Rozdział 44
Jakież było nasze zaskoczenie kiedy postanowiliśmy zdzwonić do Emmy, aby poleciła nam dobrego specjalistę w Miami a ona poleciła nam siebie. Co prawda kazała na siebie poczekać kilka dni, ale wiemy, że warto. Okazało się, że Emma aktualnie wybiera się na zastępstwo do jednej z klinik w Miami. Po raz kolejny uznaliśmy, że to dziecko jest nam pisane.
Stan Desa znacznie się poprawił podczas pobytu w tutejszym szpitalu a na dniach ma zostać przeprowadzony przeszczep płuca, który umożliwi mu swobodne oddychanie. Lekarze zapewnili Stylesów, że operacja nie zagraża życiu ich ojca i gwarantują, że po niej będzie mógł wrócić do codzienności. Zdziwiłoby mnie gdyby miało być inaczej. Błagam zapłaciliśmy im za to półtora miliona. Jednak mimo wszystko Harry chciał pozostać w Miami do końca leczenia jego ojca a ja przystałem na to ze względu na mój stan. Już i tak obawiałem się, że wcześniejsze podróże mogą mieć wpływ na dziecko i trochę mnie to przerażało. Już jedno maleństwo straciliśmy nie mogę pozwolić, aby stało się tak ponownie.
Nadszedł dzień upragnionej wizyty u dr Thomson. Zjawiliśmy się w klinice z samego rana chcąc uniknąć niepotrzebnych gapiów. Postanowiliśmy bowiem tym razem utrzymać moją ciążę w tajemnicy na trochę dłużej. Nawet poprzez namowy Harego nie powiedzieliśmy o tym naszym matkom, czy też Zaynowi i Niallowi. Wiedziała oczywiście Gemma, która rad nie rad zauważyła mój delikatnie odstający brzuszek i sama się domyśliła, ale obiecała nic nikomu nie mówić.
- Nie mogłam się was doczekać.- zaświergotała radośnie nasza lekarka.- Tydzień temu odbierałam poród u Malików a zaraz sprawdzimy kiedy będę odbierać twój.
- Jak Hannah?- zapytałem o surogatkę naszych przyjaciół.
- Była dzielna. Urodziła naturalnie a potem z godnością pożegnała się z nimi. – powiedziała dumnie.- Bliźniaki są cudowne.
- Tak to prawda.- wtrącił mój mąż.
- Ile macie zamiar jeszcze mieszkać w Miami?
- To zależy od dziecka.- powiedziałem
- Wiemy, że w pierwszym trymestrze ciąży Lou nie powinien latać a my mieliśmy tych podróży sporo. W dodatku trochę stresu.- dodał mój maż.
- Tak słyszałam o twojej śpiączce. Gdzieś ty się szlajał?- zaśmiała się.- Zaraz wszystko sprawdzimy. – oznajmiła wskazując na lóżko do badań. Ostrożnie z pomocą Harrego położyłem się na nim i podwinąłem koszulkę. Emma rozlała na moim brzuchu zimy żel a następnie przystąpiła do badania.
- Wielkość maluszka wskazuje na około dziewiąty tydzień.- zasugerowała.- Zabawne!
- Co?- zapytał przestraszony loczek.
- Pamiętam, że z Melanie też pojawiliście się u mnie w tym samym tygodniu.
- Błagam Emma! Ty to pamiętasz?
- Lou. Jesteś moim ulubionym pacjentem.- zaśmiała się.- Termin porodu możemy ustalić na koniec lutego.- dodała a ja zauważyłem jak oczy Hazzy się zaświeciły.- Oczywiście znając was i wasz tryb życia może to być również początek tego miesiąca.- dodała a wtedy już oczy loczka zabłysły dwoma szmaragdami.
- To chciałeś usłyszeć nie?- zakpiłem
- Oczywiście.- oznajmił dumnie a zdezorientowana Emma spojrzała na nas.
- Nie licz na to. Nie urodzę w Twoje urodziny.- powiedziałem stanowczo
- Ooo to by było takie piękne. Możemy zaplanować cesarkę na ten dzień.
- Można tak?
- Oczywiście.
- Nie ma mowy!- wyrzuciłem z siebie.
- Obgadamy to jeszcze.- zasugerowała lekarka zwracając się wyłącznie do mojego męża.
- Z maluszkiem wszystko jest w porządku?- zapytałem zmieniając temat
- W jak najlepszym. Wszystko jest na swoim miejscu. Jednak zostańcie jeszcze co najmniej do trzynastego tygodnia tutaj. Lepiej dmuchać na zimne.- oznajmiła a my zgodnie pokiwaliśmy głowami. Mimo, że cholernie tęskniłem za Zaynem i tak bardzo chciałem zobaczyć bliźniaki, wiedziałem, że zdrowie naszego maleństwa jest teraz najważniejsze.
- Widać już płeć?- wypalił Harry dobrze wiedząc, że to za wcześnie, ale kiedy Emma spojrzała na niego sceptycznie od razu dodał.- Za wcześnie? Ok.
- Jestem pewna, że Louis cie poinformuję jak już będzie widział.- zażartowała.- Na dziś to już wszystko. Przepiszę ci witaminy i coś na mdłości.
- Nie mam mdłości.- powiedziałem od razu.
- Dziwne, ale w takim razie powinieneś się cieszyć.
- Cieszę się.- oznajmiłem kiedy Emma wypisywała jakieś recepty.
- Umówiłam was za trzy tygodnie na badania prenatalne a potem będziemy się spotykać już w Londynie.- powiedziała podając nam papiery.
- Dziękujemy.- odpowiedzieliśmy i żegnając się opuściliśmy klinikę.
****
Zanim się spostrzegliśmy minęły kolejne tygodnie. Des wyszedł ze szpitala i wrócił razem z Gemmą do Bostonu a my zostaliśmy w Miami ciesząc się sobą. Całe dnie spędzaliśmy wylegując się przed basenem poświęcając jednocześnie jak najwięcej czasu Melanie. Trochę obawiałem się jak zareaguję na rodzeństwo. Mam nadzieje, że nie będzie czuła się odtrącona.
Przez ten cały czas byliśmy w stałym kontakcie z rodziną i przyjaciółmi. Tak bardzo za nimi tęskniłem. Obiecałem sobie, że jak tylko wrócimy do Anglii musimy jechać do Donny. Nie widziałem się z mamą i rodzeństwem od ślubu. Nie chciałem, żeby mama przyjeżdżała do nas kiedy Hazz był w szpitalu. Po co jej więcej zmartwień niż ma z trzema dorastającymi nastolatkami i dwójką maluszków. Zayn codziennie wysyłał mi nową dawkę zdjęć bliźniaków i za każdym razem podkreślał, że bardzo tęskni. Nie rozumiał dlaczego nie możemy jeszcze wrócić do Londynu skoro Des jest już dawno w Bostonie. Ja wymyślałem co raz to nowe wymówki ale z czasem zaczęły kończyć mi się pomysły. Nie mogłem się doczekać kiedy Malik zobaczy mój odstający coraz bardziej brzuszek.
Po raz kolejny miałem wrażenie, że ta ciąża jest zupełnie inna. Nie czuje się zmęczony, nie mam mdłości a mój brzuch jest znacznie większy niż z Melanie w tym samym tygodniu. Dodatkowo mam zupełnie inne zachcianki i dużo podjadam w nocy a w pierwszej ciąży nie robiłem tego wcale. Harry miał jednak co do tego swoją koncepcje.
- Mam cię.- szepnął mi do ucha mąż kiedy przyłapał mnie przy lodówce około drugiej w nocy.
- Przestraszyłeś mnie!- skarciłem go uderzając w ramię.
- Wybacz. Głodny?
- Tak!- powiedziałem smutno.- Jak tak będę podjadał w nocy będę trzy razy większy niż z Melanie.
- Przesadzasz. – machnął ręką.- Bita śmietana z owocami?- zapytał wiedząc, że w pierwszej ciąży miałem zawsze na to ochotę.
- Nieee. Potrzebuję czegoś konkretnego. Został jeszcze kurczak z obiadu?- zapytałem
- Kurczak?
- Źle się czuję po słodyczach ostatnio.- dopowiedziałem.
- Mhm.
- Co?
- Nic, nic. Nie uważasz, że ta ciąża jest całkiem inna? Nie masz mdłości i masz inne zachcianki...
- No i?- zapytałem mając w buzi kawałek szynki
- Mówię ci będzie syn.- powiedział dumnie i zabrał się za podgrzewanie mi jedzenia.
***
Jakież było moje zdziwienie kiedy już podczas badań prenatalnych w trzynastym tygodniu Emma oznajmiła nam, że w 70% widzi synka. Harry skakał z radości. Owszem ja też cieszyłem się, że to syn. Harry ma Melanie, która zawsze będzie jego księżniczką a ja będę miał chłopca, z którym będę grał w piłkę. Tak byłem szczęśliwy. Doktor Thomson kazała na siebie uważać i spokojnie wrócić do Londynu a to była chyba jeszcze ważniejsza wiadomość niż płeć dziecka. Nareszcie wracaliśmy do domu.
****
Londyn przywitał nas wyjątkowo ładną pogodą. Cieszyłem się na nią. Rozpieszczony słonecznymi promieniami Miami miałbym problem przestawić się na deszcz i szarugę. Prosto z lotniska starając się uniknąć paparazzich udaliśmy się do naszego domu. Wzięliśmy odświeżający prysznic i ku mojemu szczęściu jechaliśmy do Zayna i Nialla. Nie mogłem się doczekać, aby zobaczyć bliźniaki. Maluchy miały już miesiąc a zdjęcia nie oddawały ich prawdziwego uroku. Chciałem również móc w końcu przytulić się do moich przyjaciół i podziękować im za nazwanie synka moim drugim imieniem. Oczywiście nasza wizyta miała być całkowitą niespodzianką. Wymieniłem tylko z Malikiem kilka wiadomości upewniając się, że są w domu. Sprawę ułatwiło nam również to, że znamy hasło do ich parkingu i kod do windy. Kiedy już stanęliśmy przed ich drzwiami uśmiech nie schodził mi z twarzy. Harry trzymał na biodrze Melanie, która dobrze wiedząc gdzie jest wyrywała się, aby jak najszybciej ją wpuścić do środka. Ja natomiast miałem w ręce prezenty dla maluszków i ich tatusiów. Drzwi otworzył nam zaspany Niall.
- Niespodzianka.- powiedziałem wesoło, ale dość cicho.
- Kto to?- zapytał donośnie Zayn, zapewne siedzący na kanapie w salonie.
- Yyyym sam zobacz.- zachęcił go jego narzeczony. Słychać było ciche przekleństwo mulata ale za moment rozległy się również jego kroki.
- Boże.- powiedział jak tylko zobaczył nas w progu. W oka mgnieniu pojawił się obok i nawet nie wiem kiedy porwał mnie w swoje ramiona. Harry tylko pokręcił głową i minął nas wchodząc do mieszkania.
- Nadal nie mogę pojąć tej dziwnej więzi.- powiedział do Nialla.
- Mnie to mówisz?- zaśmiał się blondyn i skierowali się do kuchni.
- Tak bardzo tęskniłem.- powiedziałem wtulając się mocniej w ciało Malika.
- Wiem skarbie. Ja też. Choć mam ci tyle do opowiedzenia. – oznajmił i łapiąc za rękę wciągnął do środka.
Pierwsze co to poszliśmy zobaczyć maluchy. Wyściskałem je i nie mogłem przestać się nimi zachwycać. Will całkowicie podobny do Zayna a Zoe do Nialla. Co chwila zamieniałem się z Harrym na dzieci. Nie chciałem próbować wziąć oboje na raz. Nie to, że bałem się. Nigdy nie miałem oporów żeby nosić tak Doris i Ernesta, ale teraz byłem w ciąży i nie chciałem zrobić sobie krzywdy. Wracając do tematu mojego stanu. Specjalnie dziś założyłem na siebie luźną bluzę i dresy. Dopiero kiedy odkładając chłopca do jego kołyski moja bluza podwinęła się Niall pisnął jak oszalały aż Melanie podskoczyła ze strachu.
- Wy wstrętne, kłamliwe i w ogóle najgorsze świnie.- powiedział z wyrzutem wskazując na mnie i mojego męża.
- Niall?- wtrącił się zdezorientowany Zayn a my z Harrym zaczęliśmy się uśmiechać.
- Lou jest w ciąży.- oznajmił do zaskoczonego mulata.
- Co?- zapytał ten patrząc na mnie.
- Niespodzianka?- powiedzieliśmy równocześnie z loczkiem.
- Jak?
- No chyba nie muszę ci tego tłumaczyć jak do tego doszło.- zaśmiał się Harry
- To dlatego nie mogliście przylecieć?- upewnił się Horan
- Właściwie to tak.
- Który to tydzień?- dopytał.
- Czternasty.- powiedziałem dumnie.
- Tak się cieszę.- oznajmił Malik po raz kolejny porywając mnie w swoje ramiona. - Gratuluję skarbie.- dodał składając na moim czole całusa.
- A ja to już się nie liczę? Przypominam, że gdyby nie ja nic by tam się nie znalazło.- oburzył się Styles.
- Ale to nie ty nosisz to maleństwo pod sercem i to nie ty po raz kolejny przytyjesz dwadzieścia kilo.
- Albo i więcej.- zaśmiał się brunet a ja zdzieliłem go za to w głowę.
- Co? Jest coś jeszcze?- dopytał po praz kolejny Niall
- Jest jeszcze coś...- zacząłem.
- Bliźniaki?- uradował się Zayn.
- Nie.- zaśmiałem się.- Bliźniaków w tej rodzinie nam wystarczy.
- Będzie syn.- powiedział Harry dumnie wypinając pierś a Niall po raz kolejny pisnął.
- Będzie James.- oznajmił.
- Raczej Javadd.- zaprzeczył Malik a my z loczkiem wybuchliśmy śmiechem.
♥ ♥ ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro