepiękne różnokolorowe wzory chmur. Byłem pewien, że zostały one własnoręcznie namalowane przez Malika. Również z sufitu zwisały atrapy białych puszystych chmurek. Całość dopełniało nieunikalne owalne łóżeczko. Zaniemówiłem.
- Jest pięknie- jedyne co zdołałem wyszeptać zalewając się łzami. Styles również bardzo dziękował przyjaciołom za taki prezent.
- Nad łóżeczkiem trzeba jeszcze powiesić imię małej. Jak już w końcu je wybierzecie- oznajmił z sugestią mulat. Tak właśnie to kolejna rzecz, która czeka na wybranie. Już kiedyś rozmawialiśmy z loczkiem na ten temat jednak skończyło się to kłótnią więc nigdy więcej nie poruszyłem tego tematu. Teraz spacerując po sklepie z dziecięcymi rzeczami zastanawiałem się nad tym bardzo intensywnie. Kiedy zacznę ten temat z Harrym muszę być przygotowany. Nie dopuszczę aby moja córka miała na imię Penelope Anne Johannah jak zasugerował mi Styles. Chce, aby mała miała skromne i pojedyncze imię. Po co komu tyle imion. Sam mam dwa i wiąże się to z ciągłym poprawianiem papierów bo zawsze zapomnę wpisać, że nazywam się Louis William Tomlinson. Myślałem o jakimś prostym i skromnym imieniu. Nie chce być jak te wszystkie dziwne gwiazdy, które jeszcze dziwniej nazywają swoje dzieci. No bo błagam ja można nazwać dziecko: Summer Rain, Apple czy Brooklyn. Nigdy na to nie pozwolę. Styles w sklepie czuł się jak ryba w wodzie. Przemierzał sklepowe korytarze zachwycając się wszystkimi gadżetami i ubrankami. Po wielogodzinnych zakupach wybraliśmy wózek, stos najpotrzebniejszych ubranek na pierwsze miesiące oraz wszystkie potrzebne gadżety typu butelki, smoczki i inne.
Kiedy wróciliśmy do domu padłem jak placek na kanapie.
- Nie czuję nóg Harry- oznajmiłem płacząco.
- Zaraz Ci je pomasuje- powiedział zanosząc torby do małego pokoiku. Leżałem wygodnie dopóki mała nie zaczęła kopać. Podwinąłem więc swoją koszulkę i zacząłem masować mój duży już brzuch. – Mam coś jeszcze dla Ciebie. Dla was.- oznajmił kiedy wrócił. Jedna z jego rąk schowana była za jego plecami. Nie żebym nie lubił niespodzianek, ale to Styles po nim można się spodziewać wszystkiego. Uniosłem się na łokciach i z zaciekawieniem wpatrywałem się w niego. On natomiast przykucnął na kanapie obok mnie.
- Co tam masz?- zapytałem.
- Przechodziłem ostatnio koło sklepu Vansa i nie mogłem się powstrzymać- oznajmił wyciągając za pleców maleńkie buciki w kratkę identyczne jak moje. Wciągnąłem powietrze i zasłoniłem usta ręką aby nie wydać z siebie niepotrzebnego pisku.- Wiem jak je uwielbiasz i pomyślałem, że mała też będzie.- dodał. Natychmiast rzuciłem się w jego ramiona.
- Są piękne Hazz.- powiedziałem odbierając prezent. Harry natomiast ponownie wziął je z moich rąk i położył na moim brzuszku. Wyciągnął z kieszeni telefon i zrobił zdjęcie. Znając go jest ono już na jego instagramie, ale nie mam nic przeciwko.
Kiedy już Styles spełnił swoją obietnice i porządnie wymasował mi stopy leżeliśmy wygodnie na kanapie. Wiedziałem, że powinniśmy iśc rozpakować kupione rzeczy, ale tak bardzo mi się nie chciało. Było mi tak dobrze i błogo leżąc wtulony w ciało loczka. Uznałem również, że jest to odpowiedni moment na rozmowę na temat imienia dla małej.
- Harry?- zacząłem
- Słucham cie promyczku?- odpowiedział loczek głaszcząc mnie po plecach.
- Chyba musimy porozmawiać o imieniu dla małej. Spokojnie porozmawiać- dodałem.
- Czyli pierwsza wersja zdecydowanie odpada?- zapytał smutno
- Niestety tak- zaśmiałem się z jego smutku- Wybacz ale nie pozwolę, aby mała miała aż trzy imiona. Wolałbym, aby miała tylko jedno i to zwyczajne a nie jakieś wymyślne. Skarbie sam mam dwa imiona, ty zresztą też nie jest to dla ciebie uciążliwe? Bo dla mnie jest.
- No dobra..- powiedział niepewnie brunet sugerując tym, abym kontynuował.
- Nie mam konkretnego pomysłu, jeśli o to ci chodzi. Może coś przyjdzie w dyskusji hm?- zasugerowałem.
- Ok. – zgodził się.- To może Leila?- podał przykład.
- Nie. Czytałeś Pięćdziesiąt Twarzu Greya? Tam jedna z jego uległych miała tak na imię. Źle by mi się to kojarzyło.- odpowiedziałem natychmiast.
- Louis- zaśmiał się Styles
- No co? Maya?- zapytałem
- Pies mojej sąsiadki z Holmes miał tak na imię.- powiedział pewnie loczek.- Coś czuje, że nie będzie to takie łatwe.
- Wiedziałem.- powiedziałem smutno. Po chwili ciszy Styles znowu podał przykład.
- Darcy?
- Darcy? No nie wiem.
- Tylko zasugerowałem- obronił się brunet
- Niby normalne. Nic złego się z nim mi nie kojarzy ale jednak mam wrażenie, że może nie pasować, ale jeśli Ci się podoba..- nie dokończyłem
- Nie Louis. Ja tylko tak powiedziałem. Musimy wybrać takie imię, które urzeknie nas obu. – powiedział spokojnie i znowu zapadła cisza.
- Melanie? Mel?- powiedział Harry a dziecko w moim brzuchu podskoczyło. Wiedziałem, że to był znak. Syknąłem z bólu.- Co jest skarbie?- zapytał loczek.
- Mała kopnęła. Chyba to jest to imię Hazz. Melanie- powtórzyłem a dziewczynka znowu kopnęła. – Znowu- oznajmiłem przyłożyłem dłoń loczka do brzucha- Powiedz to jeszcze raz.
- Melanie- powiedział donośnie Styles na co otrzymał kopniaka od naszej córki. Zaśmiał się- Albo jej się bardzo podoba albo broni się przed nim.
- Jestem pewien, że to ta pierwsza wersja. Nigdy nie kopała na propozycję Penelope Anne Johannah- oznajmiłem ze śmiechem.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi? Piękne imiona.- oburzył się
- Nie twierdzę, że nie. Jednak wystarczy mi już jedna Anne i Johanah w rodzinie. Nie daj boże odziedziczyła by jakieś cechy po swoich imienniczkach.- zaśmiałem się jeszcze bardziej.
-Więc mamy to?- zapytał Harry patrząc mi w oczy jakby szukając potwierdzenia.
- Mamy- oznajmiłem. Loczek tylko zsunął się tak, aby leżeć na wysokości mojego brzucha i skierował się do niego.
- Czekamy na Ciebie Melanie- szepnął do brzucha, mała po raz kolejny się poruszyła.- Melanie Tomlinson-Styles- powiedział dumnie.
- Dlaczego Tomlinson-Styles?
- Myślałem, że chcesz, aby mała nosiła również twoje nazwisko.- zasugerował. Zdziwiło mnie to. To prawda nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Jednak myślałem, że to logiczne to on jest ojcem a dziecko zawsze nosi nazwisko ojca.
- Nie Hazz nie chcę. Mała będzie miała tylko twoje nazwisko- odpowiedziałem pewnie.- Mam nadzieję, że ja kiedyś też- jednak nie byłem w stanie powiedzieć tego głośno. To ostatnie zdanie zostawiłem tylko dla siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro