Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Taka niedzielna rozpusta <3 Uwielbiam wolne weekendy..... 

Kiedy po kolejnej wizycie Emma kazała nam już powoli przygotowywać się do rozwiązania zacząłem być przerażony. Nie tym, że z małą może coś być nie tak. Wiedziałem, że po narodzinach będzie pod najlepszą opieką. Doktor Thomson wraz z Harrym załatwili nam miejsce w najlepszym szpitalu w Londynie. Obawiałem się jednak tego, że absolutnie nie jesteśmy gotowi. Nie chciałem przedwcześnie wybierać się na jakiekolwiek zakupy. Dlatego zaraz po wizycie udaliśmy się z loczkiem do sklepu dziecięcego, aby wybrać wyposażenie pokoiku dziecięcego. To była jedyna gotowa rzecz. Całość zawdzięczamy Zaynowi i Niallowi. To oni uparli się, że to będzie ich prezent z okazji narodzin. Spędzili w pokoiku cały tydzień nie wpuszczając mnie tam aż do skończenia prac. Kiedy po tygodniu pozwolili nam w końcu wejść do pokoiku naszej córki byłem oszołomiony. Jedyne co wiedziałem to to, że pokoik będzie w odcieniach szarości, bo o to prosiłem przyjaciół. Nie chciałem oklepanego różu, nasza córeczka jest przecież wyjątkowa. Wracając do pomieszczenia. Nasza wcześniejsza graciarnia zamieniła się w cudowne królestwo naszej przyszłej córeczki. Tak jak prosiłem w pokoiku przeważała szarość. W tym kolorze była podłoga oraz dwie ściany. Następne dwie pokrywały przepiękne różnokolorowe wzory chmur. Byłem pewien, że zostały one własnoręcznie namalowane przez Malika. Również z sufitu zwisały atrapy białych puszystych chmurek. Całość dopełniało nieunikalne owalne łóżeczko. Zaniemówiłem.

- Jest pięknie- jedyne co zdołałem wyszeptać zalewając się łzami. Styles również bardzo dziękował przyjaciołom za taki prezent.

- Nad łóżeczkiem trzeba jeszcze powiesić imię małej. Jak już w końcu je wybierzecie- oznajmił z sugestią mulat. Tak właśnie to kolejna rzecz, która czeka na wybranie. Już kiedyś rozmawialiśmy z loczkiem na ten temat jednak skończyło się to kłótnią więc nigdy więcej nie poruszyłem tego tematu. Teraz spacerując po sklepie z dziecięcymi rzeczami zastanawiałem się nad tym bardzo intensywnie. Kiedy zacznę ten temat z Harrym muszę być przygotowany. Nie dopuszczę aby moja córka miała na imię Penelope Anne Johannah jak zasugerował mi Styles. Chce, aby mała miała skromne i pojedyncze imię. Po co komu tyle imion. Sam mam dwa i wiąże się to z ciągłym poprawianiem papierów bo zawsze zapomnę wpisać, że nazywam się Louis William Tomlinson. Myślałem o jakimś prostym i skromnym imieniu. Nie chce być jak te wszystkie dziwne gwiazdy, które jeszcze dziwniej nazywają swoje dzieci. No bo błagam ja można nazwać dziecko: Summer Rain, Apple czy Brooklyn. Nigdy na to nie pozwolę. Styles w sklepie czuł się jak ryba w wodzie. Przemierzał sklepowe korytarze zachwycając się wszystkimi gadżetami i ubrankami. Po wielogodzinnych zakupach wybraliśmy wózek, stos najpotrzebniejszych ubranek na pierwsze miesiące oraz wszystkie potrzebne gadżety typu butelki, smoczki i inne. 

Kiedy wróciliśmy do domu padłem jak placek na kanapie.

- Nie czuję nóg Harry- oznajmiłem płacząco.

- Zaraz Ci je pomasuje- powiedział zanosząc torby do małego pokoiku. Leżałem wygodnie dopóki mała nie zaczęła kopać. Podwinąłem więc swoją koszulkę i zacząłem masować mój duży już brzuch. – Mam coś jeszcze dla Ciebie. Dla was.- oznajmił kiedy wrócił. Jedna z jego rąk schowana była za jego plecami. Nie żebym nie lubił niespodzianek, ale to Styles po nim można się spodziewać wszystkiego. Uniosłem się na łokciach i z zaciekawieniem wpatrywałem się w niego. On natomiast przykucnął na kanapie obok mnie.

- Co tam masz?- zapytałem.

- Przechodziłem ostatnio koło sklepu Vansa i nie mogłem się powstrzymać- oznajmił wyciągając za pleców maleńkie buciki w kratkę identyczne jak moje. Wciągnąłem powietrze i zasłoniłem usta ręką aby nie wydać z siebie niepotrzebnego pisku.- Wiem jak je uwielbiasz i pomyślałem, że mała też będzie.- dodał. Natychmiast rzuciłem się w jego ramiona.

- Są piękne Hazz.- powiedziałem odbierając prezent. Harry natomiast ponownie wziął je z moich rąk i położył na moim brzuszku. Wyciągnął z kieszeni telefon i zrobił zdjęcie. Znając go jest ono już na jego instagramie, ale nie mam nic przeciwko.

Kiedy już Styles spełnił swoją obietnice i porządnie wymasował mi stopy leżeliśmy wygodnie na kanapie. Wiedziałem, że powinniśmy iśc rozpakować kupione rzeczy, ale tak bardzo mi się nie chciało. Było mi tak dobrze i błogo leżąc wtulony w ciało loczka. Uznałem również, że jest to odpowiedni moment na rozmowę na temat imienia dla małej.

- Harry?- zacząłem

- Słucham cie promyczku?- odpowiedział loczek głaszcząc mnie po plecach.

- Chyba musimy porozmawiać o imieniu dla małej. Spokojnie porozmawiać- dodałem.

- Czyli pierwsza wersja zdecydowanie odpada?- zapytał smutno

- Niestety tak- zaśmiałem się z jego smutku- Wybacz ale nie pozwolę, aby mała miała aż trzy imiona. Wolałbym, aby miała tylko jedno i to zwyczajne a nie jakieś wymyślne. Skarbie sam mam dwa imiona, ty zresztą też nie jest to dla ciebie uciążliwe? Bo dla mnie jest.

- No dobra..- powiedział niepewnie brunet sugerując tym, abym kontynuował.

- Nie mam konkretnego pomysłu, jeśli o to ci chodzi. Może coś przyjdzie w dyskusji hm?- zasugerowałem.

- Ok. – zgodził się.- To może Leila?- podał przykład.

- Nie. Czytałeś Pięćdziesiąt Twarzu Greya? Tam jedna z jego uległych miała tak na imię. Źle by mi się to kojarzyło.- odpowiedziałem natychmiast.

- Louis- zaśmiał się Styles

- No co? Maya?- zapytałem

- Pies mojej sąsiadki z Holmes miał tak na imię.- powiedział pewnie loczek.- Coś czuje, że nie będzie to takie łatwe.

- Wiedziałem.- powiedziałem smutno. Po chwili ciszy Styles znowu podał przykład.

- Darcy?

- Darcy? No nie wiem.

- Tylko zasugerowałem- obronił się brunet

- Niby normalne. Nic złego się z nim mi nie kojarzy ale jednak mam wrażenie, że może nie pasować, ale jeśli Ci się podoba..- nie dokończyłem

- Nie Louis. Ja tylko tak powiedziałem. Musimy wybrać takie imię, które urzeknie nas obu. – powiedział spokojnie i znowu zapadła cisza.

- Melanie? Mel?- powiedział Harry a dziecko w moim brzuchu podskoczyło. Wiedziałem, że to był znak. Syknąłem z bólu.- Co jest skarbie?- zapytał loczek.

- Mała kopnęła. Chyba to jest to imię Hazz. Melanie- powtórzyłem a dziewczynka znowu kopnęła. – Znowu- oznajmiłem przyłożyłem dłoń loczka do brzucha- Powiedz to jeszcze raz.

- Melanie- powiedział donośnie Styles na co otrzymał kopniaka od naszej córki. Zaśmiał się- Albo jej się bardzo podoba albo broni się przed nim.

- Jestem pewien, że to ta pierwsza wersja. Nigdy nie kopała na propozycję Penelope Anne Johannah- oznajmiłem ze śmiechem.

- Nie rozumiem o co Ci chodzi? Piękne imiona.- oburzył się

- Nie twierdzę, że nie. Jednak wystarczy mi już jedna Anne i Johanah w rodzinie. Nie daj boże odziedziczyła by jakieś cechy po swoich imienniczkach.- zaśmiałem się jeszcze bardziej.

-Więc mamy to?- zapytał Harry patrząc mi w oczy jakby szukając potwierdzenia.

- Mamy- oznajmiłem. Loczek tylko zsunął się tak, aby leżeć na wysokości mojego brzucha i skierował się do niego.

- Czekamy na Ciebie Melanie- szepnął do brzucha, mała po raz kolejny się poruszyła.- Melanie Tomlinson-Styles- powiedział dumnie.

- Dlaczego Tomlinson-Styles?

- Myślałem, że chcesz, aby mała nosiła również twoje nazwisko.- zasugerował. Zdziwiło mnie to. To prawda nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Jednak myślałem, że to logiczne to on jest ojcem a dziecko zawsze nosi nazwisko ojca.

- Nie Hazz nie chcę. Mała będzie miała tylko twoje nazwisko- odpowiedziałem pewnie.- Mam nadzieję, że ja kiedyś też- jednak nie byłem w stanie powiedzieć tego głośno. To ostatnie zdanie zostawiłem tylko dla siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro