Roz. 30
Pov. Wakane
Kiedy zamknął tamtą dwójkę, w tamtym pomieszczeniu, gdzie mnie trzymali odwróciłam się w jego stronę, ale od razu poczułam jak kładzie mi palec na ustach, a drugą ręką pokazuje abym była cicho. Kiwnęłam głową na tak i po chwili Gingka wychylił się lekko na korytarz i wtedy dojrzałam na jego ramieniu zakrwawiony fragment szala. Nic chyba sobie z tego nie robił, a ja wręcz przeciwnie. Zagryzłam mocniej zęby. Byłam zła i to bardzo, ale nie na chłopaka, tylko na siebie. Czemu w ogóle wtedy pobiegłam?! Mogłam siedzieć na miejscu i nic takiego by się nie stało. Spuściłam głowę w dół i lekko zacisnęłam swoje pięści. Gdyby nie to, że mamy uciec z tego miejsca po cichu i wcześniej znaleźć mojego Bey'a, to bym już mocno walnęła pięścią w ścianę. Długo to takie denerwowanie na siebie nie trwało, ponieważ poczułam jak ktoś lekko łapie mój nadgarstek i ciągnie w jakąś stronę. Oczywiście biegiem. Zatrzymaliśmy się dopiero w jakimś ciemnym korytarzu i przylegliśmy plecami do ściany.
W-Jak myślisz, gdzie on może być?
G-Nie mam bladego pojęcia. Może być wszędzie, albo już w innym miejscu.
W-Oby nie.
Teraz się bałam. Ja na serio nie mam zamiaru wymieniać Wolf'a na jakiegoś innego. Jestem z nim powiązana i z żadnym innym Bey'em tak się nie połączę. Kiedy tak rozmyślałam, to w pewnym momencie usłyszałam tak jakby krzyk bólu. Ten sam kiedy Wolf oberwał "Królewską Trucizną". Mimowolnie sparaliżowałam się i nie mogłam się ruszyć. Oczy latały mi jakbym bardzo się czegoś bała. To musiał być Wolf. Gdy doszłam do siebie, spojrzałam znacząco na chłopaka.
G-Dobra. Idziemy
Tym razem ja prowadziłam i nie obchodziło mnie czy ktoś mnie zauważy. Każdy krzyk mojego przyjaciela, tylko jeszcze bardziej mnie denerwował. I mogłam założyć się, że tęczówki były ciemniejsze i to samo włosy. Tak jak u tamtej mnie z lustra. Zatrzymałam się dopiero przy drzwiach, z których dochodziły te krzyki
G-Spokojnie. Nie rób gwałtownych ru...
Po prostu z zdenerwowania, byłam gotowa zabić. Kiedy dzieje się krzywda, moim przyjaciołom, ludziom których kocham i nie chcę stracić po prostu tracę kontrolę nad nerwami. Z całej siły kopnęłam drzwi, otwierając je. Co tam że były otwarte i wystarczyło za klamkę. Ja musiałam z grubej rury.
G-I masz babo placek.
Spojrzałam na niego kątem oka i widziałam jak strzela facepalma.
W-Po prostu mi pomóż
Wbiegłam do pomieszczenia i chłopak po chwili za mną. Głównie chciałam dobiec i wyrwać stąd Wolf'a. A że ściągałam na siebie uwagę, to Gingka miał łatwiejszą robotę przy obezwładnianiu pracowników. Kiedy byłam bardzo blisko, sama musiałam jakoś się obronić. Jednak to było dla mnie łatwiejsze, gdy byłam zdenerwowana. Kiedy sprzedałam takiego kopniaka jakiego mogłam, walnęłam jeszcze płaską dłonią w kąt szyi. Miałam pewność, że ten pracownik zostanienieprzytomny.
G-Czy ty wiesz coś ty zrobiła?!
W-Otworzyłam drzwi, wbiegłam do środka i obezwładniłam jednego pracownika
G-Wakane ocknij się! Wracaj do mnie!
Złapał mnie za ramiona i zaczął mną trząść. Po chwili otworzyłam swoje oczy i mogłam się założyć, że były już normalne. Oparł swoje czoło o moje i przymykając swoje oczy, cicho westchnął.
G-Weź tą agresją kontroluj co? Ja się normalnie boję
Cicho się zaśmiał, a ja przewróciłam oczami.
W-Sorka. Ale gdy dzieje się krzywda tym na których mi bardzo zależy i kocham, to nie jestem w stanie tego kontrolować.
G-Czyli jakby...
Teraz ja mu zakryłam usta, palcem.
W-Jakby tobie coś się stało, to nie byłabym tak delikatna jak byłam teraz.
Tutaj miałam totalną rację. Po części wiem co by mogło się stać. Zdjęłam swój palec z jego ust i przymknęłam oczy, nieco spuszczając głowę w dół. Ale pozostaliśmy w tej samej pozycji. Jednak nie na długo, ponieważ po chwili poczułam jego dłonie na moich policzkach i jak podnosi lekko moją głowę do góry, tak że kiedy otworzyłam swoje powieki, widziałam jego miodowe tęczówki. Patrzyłam w nie jak zahipnotyzowana, aż nie poczułam czegoś ciepłego na swoich ustach. Początkowo miałam szeroko otworzone oczy, lecz po chwili zaczęłam je powoli zamykać i oddawać pocałunek, zarzucając swoje ramiona za jego szyję. Nawet jeśli byliśmy w jakimś laboratorium i każdy mógł wejść w każdej chwili, to czułam się mega szczęśliwa. Oderwaliśmy się od siebie dopiero jak zabrakło nam powietrza. Oparł ponownie swoje czoło o moje i oboje łapaliśmy oddech. Otworzyłam ponownie swoje oczy i chwilę potem zrobił to także on.
G-Tak długo czekałem na ten moment...Gdyby nie twój braciszek to już dawno by się to stało
W- Lepiej później niż wcale...Zabierajmy Wolf i uciekajmy stąd.
G-I zepsułaś tą chwilę~
Powiedział lekko smutny, a ja cicho się zaśmiałam i tylko przelotni cmoknęłam go w usta.
W-Jak się pośpieszymy, to może potem~
Chwilkę stał sparaliżowany i ja w tym czasie poszłam po swojego Bey'a, a Gingka został tam, aby pilnować czy ktoś nie idzie.
Pov. Gingka
Nawet szkoda, że teraz jesteśmy w takiej a nie innej sytuacji. Gdybyśmy nie uciekali z tego chorego miejsca, to może jeszcze nie raz bym się doprał do jej ust. A tak to musimy najpierw skupić się na ucieczce. Kiedy poszła po swojego Bey'a, ja zacząłem się rozglądać dookoła. Czy ktoś się nie ocknął i nie zawiadomił reszty i tym podobne. Rozglądałem się tak, aż mój wzrok nie padł na jeden z monitorów komputera. Podszedłem do niego i znalazłem jakiś otwarty dokument.
"Projekt "Wolf"
Obiekt mimo zmniejszenia jego siły oraz dłuższej przerwie, nadal nie chce współpracować. Przechodzimy do planu B. Poddamy blayderkę, która została znaleziona z obiektem adaptacji, a potem wcielimy do drużyny"
Dobrze że ją w porę wyciągnąłem. Nie pozwolę aby poddali jej adaptacji. Chwila....Adaptacja...Organizacja HD?! Czego oni chcieli od Wakane?! Zjechałem w dół natrafiając na kolejne zapiski.
"Obiekt po zmniejszeniu jego siły, zostanie poddany ostatniej próbie, która zadecyduje o pozytywnym efekcie doświadczeń i projektów naszych naukowców"
Nadal nic nie wiedziałem. Ale było widać, że między tymi wpisami, była spora różnica czasu. Zjechałem na sam dół i zacząłem czytać wpis, który mogłem wnioskować był pierwszym ze wszystkich.
"Obiekt Alpha Fire Wolf został pomyślnie utworzony. Przystępujemy do pierwszych prób okiełznania go, jednak nie chce słuchać żadnego z naszych pracowników. Jeśli tak dalej pójdzie "broń" wymknie nam się spod kontroli i wszystkie próby przy tworzeniu go pójdą na marne, a organizacja HD nie zyska popularności w świecie beyblade, która by się przydała"
Mniej więcej wiem o co chodzi. Wolf miał im niby pomóc, aby organizacja HD wzrosła na sile. Tylko jak on im zniknął? Nie mógł od tak się teleportować. Pojechałem nieco do góry.
"Jeden z naszych pracowników dokonał na nas zdrady i utraciliśmy przez niego nasz projekt. Szukaliśmy go, jednak nic nie udało nam się odnaleźć. Możliwe że Projekt "Wolf" Zostanie na dobre zamknięty i przystąpimy do projektu "Hydra""
Projekt Hydra? Przeszukałem cały komputer, ale nic nie mogłem znaleźć. Żadnych informacji.
W-Jestem
Odskoczyłem na bok i potem wziąłem głęboki oddech. Musiała mnie teraz tak przestraszyć. Musiała. Ja się jej za to odwdzięczę! Znowu nie będzie walczyć! Nie no aż taki zły nie będę.
G-Dzięki że mnie wystraszyłaś. A teraz chodźmy.
Wziąłem tylko jeden telefon i zanim wyszliśmy z budynku zadzwoniłem po policję, informując o tym laboratorium i o organizacji HD. Telefon zostawiłem i potem jak najszybciej mogliśmy opuściliśmy to przeklęte miejsce. Martwiłem się tylko stanem dziewczyny. Jak to powiedzieć. Była nieco pobrudzona popiołem. Tak jakby albo łaziła przy popiele, albo nieco ją przypaliło.
G-Dobrze się czujesz?
Dopiero teraz się odwróciła w moją stronę i lekko się uśmiechnęła i gdy już otwierała usta, aby coś powiedzieć, zaczęła padać na ziemię. W porę ją złapałem i sprawdziłem czy oddycha. Wypuściłem powietrze z świstem kiedy wyczułem jej oddech i potem tylko wziąłem ją na ręce w tylu panny młodej i szedłem przez cały ten las. Ale tak. Nie tylko wyniosłem z tego przeklętego miejsca Wakane i pocałunek, ale także ciągle przy sobie miałem ten nóż. Wiadomo że nic nim nie zrobię. Taka bardziej pamiątka.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
>>>>>>>>>>>>>>>>>
Okey moi kochani, tak o to kończy się część pierwsza Alphy. Możliwe jutro pojawi się druga^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro