Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz. 25

Im dłużej przyglądałam się walkom innym, tym bardziej chciałam wyjść na arenę i zawalczyć. Po prostu rwałam się do walki. Można to porównać do tykającej bomby, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Ale chyba często już  używałam tego określenia. Jednak teraz mogę dorzucić jeszcze jedną rzecz. W końcu każdą bombę można rozbroić i w tym to samo mnie. Tylko w moim przypadku to było jedno spojrzenie chłopaka, mówiące "A spróbuj tylko, to w ogóle nie będziesz walczyć" i od razu się uspokajałam. Pod koniec walki srebrnowłosego, która kończyła się dla nas sukcesem, zaczęłam się cicho śmiać. 
G-Hm? Co cię tak śmieszy?
W-A nic nic nic.
Wytarłam łezkę spod oka i zaczęłam łapać oddech.
W-Mogłabym powiedzieć, że już dawno oswoiłeś wilka. Tylko szkoda że omegę...
Tu nieco mój entuzjazm zmalał. Bo po części mógł znaleźć "Alphę" niż mnie. Zwyczajną omegę, która nawet nie wie co robić, aby stać się lepszym oprócz treningów oczywiście. Po chwili poczułam uścisk i potem targanie moich włosów.
G-Przestań tak gadać. Omega czy nie wolę takiego wilka niż innego
Nieco się uśmiechnęłam i wróciłam szybko wzrokiem na arenę. Akurat w tym samym momencie Bey przeciwnika został wbity w arenę, a co za tym szło? Uśpienie. Walkę Eagle vs Tiger wygrał Eagle. Przynajmniej wyrównaliśmy wynik. Zanim cokolwiek zdążyliśmy powiedzieć, po powrocie Tsubasy, na arenę od razu ruszył "pan wielki numer jeden".
W-A jego nie uspakajacie?
Pokazałam w jego kierunku rękę z lekką nutką obrażenia w głosie. 
G-Bo nie uciekł dziś w nocy ćwiczyć
Nadęłam policzki i założyłam ramiona na piersi. Już nie widać za bardzo tego, że jestem po treningu z skałami, a nadal mi to przypomina. Już zrozumiałam swój błąd. Na kolejny raz biorę go ze sobą tak to. Wtedy może mnie wypuści walczyć. Wypuściłam powietrze z świstem i ponownie oparłam się o barierkę. 
K-Czy ja dobrze widzę, że moja siostra nie wybuchła z wymówkami czemu to zrobiła? Młoda czy ty nie jesteś chora? Może masz gorączkę? Na pewno jakiegoś wirusa złapała.
Starałam się grać spokojną i wtedy kiedy miałam jakoś zareagować, usłyszałam najpierw jak komuś się obrywa i syk z bólu. Odwróciłam się za siebie. 
G-Po prostu zrozumiała błąd. Co w tym złego?
K-To nie moja siostra jest.-Pokazał na mnie palcem i powoli zaczął się cofać ode mnie.-To musi być jej milszy klon. 
Przymrużyłam oczy, czując jak na czoło wyskakuje mi żyłka. Jeszcze chwila, a biorę go za kołnierz i nie wiem jak to dla niego się skończy. 
G-Wakane mogę? Proszę~
Dopiero Gingka wybudził mnie z tego transu sprzed agresją. Cicho się zaśmiałam i puściłam oczko na znak, że pozwalam. Nawet nie wiem skąd on miał jeszcze tą książkę. Ale chyba przezorny zawsze ubezpieczony jak to się mówi.
G-Dziękuję. Należało mu się.
Pokręciłam głową na boki i cicho się zaśmiałam. Miałam tylko nadzieję, że Kaito obudzi się przed swoją walką jeśli byłaby podwójna. To jeszcze nie jest pewne

A teraz skip XDD

M-Striker świetlisty miecz!
?-Werewolf ostry pazur!
Oby dwie bestie ruszyły na siebie wyprowadzając swoje specjalne ataki. Jednak ja już przeczuwałam kto wygra. Werewolf przeciwnika był na wykończeniu, a Striker trzymał się o wiele lepiej od niego. Masamune miał szansę i to ogromną. Po chwili dało się słyszeć głośny odgłos zderzenia się Bey'i a po tym jak jeden wylatuje z areny i to nie był Striker. Bestia stała na arenie z uniesionymi przednimi kończynami do góry. Dwa jeden dla nas. Teraz została nam możliwe ostatnia walka. Ale słowa komentatora zbiły nas z tropu.
Komentator- Blayderzy. Przygotujcie się na walkę podwójną. Wybierzcie drużynę i to dzieła!
Od razu spojrzałam z oczkami szczeniaczka na resztę i gotowałam się już do walki.
G-Nic z tego. Ty nie walczysz. Była mowa o tym.
Na mojej twarzy zagościł odwrócony banan i spuściłam wzrok w dół.
Mad-Tak to zostaje Kaito
Kai-Ja z nim? Co to to nie
G-Wiesz mi, że sam tego nie chcę, ale jak mus to mus, więc jazda!
Kai- Ai ai panie kapitanie. 
Walnęłam głową w barierkę i tak kilka razy. Czy ten idiota Kaito nie może chociaż raz zachować się normalnie? Jak miał ze mną walczyć w podwójnej jako drużyna to tak samo zareagował. Cicho westchnęłam i podeszłam do chłopaka.
W-Będzie dokazywał, to kopnij go lekko w piszczel. Powinno pomóc.
G-Dzięki, ale chyba co innego mi pomoże
Uśmiechnął się szeroko, a ja chyba zrozumiałam o co mu chodzi. Z widocznym rumieńcem na moich policzkach, pocałowałam go w policzek.
W-Powodzenia.
G-Damy sobie radę
Nie wątpiłam w to, ani trochę. Bardziej bałam się o Kaito. Czy wyjdzie z tego pojedynku cało, ale co mi tam. Będzie spokój od niego. Z powrotem oparłam się o barierkę i zaczęłam się przyglądać arenie, aby wyłapać możliwe każdy szczegół. Spojrzałam na naszych przeciwników i zaczęłam się zastanawiać jak pójdzie nam walka. Nie żebym znowu czuła, że coś pójdzie nie tak. Wręcz przeciwnie. Miałam tylko cichą nadzieję, że ta dwójka znajdzie jakiś wspólny język. Cała czwórka stanęła gotowa do wystrzału i czekali tylko na znak.

Pov. Gingka

G-Tylko nie wchodź mi w drogę.
Kai-Mógłbym powiedzieć to samo
Jak on mnie czasami denerwuje. Jakbym walczył teraz przeciwko niemu, a nie razem, to bym go nie oszczędził. Nawet jak to brat Wakane. Poza tym on również ją denerwuje i dziwię, się, że go jeszcze nie udusiła przy pierwszej lepszej okazji. 
-3...
-2..
-1...
-LET IT RIP!
G-Naprzód Pegasusie!
Kai-Horse nie zostawaj z tyłu!
Oba Bey'e ruszyły przed siebie na przeciwników. Tylko jedno mnie zaniepokoiło. Stali w miejscu, tak jakby chcieli abyśmy ich zaatakowali. Wycofaliśmy się z pegasusem, omijając naszego przeciwnika, ale wtedy Water Horse zaatakował, ale nie przeciwnika. Pegasus go odrzucił a ja od razu zwróciłem się zdenerwowany na srebrnowłosego.
G-Możesz łaskawie uważać?! Jeszcze chwila a nas wyautujesz.
Kai-O co ci chodzi? To ty mnie zaatakowałeś!
G-Ja?! Chyba ci się śni.

Pov. Wakane

Podczas tej kłótni Kaito z moim chłopakiem, przyjrzałam się naszym przeciwnikom. Oboje byli wyraźnie zadowoleni z tego obrotu spraw, tak jakby to był ich plan. Szybko zerknęłam na arenę i wtedy jakbym dostała omam. Ani Gingka nie zaatakował Kaito, ani Kaito Gingkę. To były kameleony! To musiał być jeden z ich ataków. Wzięłam głęboki oddech i wykrzyknęłam z całej siły.
W-To kameleony! Przestańcie się kłócić!

Pov. Gingka

Kiedy usłyszałem krzyk dziewczyny, szybko zwróciłem się na arenę. Miała rację. Daliśmy się złapać jak nie powiem co. Patrząc na to wszystko co działo się na arenie, wpadłem na pewien pomysł. Musiał wypalić. Oczywiście jeśli Kaito zechce w końcu współpracować. Zwróciłem się do niego szeptem, nie odrywając wzroku od areny.
G-Mam pewien plan, ale musisz ze mną współpracować.
Już miał się zacząć kłócić, gdy jego siostra znowu krzyknęła.
W-Chociaż raz posłuchaj co ktoś do ciebie mówi debilu!
Kai-DOBRA! Jaki masz plan?
G-Ja i pegasus wzniesiemy się w powietrze, a twoim zadaniem będzie zaciągnąć te kameleony w jedno miejsce i potem uciekać, abym w ciebie nie trafił i nie wyautował. Jasne?
Kai-A czemu Horse nie może ich po prostu zmieść turbiną wodną?!
G-Myśl. Jednocześnie zaatakujesz Pegasusa i to by się mogło skończyć przegraną. Myśl czasami dobrze?
Tak jakby się gotował w środku. Ale co ja mam powiedzieć?! Wiedzie jak ciężko z nim wytrzymać? Wziąłem głęboki oddech i wróciłem myślami do areny.
G-Pegasusie szybuj w górę!
Uniosłem palec wskazujący do nieba i po chwili mój przyjaciel wyleciał wysoko w powietrze, czekając na znak. 
Kai- Water horse pora zagonić te kameleony do zagrody. Ściana tsunami!
Ma nowy atak?! Ostatnio nie walczył a ja nie widziałem, aby trenował. Chyba że bardziej się ukrywa od Wakane przy uciekaniu na trening. Water Horse zaczął krążyć dookoła naszych kameleonów, tworząc coś w rodzaju ogrodzenia z wody, które powoli się zaciskało.
G-Dobra! Uciekaj teraz!
Kai- Tylko szybko. Nie wiem jak długo ta bariera wytrzyma.
G-Pegasusie! Specjalny atak! Gwiezdny wybuch!
Mój przyjaciel od razu zaczął lecieć w dół z zawrotną szybkością, otoczony niebieską powłoką i wtedy znowu usłyszałem ten krzyk co wtedy przy Nemezis. Krzyk dziewczyny. Wcześniej nie mogłem go rozróżnić, ale teraz wiedziałem. Tak jakby to krzyczała teraz Wakane. Mój przyjaciel uderzył w dwójkę naszych przeciwników, a wybuch, który powstał przy zderzeniu, był silniejszy od poprzednich. Tak jakby ten krzyk to wzmacniał, ale nie byłem tego do końca pewny. Oba kameleony wypadły z areny lądując nieco za naszymi przeciwnikami. Mój towarzysz wrócił do mojej dłoni i spojrzałem na Kaito. On zrobił to samo. Tym razem się nie kłóciliśmy. Przybiliśmy sobie piątki i od razu wróciliśmy do naszej drużyny. Jednak ta walka nie oznacza, że go polubiłem. Nadal mnie wnerwia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro