Roz. 10
Dzień walki z drużyną Chin przyszedł nie ubłagalnie szybko. No ale...Wszystko co dobre się szybko kończy. A teraz? Cóż...To była ostatnia walka przed półfinałem. Czyli coraz bliżej walki z Masaru. Przynajmniej się pogodziłam z tamtą mną. I od tego momentu co we mnie się zmieniło to tylko ciemniejsze włosy i bardziej poważne spojrzenie. Jak dojdzie do użycia agresji podczas walki, to jej użyję, ale bez straty kontroli nad sobą. Teraz szczerze nie wiem czy będę miała okazję zawalczyć. W końcu reszta oprócz Kaito już walczyła z Dashanem i resztą. Mogą znać ich słabe punkty jak i te mocniejsze. Wiedzą czego unikać i na czym się koncentrować. Ja z nimi nie walczyłam, więc nie do końca wiem na co ich stać, ale też oni nie wiedzą na co mnie stać. To mogłoby być ciekawe, jednak zobaczymy. Gingka ma walczyć z Dashanem to jest pewne, tak jak ostatnim razem. Oboje chyba mają więcej chwytów w zanadrzu. Ja może teraz na pewien czas usunę się w cień i poczekam do walki z Masaru. Ale ćwiczyć będę to wiadomo, ale muszę poprzyglądać się innym jak oni walczę. Może będę mogła spróbować zrobić to co oni. No dobra wszystko oprócz zmiany trybów jak u Pegasusa Gingki. Ale inne taktyki to już prędzej (Nie powinnam słuchać Sir Pelo Mogolovania, bo zamiast się skupić na pisaniu ja się śmieje i umieram ze śmiechu). Na dodatek wiem, że ta cała organizacja HD może się skupić głównie na mnie jeśli chodzi o walki. Wiedzą o tym, że Wolf jest moim Bey'em i mogą jeszcze próbować mnie "przekonać" do zmiany strony, albo...ten cały projekt "Hydra" o którym wspominał Gingka...I jeszcze ten mój sen z tą hydrą. To wszystko może się jakoś łączyć. Tym bardziej muszę poczekać na odpowiednią chwilę do walki.
Kai-E! Słyszysz mnie?!
Spojrzałam się na swojego brata, który wcześniej pstrykał mi przed oczami. Nie moja wina, że znowu się wyłączyłam i zamyśliłam nad prawie wszystkim.
-Co Kaito?
Kai-Nic. Ale ja się ciebie normalnie boję jak tak się wyłączasz.
-Aż tak straszna jestem?
Odwróciłam głowę z powrotem na arenę z lekkim i może cwanym uśmieszkiem i wciąż patrzyłam kątem oka na swego brata. Na samo jego zachowanie potem pokiwałam głową na boki i przewróciłam oczami. Oparłam się z powrotem o barierkę i spojrzałam na arenę. Chociaż...Nie wiem czy walka Masamune z Chao Xinem by mnie czegoś nauczyła. Ta dwójka jest trochę jako balony. Jeden nazywa siebie blayderem numer 1 a drugi to kasanowa.
G-Jesteś pewna, że nie chcesz walczyć aż do finałów?
-Tak jestem...Podpatrzę wasze techniki i może się czegoś nauczę.
G-Oj weź. To od ciebie też powinno się uczyć. Przykładowo cierpliwości do kogoś.
Kai-Ej co znowu na mnie!
Uniósł ręce w geście obronnym na co cicho westchnęłam. Ja teraz już nie zachowywałam się trochę jak dziecko tylko bardziej poważnie. Jestem bardziej nastawiona na to aby nie zawieść niż wybuchać co chwila.
-I tak wolę poczekać aż pojawi się ten Masaru. Walka z nim nie będzie łatwa
G-Czemu musieli dać tą głupią zasadę dla wygranego tamtejszej edycji...
Spojrzałam na chłopaka, który opuścił swoje ręce bezwładnie wzdłuż ciała. Lekko go przytuliłam, co prawie od razu odwzajemnił.
-Nic mi nie będzie. Wolf to już nie ten sam wilk co wtedy co go poznałeś podczas walk eliminacyjnych.
G-Wiem o tym...A no właśnie. Wyżej skacze jak królik.
-Ha ha ha. Ja ci dam królika to zobaczysz.
Zaczęłam mu lekko tarmosić włosy i od razu się wyzwoliłam z jego uścisku. Posłałam mu tylko lekki uśmiech i wróciłam do dalszego obserwowania. Nadal pamiętam ten sen zanim się połączyłam z tamtą mną. Ale na serio lizać to on mnie nie musiał. Maruda mała wredna.
Time skip (Po prostu mam nieco mniej sił i weny do pisania Alphy więc daje lekkie time skipy)
Właśnie kończyła się walka Karolin, która zakończyła się dla nas sukcesem. To było już drugi zwycięstwo. Została nam możliwe jedna walka, do końca. I to by była walka Gingki z Dashanem, ale coś się zmieniło.
Mad-Walka podwójna. Ale....
-Ale?
Mad-W tej walce masz wziąć udział ty Wakane i Gingka.
Co?! Nie żebym miała coś przeciwko, ale jest jeszcze Tsubasa i Kaito. Ja nie muszę iść. Chyba że to Dashan tak sobie ubzdurał, abym teraz zawalczyła. Heh...Dobra. Zachowuj się normalnie.
G-Ja nie mam nic przeciwko. Wypróbujesz nowe siły Wolf'a
W tym miał rację. Mogłam zobaczyć jak się zmienił i lekko poćwiczyć. Ale muszę użyć pełni swojej mocy tak jak to robiłam zawsze. Tamta wybuchowa i nieco dziecinna ja jeszcze w głębi duszy na pewno jest. I na pewno jestem w stanie nadal taka być. Strzeliłam swoimi palcami i posłałam wszystkim nieco poważne jak i skupione spojrzenie. Nie rozumiem czemu niektórzy się wystraszyli. Na pewno nie jestem aż taka straszna.
-Chodźmy tam i wygrajmy to.
G-Jesteś pewna? W końcu nie chciałaś walczyć.
-Oj Gingka Gingka. Jakbyś mnie nie znał. Ja nie uciekam od walki a wręcz przeciwnie. Idziemy!
Wcześniej posłałam mu cwany uśmiech i złapał go za dłoń, aby zacząć ciągnąć na arenę z zawrotną szybkością. Nie no żarty, ale musiałam się nieco podroczyć (I znowu włączam Sir Pelo xD Jezu te krzyki mnie rozwalają) Stanęliśmy na arenie i potem czekaliśmy na odpowiedni znak.
G-Gotowa?
-Hehehe...Ready as I will ever be. Tylko nie wchodź mi w drogę koniku
G-Osz ty wredoto jedna. To ja powinienem powiedzieć piesku
-Uważaj abyś zaraz nie skończył wyautowaniem
G-Hehehe. Ja na twoim miejscu bym uważał.
-Może skończymy tą kłótnię i przejdźmy do konkretów co? Mamy robotę
G-Wiem o tym. To nie ja zacząłem~
-3...
-2...
-1...
-LET IT RIP
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro