Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz. 5

Pov. Wakane

Wierciłam się i wierciłam, krzyczałam aby mnie już puścił i postawił na ziemię, a ten nic. Jest świeżo po walce, a ten zamiast mnie postawić i trochę odpocząć, nadal mnie niósł, a ja byłam pełna energii. Tym bardziej niebezpiecznie. Bo chciałam się wyrwać i tym bardziej się męczył. 
W-Postawisz mnie na ziemi?
G-Nie. Mówiłem. Kara
W-Ale za co?
G-Ty dobrze wiesz za co
Spojrzałam błagalnie na Karo. W końcu jest jego siostrą. Może mnie jakoś uratuje. Jednak ona pokiwała głową na boki. Wiedziałam już jedno. Nie mam szans. W końcu nie potrafię się zmienić w ciecz, czy teleportować, aby uciec. Cicho westchnęłam i oparłam podbródek o jego ramie. 
W-Poddaję się...
G-No. A trzeba było od razu. Ale i tak nie puszczę
Nadęłam policzki i zacisnęłam powieki w cienką linkę. Ale w końcu będzie musiał mnie puścić i ja wtedy wykorzystam okazję, aby mnie znowu nie złapał. A wiedziałam, że ten moment się zbliżał. A mianowicie powrót do hotelu i potem na lotnisko. To moja okazja będzie. Abym tylko jej nie zwaliła.

Kiedy doszliśmy na miejsce, już szykowałam się do szybkiej ucieczki, bo w końcu musiał mnie puścić, ale przeliczyłam się. Poszedł tak ze mną aż do pokoju chłopaków. Jak wszedł do środka, znowu zaczęłam się wiercić i wiercić. Postawił mnie przy wyjściu na balkon, dopiero i szybko zamknął drzwi na klucz.
Mas-No ej!
G-Dajcie mi chwilkę.
W-Wiesz, że ja mogę jeszcze zwiać
G-No ciekawe jak. Skoczyć nie skoczysz, a balkon waszego pokoju jest dość oddalony
Stałam w miejscu z założonymi ramionami na piersi i ściśniętymi powiekami w cienką linkę. Można nawet powiedzieć, że na czole pulsowała mi żyłka. Po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi. Tak. Chodzi mi o otwieranie zamka. I po chwili do pokoju weszła reszta. To była moja szansa, aby szybko uciec, wziąć swój plecak i nie dać się znowu złapać. Lecz kiedy byłam już przy drzwiach, ktoś złapał za kraniec mojego szalika. Oczywiście za szyją, a nie no....to co wisi (Sorka. Moja wena coś mi odwala). 
G-A ty dokąd co? Nie powiedziałem, że twoja kara się skończyła
W-Teraz za każdym razem jak zwieję, to będę mieć kare?
G-Tak. Jesteś na celowniku. Nie tylko moim, ale też tamtych co cię porwali. Pomyśl trochę
Pstryknął mnie w czoło, a ja od razy złapałam się za to miejsce i wyszłam z pokoju. Oczywiście on za mną. Z tym co powiedział muszę się zgodzić. Skoro wiedzą o Wolf'ie i mieli jakiś projekt, to muszę bardziej uważać. Ale to nie oznacza, że zrezygnuję z moich niektórych zachować. Przykładowo treningi. Jak mam walczyć z Musuru to muszę ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Przynajmniej aby opanować agresję, żebym nie straciła kontroli. Bo to "połączenie" mam w miarę opanowane. Weszłam do pokoju i szybko złapałam za swój plecak. Chłopak oczywiście stał oparty o framugę. Gdy stałam tyłem, usłyszałam jego rozmowę.
Kar-Daj jej trochę spokoju. Chodzi ci o to jak wybiegła do walki?
G-I nie tylko
Kar-Jest podstawową. Nie możesz jej zabronić walczyć i dobrze o tym wiesz. 
G-Wiem o tym. Ale organizacja HD nie daje mi spokoju  
Usłyszałam westchnięcie dziewczyny
Kar- Po prostu musisz jej zaufać i uwierzyć. Będzie dobrze braciszku
W tym samym momencie odwróciłam się w ich stronę z plecakiem na plecach. 
W-Będzie dobrze. A teraz chodźmy, bo samolot nam ucieknie. I tak pewnie przez Masamune tak się stanie.
Oboje zaczęli się cicho śmiać, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Gdy doszli do siebie, wyszliśmy z hoteli i ruszyliśmy na lotnisko

Jakimś cudem zdążyliśmy. Powtarzam jakimś cudem. Masamune musiał szybko do WC i nie wiem co on tam kurka robił, że samolot nam prawie uciekł. Ja wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam. Po prostu to czułam. Ale na szczęście nam się udało. Rozsiadłam się na swoim miejscu i schowałam w siedzeniu. Nie żebym była śpiąca. Po prostu nie chciałam wybuchnąć energią w samolocie. Trochę takie zabezpieczenie. No i zobaczymy jaki to będzie lot. Głównie chodzi mi o to czy przysnę czy nie. Tak czułam, że teraz dobrze będzie się odłączyć i poczekać do lądowania. Nie chciałam denerwować tym razem ani się droczyć. Przymknęłam swoje powieki, by za chwilę odpłynąć w sny. Tylko wtedy nie wiedziałam, że to nie będzie sen a koszmar.

Znowu byłam na tej samej równie co ostatnim razem. Jednak jak wiedziałam co mnie czeka, postanowiłam stać w miejscu z założonymi ramionami na piersi. Skorpion tylko czeka, abym szybciej straciła tlen, czy widoczność. Bawiłam się w najlepsze stojąc tam i tylko oddychając. Wyczuć sarkazm. Nudziło mnie i korciło aby się ruszyć, ale nie zrobiłam tego. Po jakimś czasie dostrzegłam jedną parę fioletowych oczu. Chwila....Parę? A nie więcej? Przyjrzałam się temu uważniej i tak. To była para. Może to Musuru, ale nie chciałam tracić powietrza, więc się nie odzywałam. Jednak w jednej chwili pojawiły się kolejne pary, tak że łącznie było ich pięć. Zrobiłam jeden krok do tyłu i mniej więcej w tym momencie dostrzegłam pierwszą głowę. A potem następne. To było straszniejsze od tamtego skorpiona. Stałam tam sparaliżowana, aż nie usłyszałam znanego mi głosu Kaito.
Kai-Uciekajcie! Już!
Wtedy sceneria się zmieniła. A raczej nie do końca. Niby ta sama równina, ale było w niej coś innego. Nie czuło się tego mroku, tylko jakiś promyk światła. Naprzeciwko mnie stał nie kto inny niż mój brat. W nim też było coś innego. Patrzył na mnie z takim smutnym uśmiechem. Przymknął powieki, by się rozpłynąć w mgłę. Zanim to się stało wyciągnęłam w jego kierunku dłoń i zrobiłam jeden krok. Jednak na marne. Rozpłynął się na moich oczach. Upadłam na kolana, a w moich oczach zbierały się łzy. I bym się nieźle rozpłakała, gdybym nie poczuła jak ktoś mnie przytula. Odwróciłam się w tamtą stronę i w tym momencie zaczęłam się budzić. Jak zwykle budzę się w niewłaściwym momencie. 

Powoli otworzyłam swoje powieki, aby dowiedzieć się, że byłam w ramionach Gingki, który mną lekko trząsł.
W-C-Co się dzieje?
Powiedziałam z zmęczonym głosem.
G-Płakałaś przez sen. Martwiłem się
W-Ow....
G-Znowu koszmary?
Kiwnęłam tylko lekko głową, a jego uścisk wzrósł na sile. Nie wiem czy mu powiedzieć co tym razem mi się śniło. Ale mam nadzieję, że to był tylko zły sen

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro