Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz. 6

Powiem tak. Po tym koszmarze siedziałam cicho, a całą moją energię diabli wzięli. W końcu nie codziennie się śni komuś śmierć rodzeństwa czy coś podobnego. I to nie jest miłe. A w samolocie nie raz słyszałam pytania czy wszystko gra. Czy nic mi nie jest. A ja ledwo jakoś kłamałam, że wszystko okey, ale kiedy słyszałam swego brata prawie mi się udawało. Najważniejsze, że może na jakiś czas będę mieć spokój. A potem jak się wyląduje, to pójdę ćwiczyć i wtedy przestanę o tym myśleć. I tak po tym śnie, poza tym co mówiłam, nic się nie odzywałam. Można powiedzieć, że po części zamknęłam się w sobie i w swoich myślach. Raz na jakiś czas tak się działo, ale zazwyczaj szybko przechodziło, ale chyba nie tym razem. Jednocześnie wracały do mnie wspomnienia, gdy traciłam na do sobą kontrolę, lub ta sytuacja w toalecie po walce z Kaito chyba. Może jeśli uda mi się to opanować to zdołam doprowadzić do tego, aby ten sen się nie sprawdził. Oczywiście nie chodzi mi o takie opanowanie jakie mam teraz, tylko takie, aby to "coś" nie wychodziło więcej na powierzchnię, a ja sama będę w stanie korzystać z agresji. Mówiąc "coś" mam na myśli tamtą mnie. 

Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku, wzięłam swój plecak , zarzucając go na swoje plecy i poprawiłam swój kosmyk i szal. Nie uszło to uwadze mojemu bratu, który już doskonale wiedział co ja planuję. Pokiwał głową na boki i ruszył przed siebie. Przymrużyłam tylko swoje oczy i sama poszłam przed siebie. Pójdę na ten trening nie ważne co. Postanowiłam. Kiedy byłam już na zewnątrz, w końcu odezwał się mój chłopak.
G-Jesteś pewna że wszystko okey?
W-Tak. 
G-Nie powiedziałbym. Całą drogę siedziałaś, jakbyś myślała nad jakimś planem wojennym
Nie nazwałabym tak tego. Aż taka zamyślona chyba nie byłam. Nawet jak wracały do mnie wspomnienia. Z tego powodu cicho się zaśmiałam i pokiwałam głową na boki. 
W-No coś ty.
G-I tak widzę, że coś cię dręczy.
W-To nic takiego.
G-A twój brat. To jak na ciebie zerknął
Ścisnęłam powieki w cienką linkę i nadęła policzki.
W-Chodzi mu o to, że znowu chcę iść ćwiczyć.
G-Jak tak....To ja idę z tobą. Muszę cię mieć na oku.
W-Powiedz mi a kiedy ja o niańkę prosiłam?
G-Wtedy jak cię porwali. Idę z tobą i koniec kropka
Przewróciłam oczami i ostatecznie kiwnęłam lekko głową.
W-Dobra niech ci będzie. Ale zobaczymy czy nie zaśpisz śpiochu.
G-Coś ty powiedziała?
Powiedział to takim głosem, że mnie mimowolnie przeszły niemiłe ciarki ze strachu. 
W-Emmmm.....To ja się zmywam.
Od razu przyśpieszyłam kroku i uniknęłam "ataku" z jego strony. I tak skończyło się, że musiałam biec. Nasz drużyna stała przy jakiś osobach. Z tego co wiem to była reprezentacja Chin. 
G-Wracaj mi tutaj! Ja ci zaraz pokażę śpiocha!
Wtedy się spojrzeli w moją i Gingki stronę. A raczej wszyscy. Śmignęłam obok nich i rozglądałam się za możliwą kryjówką. Do głowy wpadł mi tylko jeden pomysł. Toaleta damska. Od razu skręciłam w daną stronę i zamknęłam za sobą drzwi. Byłam bezpieczna. Aż do momentu mego wyjścia z tej "bezpiecznej przystani"
G-No wiesz ty co. To nie fair
W-Wygrałam
G-Zobaczymy jak wyjdziesz. Ja się stąd nie ruszam.
Teraz wiedziałam, że nie mam szans uciec. Moja przystań okazała się ślepym zaułkiem.
?-Norma u ciebie. Uciekasz i uciekasz. Nawet swojemu bratu nie możesz pomóc
Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam w lusterko, gdzie stała tamta ja. Błagam tylko nie ta sama sytuacja.
G-Co tam się dzieje? Słyszałam czyjś głos
W-N-Nic!
Nie chciałam aby załamał się mój głos, ale najwidoczniej mój organizm wolał inaczej. Pod wpływem tego spojrzenia, czułam jak nogi mi się trzęsą i szybciej oddycham. To źle mogło się dla mnie skończyć. Nie słyszałam teoretycznie niczego, poza tamtym. Ścisnęłam swoje powieki jak najmocniej potrafiłam i zagryzłam zęby.
?-Już ci mówiłam, żebyś mi pozwoliła wziąć nad tym kontrolę.
Nie mogąc już dłużej tego słuchać, wyszłam z tej przeklętej łazienki. Nie sądziłam, że to co ona gada będzie słychać. Myślałam, że to tylko jest we mnie. Już chciałam zjechać plecami po drzwiach na ziemię, ale poczułam czyjś uścisk. 
?-Od dawna tak masz?
Zaczęłam powoli otwierać swoje oczy. Ten głos nie należał do Gingki. Był to ktoś inny. Kiedy mój wzrok wrócił do siebie, spojrzałam na reprezentanta Chin. Spojrzałam na kątem oka na Gingkę. Również czekał na odpowiedź i gdy miałam już coś powiedzieć, wyprzedził mnie mój brat.
Kai-Ma tak od pierwszej edycji tego turnieju. Niby trzyma nad tym kontrolę, ale chyba nie zawsze....
D-Czy przed tym turniejem już tak miałaś? To ważne
Spuściłam wzrok w dół.
W-Po walce z Kaito na eliminacjach chyba
G-Jest jakiś sposób aby tego się pozbyć? Zrobię dla niej wszystko
Kai- Agresji nie da się wyrzucić
D-Racja, ale da się z nią no....Pogodzić lub połączyć. Wtedy ma się spokój od takich sytuacji
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam się na wszystkich, prostując
W-Mówisz jakbyś to przeszedł
D-Nie. Mieliśmy taki przypadek w klasztorze. 
G-Mogę z nią na chwilę zostać sam na sam?
Niektórzy spojrzeli się zaskoczeni, ale po chwili stałam sam na sam z Gingką. Nie widziałam co mówić. Patrzyłam tylko na czubki swoich butów, które w tym momencie wydawały się interesujące.
G-Czemu mi o tym wcześniej nie mówiłaś?
W-M-Myślałam, że nie trzeba. Bo to nic takiego.
Poczułam jak łapie mnie za ramiona, zmuszając tym abym na niego spojrzała. Kiedy to zrobiłam, patrzyliśmy sobie w oczy.
G-Masz mi o takich rzeczach mówić zrozumiano?! Nie ważne co to jest. Agresja czy nie mam o tym wiedzieć.
Chwilę biłam się z myślami, ale ostatecznie kiwnęłam głową na tak.
G-To cię dręczyło w samolocie? 
W-Heh.....Po części. 
G-Po części?!
W-Mam złe przeczucia co do tego turnieju teraz. Nie chodzi mi o przegraną czy coś tylko.....Jest coś o czym nie wiemy. Czuję to
Spojrzał się na zdziwiony a ja przewróciłam oczami. 
G-Tak czy siak. Mam cię na oku i nie ma wychodzenia beze mnie, i masz mi o wszystkim mówić. Jasne?
Nadęłam swoje policzki i odwróciłam głowę w inną stronę i potem wymruczałam coś pod nosem.
G-Jasne?
W-.....Tak.
G-Nie słyszałem.
W- TAK!
G- Ała. Aż tak głośno nie musiałaś.
Teraz to się ze mną drażnił, bo się śmiał. Się będzie ze mną droczył. Pfffff


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro