Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz. 28

Powiem tak....Po jakimś długim czasie udało mi się załagodzić sytuację. Ale łatwo nie było. Się załatwiłam. Pierwszy jego foch na mnie. Dobra. Niby ja również miałam, ale na niego przeszedł po kilku sekundach i nawet nie do końca pamiętam, że takowy był. W drodze do hotelu, przynajmniej mogłam chwilkę poobserwować miasto. Ten charakterystyczny styl i ta aura, jakby wszystko zatrzymało się w czasach starożytnych. No prawie. Widać było, że jest ta elektronika czy coś, ale styl budowli pozostał ten sam. To właśnie uwielbiałam. Po części żałowałam, że nie przeprowadziliśmy się kilka lat temu tu tylko do Polski, ale w Gdańsku też było nawiązanie do czasów starożytnej Grecji. Więc to w jakimś stopniu mi wynagradzało to, że nie wybrali Grecji. Poza tym tu można na prawdę się uspokoić. Prawie wszystko w białych lub kremowych kolorach. Może to nie było nawiązanie do ognia, ale idealnie mnie uspokajało. Nie żeby Gingka mnie nie uspokajał. Wręcz przeciwnie. Gdy myślałam o nim, lub go słyszałam, byłam spokojniejsza. Przynajmniej Kaito jeszcze nie zabiłam. Jak na razie jest nam potrzebny jako ten rezerwowy. Potem będę mieć wolną rękę. Nie żebym chciała go zabić, ale wnerwiający jest. I to nie raz pokazywał. Nawet jak doszliśmy do hotelu. Byłam już z dziewczynami, w swoim pokoju i ten wszedł do nas mówiąc, że pomylił drzwi i chciał do łazienki. Tak oberwał ode mnie, że musieli go brać nieprzytomnego do pokoju. Co do niego to się nie powstrzymuję, bo to mój brat i zawsze obrywaliśmy od siebie nawzajem. No mi może słabiej ale zawsze coś tam jest. Po tej sytuacji wyszłam na balkon, złapać trochę świeżego powietrza i nieco się uspokoić. Lekki wiaterek i ten zapach morza. To jedna rzecz co zawsze mnie jakoś uspokoi. 
Kar-Wakane chodź już!
W-Już idę Karolin. 
Cicho się zaśmiałam i jeszcze raz zerknęłam na widok. Chwilkę tak postałam i potem szybko dołączyłam do reszty. Nawet ani razu się nie potknęłam, co było dla mnie czymś nowym i dziwnym. Zawsze jak biegnę po schodach to muszę się przewalić i załapać guza, a tym razem nic z tego. 
W-Jestem. To co robimy?
Mad-Czas wolny dla każdego. 
Nawet nieco się nakręciłam. Będę mogła iść do Partenonu i nieco porozmyślać. To na pewno mi się teraz przyda. Tylko najpierw coś co obiecałam. 
W-Gingka...
G-Hm?
W-Mogę iść do Partenonu?
Zaczęłam się bawić swoimi palcami i spuściłam wzrok w dół. Czekałam tylko na jego odpowiedź i tak. Obiecałam mu, że jak będę chciała gdzieś wychodzić mam mu mówić.
G-Dobrze, ale idę z tobą i nie ma żadnego nie
W-Dobrze!
Podniosłam głowę do góry i szeroko się uśmiechnęłam, przymykając oczy. Nie będzie mi przeszkadzać jego obecność. Wręcz przeciwnie. Jego obecność chyba była nawet bardzo potrzebna w tej chwili. Wszyscy rozdzieliliśmy się przed drzwiami od hotelu i każdy poszedł w swoją stronę. Kaito i Tsubasa sami, a Masamune poszedł z dziewczynami. Współczuję im. Masamune jest jak Kaito. Oboje potrafią wyprowadzić z równowagi.

Przez całą drogę do Partenonu, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nooooo....Ja jeszcze próbowałam coś wydusić z chłopaka a pro po tego kawałka gwiazdy, ale no....nic a nic mi się nie udało. Ale i tak próbowałam. Ale zawsze zmieniał temat. Nie wiem czemu to tak ukrywa. To chyba nic złego? Z tego co widziałam, jego Bey może zmieniać tryby i to jest super. Wolf tak nie potrafi. A tak to Pegasusu może i atakować i się bronić jak najlepiej, a Wolf tylko jest dobry w szybkich atakach. To jest jego specjalnością. Skrętny za bardzo nie jest jak Water Horse, ani nie ma za dobrej obrony jak Bey'e moich przyjaciół. Szybkość to klucz do wygranej no i siła. Dlatego ostatnio ćwiczyłam z skałami. Kiedy doszliśmy do Partenonu słońce było w najwyższym swoim możliwym punkcie i gdyby nie chłodna bryza znad morza, to bym zdjęła swoją koszulkę i zostałabym w podkoszulku. Ale nie wiem jak chłopak. Tylko wtedy w Gdańsku go zobaczyłam bez szala i koszulki. Nie zapomnę tego widoku, ale teraz wracajmy na ziemię, a nie znowu odpływam. Weszłam pierwsza i od razu rozejrzałam się dookoła. Dało się wyczuć tą aurę starożytności i mitologi. 
W-Pięknie tutaj. 
G-Mhm. I tak tajemniczo. To miejsce samo do siebie woła
W-Oj tak. Wcześniej widziałam tylko zdjęcia na internecie, a teraz jestem tu na żywo!
G-Ja już raz tu byłem. Teraz drugi
Wiedziałam, że chce się ze mną podrażnić i chyba połknęłam haczyk.
W-I nie mogłeś mnie znaleźć na necie?!
G-Zapomniałem.
W-Teraz to cię nie usprawiedliwiaaaaaa
G-Usprawiedliwia. A ty czemu mnie nie znalazłaś na necie hm?
Ojć i mnie złapał. Zaczęłam sobie podgwizdywać i odwróciłam głowę w inną stronę. Wtedy kątem oka zobaczyłam, że zaczął do mnie podchodzić, a ja instynktownie zaczęłam się wycofywać.
G-Hm?
W-Nie powiem!
G-Powiesz
W-Nie!
G-Tak
I tak mu uciekałam, aż nie natrafiłam na ścianę i szybko zabrał mi jakąkolwiek możliwość ucieczki.
G-Powiesz po dobroci, albo cię stąd nie puszczę
Chwilę biłam się z myślami, ale ostatecznie cichuteńko szepnęłam
W-Zapomniałam jak miałeś na imię...
G-Nie słyszałem, możesz głośniej?
Powtórzyłam tą samą frazę, ale jeszcze ciszej, aż nie zbliżył się znowu tak, że był zdecydowanie za blisko i znowu czułam to pieczenie.
G-Nie słyszaaaaaaałeeeeeeeeeem
Przełknęłam nerwowo ślinę i powiedziałam już tak aby słyszał.
W-Zapomniałam jak miałeś na imię
G-Oj ty moja sklerozo. A co przed chwilą było hm?
W- To inna para kaloszy.
G-Wątpię. A teraz chodź, bo chyba przyszliśmy tu aby coś zobaczyć
Przez chwilę poczułam coś ciepłego na moim nosie i przez dłuższy czas nic do mnie nie dochodziło. Czy on właśnie? Gdyby nie to że jeszcze czułam to uczucie na czubku nosa, to bym powiedziała, że się. Ale jak jeszcze lekko mnie za sobą pociągnął, to wiedziałam jedno. To nie był sen. Dopiero po chwili oprzytomniałam i poszłam za nim, aż nie natrafiliśmy na to co bardzo chciałam zobaczyć. Pomnik bogini Ateny Partenos. Patrzyłam w niego jak zaczarowana i dosłownie zapomniałam czemu tak naprawdę chciałam tu przyjść. Na chwilę się wyrwałam z jego uścisku i chciałam obiec dokoła aby mu się lepiej przyjrzeć, ale no....Los mnie chyba nienawidzi. A o to czemu. 
G-A ty dokąd?!
W-Chcę tylko go dokładnie obejrzeć zaraz wrócę. 
I tak czułam, że ma mnie na oku, ale kiedy byłam po drugiej stronie pomnika nie wiem co ani jak, ale oberwałam w głowę. Chyba tylko raz udało mi się jakoś krzyknąć, a potem....Nie pamiętam nic.

Pov. Gingka

Jak mi się wyrwała, chciałem od razu ją z powrotem złapać, ale że teraz bym jej nie uspokoił, bo widziałem te iskierki w jej oczach. Jednak i tak miałem ją na oku, bo miałem złe przeczucia. No i się nie myliłem. Kiedy tylko usłyszałem jej krzyk. Natychmiast pobiegłem tam gdzie ona i to co zobaczyłem, mnie nieźle zdenerwowało. Jakaś zakapturzona postać ją brała ze sobą.
G-HEJ! PUŚĆ JĄ!
Zamiast zrobić to co wykrzyknąłem, ta lub ten tylko uciekł z nią, a ja od razu za nimi. Co chwila krzyczałem, aby ją puścił lub zostawił, ale nic to nie dawało. Kiedy wbiegliśmy do lasu, ledwo ich widziałem, ale jakoś udało mi się ich złapać. Lecz gdy byłem przed jaką bazą czy coś, schowałem się za drzewem. Tylko lekko się wychyliłem, żeby sprawdzić czy to na pewno tu będzie, i kiedy ten porywacz zniknął z Wakane w środku tej bazy, od razu zacząłem nerwowo szukać telefonu, aby do kogoś zadzwonić, ale za Chiny nie mogłem go znaleźć. To tylko mnie bardziej denerwowało i powodowało że moje ruchy były bardziej no....agresywniejsze. Poddałem się po trzeciej próbie, kiedy poczułem tak jakby mi coś rozcinało ramię. Syknąłem z bólu i od razu na nie spojrzałem. Super....Tylko tego mi jeszcze brakowało. Krwawiąca rana. Po prostu super! Aby jakoś zatamować krwawienie, urwałem kawałek swojego szala i jakoś obwiązałem nim tą ranę. Dobra co tam, że będzie ślad. Teraz muszę się skupić jak tam się dostać i odbić Wakane. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro