Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Minęło kilka dni od naszej „cudownej wiadomości". Miałem ochotę zamordować Harrego za rozpowszechnienie tej informacji. Każde moje wyjście do pracy wiązało się z eskortą paparazzich i nagabywaniem mnie. Nawet Zayn był na niego wściekły. Niechcący podsłuchałem ich rozmowę, kiedy to mulat wrzeszczał na Stylesa za tak nieodpowiedzialną decyzję. Tłumaczył mu jak teraz wygląda moje codzienne wychodzenie do pracy i jak widzi, że mnie to męczy. Potem Harry bardzo mnie przepraszał za to a ja bezustannie twierdziłem, że sobie poradzę i że Malik przesadza. Moja mama również zrobiła się zbyt nachalna. Codziennie dzwoniła i pytała jak się czuję. Prosiła mnie również abym przyjechał do niej a nie siedział sam w Londynie. Nie rozumiała tłumaczeń, że mam prace i że nie jestem przecież sam. Chłopcy bardzo mnie wspierali. Zawsze mogłem na nich liczyć. Pewnego dnia naszły mnie aż wyrzuty sumienia. Siedzę im na głowie już ponad tydzień, przeze mnie nie mają ani chwili czasu dla siebie. Jednak kiedy oznajmiłem im, że wracam do siebie rozpętała się wojna. Niall stał w drzwiach mojej sypialni barykadując ja a Zayn pośpiesznie rozpakowywał moją torbę. Rad nie rad zostałem u przyjaciół. Moje codzienne mdłości były nie do zniesienia. Musiałem codziennie wstawać dwie godziny wcześniej, aby odbyć mój poranny rytuał i zdążyć jeszcze do pracy. Jeśli chodzi o pracę ustaliłem z moją szefową, że popracuje jeszcze tylko do końca miesiąca a potem na moje miejsce wróci Alice, która już urodziła i zgodziła się wrócić z urlopu trochę wcześniej. Miałem małe wyrzuty sumienia. Dopiero co zacząłem pracować a już odchodzę. Harry osiągnął swój cel. Jeśli już mowa o loczku. O ile mówiłem coś o nachalności mamy to już wole ją sto razy bardziej niż Stylesa. Kiedy mama dzwoni raz dziennie, Harry robi to równomiernie co godzina. Kiedy był we Francji wystarczyła nam wieczorna rozmowa na skype. Teraz natomiast dzwoni co chwila upewniając się czy zjadłem, czy mnie nic nie boli, czy wziąłem kwas foliowy.

M-A-S-A-K-R-A. Jeśli uwzględniać moje samopoczucie fizycznie było dobrze, może poranne mdłości to zło jednak są do zniesienia. Gorzej funkcjonowała moja psychika. Starałem się robić wszystko, aby nikt nie zauważył mojego zaniepokojenia. Obiecałem sobie, że cały pobyt bruneta w LA nie będę zaglądał do Internetu. Jednak co z tego skoro paparazzi wiedzą wszystko. Wczoraj kiedy wracałem z pracy usłyszałem od jednego z nich, że Kendall kupiła mieszkanie w apartamentowcu, w którym mieszka aktualnie Harry. No błagam nie wkurzylibyście się? Styles nawet mi o tym nie wspomniał a jestem pewien, że wie o tym doskonale. Zapewne nie chce mnie martwić. No ale jak mam się nie martwić? Była, nachalna dziewczyna mojego chłopaka kręci się obok niego. Grrr. Nie wytrzymałem i wszedłem na plotkarskie strony. Moim oczom ukazały się zdjęcia mojego ukochanego razem z Kendall wychodzących z budynku. Jennerka szczerzyła się jak głupia, co gorsza trzymając za ramię Stylesa. Gniewnie zatrzasnąłem laptopa.

- Miałeś nie zaglądać do Internetu- powiedział spokojnie Zayn. Nawet nie zauważyłem kiedy wszedł do mojej sypialni.

- Niczego nie oglądałem!- zaprzeczyłem chyba za bardzo agresywnie. Nic nie mogłem poradzić na moją złość.

- Lou.- powiedział Zayn wchodząc na moje łóżko i siadając obok.- Te zdjęcia o niczym nie świadczą.

- Chcesz mi powiedzieć, że wiedziałeś o nich? Wiedziałeś, że Kendall wprowadziła się obok Hazzy?- spytałem jeszcze bardziej zezłoszczony tym razem również na przyjaciela.

- To nie tak. Lou jesteś w ciąży nie możesz się denerwować. – próbował mnie uspokoić

- Jak mam się nie denerwować. Harry jest na drugim końcu świata i w dodatku podrywa go jego była dziewczyna. Ładna dziewczyna a co ja mogę- powiedziałem wstając z łóżka. Zacząłem chodzić nerwowo po pokoju.

- Hej hej hej- zaprotestował Zayn podchodząc do mnie- Harry Cię kocha i to, że laska się koło niego kręci nic nie znaczy. Co byś zrobił na jego miejscu? Kupił nowe mieszkanie. Skarbie pomyśl co byś zrobił na jego miejscu?- zapytał spokojnie. Może miał rację. Przecież wiem, że Harry mnie kocha. Gdyby tak nie było nie chciałby dziecka. Przecież dziecko to zobowiązanie na całe życie. Mógł je mieć z kimkolwiek a wybrał mnie dlatego, że mnie kocha. Tak kocha a ja kocham go. Wypuściłem z siebie świst powietrza.

- Przepraszam. Poniosło mnie, ale ona jest taka nachalna.

- Zadzwoń do niego i mu to powiedz. Powiedz mu, że wiesz.

- I co mu powiem? Że go szpiegowałem, że sprawdzałem Internet?

- Prawdę, że paparazzi nie dają Ci żyć. Zadzwoń skarbie poczujesz się lepiej jak mu się wygadasz. Tylko on jest w stanie podnieść Cię na duchu. – oznajmił składając na moich włosach pocałunek i wyszedł.

Długo nie zastawiając się zadzwoniłem do mojego ukochanego.

- Słucham Cię skarbie?- zaszczebiotał wesoło- Wszystko u was w porządku? Dobrze się czujesz?

- Hazz- szepnąłem do telefonu czując wzbierający się wybuch płaczu.

- Lou? Kochanie co się dzieję?- głos mu się momentalnie się zmienił- Coś z dzieckiem? Z tobą? Kochanie mów do mnie!- powiedział coraz bardziej zdenerwowany

- Tęsknie- oznajmiłem przez łzy- Przepraszam to hormony, ale tak bardzo tęsknie Hazz.

- Lou przecież chciałem przylecieć nie pozwoliłeś mi na to. Powiedziałeś, że sobie poradzisz.- oznajmił spokojnie

- Wiem. Przepraszam. Dam radę jeszcze tylko dwa tygodnie.

- Kogo próbujesz oszukać mordko? Jeszcze dziś zabukuje bilet i jutro już będę z wami.

- Nie! Nie trzeba. Wystarczy mi rozmowa. Jak tu przyjedziesz zaraz będziesz musiał tam wracać a nie chce kolejnych rozstań z Tobą. Dokończ tam wszystko i dopiero wróć. Dam radę przyrzekam.

- Dobrze. Jednak jedno Twoje słowo i wracam do was. Teraz mów co się dzieje?

- Nic- szepnąłem

- Louis znam Cię. Mów.

- Wszystko przez tych fotoreporterów. Oni pytali o Kendall- powiedziałem cichutko. Usłyszałem jak po drugiej stronie loczek wypuszcza z siebie powietrze.

- Kochanie przecież wiesz, że to nic nie znaczy. Nie chciałem Ci o tym mówić bo wiem jak Cię to denerwuje a teraz nie jest ci to wskazane mordko. Owszem wprowadziła się obok i owszem jest nachalna ale powiedziałem jej, że ma się odwalić- powiedział groźnie na co zaśmiałem się.

- Powiedziałeś jej „że ma się odwalić"- zacytowałem

- Niedokładnie. Powiedziałem jej: słuchaj Kendall jestem szczęśliwy z Lou i w dodatku będziemy mieli dziecko, dlatego proszę Cię weź łaskawie swoje chude kości ode mnie i odwal się bo zrozumiałem jakim błędem był związek z Tobą.

- Harry- skarciłem go

- Co? – powiedziałem prawdę.- W dodatku tak mnie wkurzyła tą ustawką przed budynkiem, że i tak za mało jej powiedziałem.

- A co ona na to?

- Wściekła się. Hmm może nawet zarobiłem mały policzek ale od tego dnia już nie mieszka obok.

- Uderzyła Cie? Szmata!- zdenerwowałem się.

- Spokojnie może mi się należało, bo może dodałem również, że jest chora psychicznie...- powiedział na co wybuchłem śmiechem.

- Lepiej już?- spytał brunet

- Tak. Twój głos zawsze mnie uspokaja.

- Słuchaj skarbie rozmawiałem z Zaynem i Niallem i ustaliliśmy, że powinieneś mieć ochronę

-Ale..- nie dokończyłem

- Daj mi skończyć- przerwał mi- Wiem, że nigdy tego nie chciałeś, ale teraz powinieneś. Zrobiłem głupotę chwaląc się światu o Twojej ciąży a Ty teraz masz same nieprzyjemności. Proszę tylko na te dwa tygodnie. Potem wrócę i ja się będę wami opiekował.

- Dobrze.- powiedziałem.

- Proszę Lou zgódź się- powiedział ale zaraz się zreflektował- Co?

- Powiedziałem, że dobrze. Zgadzam się Harry.

- Kocham Cię

- Wiem Hazza. Ja ciebie też.

Stało się tak jak poprosił loczek. Od następnego dnia codziennie do pracy i z pracy miałem ze sobą eskortę w postaci dwóch rosłych mężczyzn. Dzięki temu paparazzi mieli znikomy kontakt ze mną. Żałuje, ze zgodziłem się na to tak późno, ponieważ już po czterech dniach znudziło im się przepychanie przez moich ochroniarzy i dali sobie ze mną spokój. Codziennie po pracy zakopywałem się w stertę kocy i razem z Niallem oglądaliśmy wszelakie komedie romantyczne zajadając się lodami. Ja karmelowymi a blondyn czekoladowymi. Często dołączał do nas również Zi. Jednak po komentarzu Horana, że mielibyśmy świetny trójkąt zaprzestał wspólnego przytulania się na kanapie. Zanim się spostrzegłem minął kolejny tydzień, co oznaczało powrót mojego ukochanego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro