Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roz.23

Noc. Nieco ciemno i cisza. Cisza która jest w stanie pomóc pozbierać myśli i dojść do wniosku, że aby móc stać się Alphą, muszę trenować. Czy tego ktoś chce czy nie. Z tego powodu, aby nie wzbudzić za bardzo podejrzeń, położyłam się wcześniej. Jednak obudziłam się najwcześniej od wszystkich. A czemu? Wstałam nieco po północy. Naszykowałam się do wyjścia i założyłam jeszcze swój plecak, do którego włożyłam butelkę wody no i jakąś kanapkę i jabłko na potem. Zostawiłam tylko krótką informację, aby się o mnie nie martwili, bo nic mi nie jest i powinnam być na czas przed pierwszą walką. Mam nadzieję, że ją znajdą. Muszą. Ja zostawiłam ją na łóżku. Po cichu wyszłam z pokoju i na paluszkach wyszłam z hotelu. Od razu jak otworzyłam drzwi na zewnątrz, uderzyłam mnie fala zimnego powietrza. Jednak nie na tyle zimnego, aby się cofać. To był taki zimniuteńki i świeżutki powiew wiatru, który tylko nakręcał mnie do ćwiczeń. Ruszyłam biegiem w sobie znanym kierunku. Gdy nikt nie patrzył, to szukałam jakiegoś lasu czy coś, gdzie mogłabym poćwiczyć. Akurat znalazłam pewną skałą, gdzie mogłabym poćwiczyć. 

Rano i zmiana perspektywy na Kaito

Wstałem wyjątkowo wcześniej, aby odpłacić się mojej siostrze za to burito ostatnio. Będzie miała lód za koszulką za to. Ja już wczoraj to szykowałem. Więc mogłem tylko wziąć kilka kostek i od razu pójść do ich pokoju. Tak też zrobiłem. Tylko ciężko mi było mi utrzymać te kostki. Wiedzie w końcu to lód. Śliskie i zimne. Musiałem to szybko zrobić. A przez to że szybko, to cicho nie byłem. Karolin chyba się obudziła przeze mnie, ale na razie nie na to zwracałem uwagę. Jedno na co zwróciłem uwagę to to, że Wakane nie było. Zaraz po tym Karolin również zauważyła brak obecności mojej siostry i oboje nie mogliśmy wytrzymać. 
K/K-WAKANE NIE MA!
Nie wiem co mogło się stać. Co ona znowu wymyśliła? I czemu nic nie mówiła?! Czy ona wie, że dziś mamy drugą rundę?! To już jest pokazanie, że nie jest odpowiedzialna! Ona powinna być w jakimś pokoju monitorowanym lub gdzie drzwi i okna są zamykane. Zaraz po tym naszym krzyku, w drzwiach pojawił się Gingka w piżamie. 
G-Co proszę?!
Kai-Sam zobacz
Zszedłem na bok i wtedy chłopak podszedł do jej łóżka i znalazł jakiś list. Zacisnął tylko swoje skronie i wypuścił powietrze z świstem. Potem cicho coś do siebie mamrotał. Nie udało mi się usłyszeć co

Pov. Gingka

G-Dorwę i skończę jej się takie wypady. Nie ma trenowania po nocy. Niech tylko się pojawi przed rundą to ja nie wiem co jej za to uciekanie wieczorem zrobię.
Złożyłem kartkę z powrotem, wziąłem ją ze sobą i poszedłem się przebrać. W końcu za niedługo zaczyna się druga runda i każdy powinien być naszykowany. Mam nadzieję, że ona też będzie. Jak się nie pojawi, to ja nie wiem co jej zrobię jak ją znajdę.

Pov. Wakane

Dobra. Do tej skały doszłam po półgodzinie od kiedy wyszłam z hotelu. Więc miałam dość dużo czasu do rana. Dlatego postanowiłam najpierw nieco posiedzieć i popatrzeć na niebo. Potem wzięłam się za trening. Nakierowałam swojego Bey'a na jedną z skał i wystrzeliłam. Odbił się. I tak było kilka razy. Dopiero za piątym razem było jakieś zadrapanie, ale małe. Mniej więcej tak trenowałam z Wolf'em. Chyba dopiero jak zaczęło wschodzić słońce, to udało nam rozwalić tą skałę. Nawet jak nie była to wielka skała. To mi pokazało, jak jeszcze byłam słaba. Jednak na tym jednym nie zaprzestałam. Wzięłam się dalej za trening i szło coraz lepiej. Zerknęłam szybko tylko na godzinę i postanowiłam wziąć się za coś cięższego. Miałam jeszcze półgodziny na trening. Mój uścisk jakim trzymałam wyrzutnię wzrósł na sile. Zagryzłam mocniej zęby i ścisnęłam mocno powieki, jednocześnie ustawiając się w pozycji, gotowej do wystrzału i oddychałam w miarę spokojnie. Powoli otworzyłam oczy i czułam już zwężone źrenice. Wolf i ja to jedno ciało i jeden duch. Odczuwamy ten sam ból i tą samą agresję. Dokładnie w tym momencie poczułam jak staję w płomieniach. Chwilę odczekałam i pociągnęłam szybko za "Spust"
W-Na przód Wolf! 
Z Bey'a wyłoniła się moja bestia, która biegła prosto na skałę. W ostatniej chwili wykrzyknęłam
W-SPECJALNY ATAK! OGNISTY PODMUCH!
Wolf, który zaczął płonąć, okrążył tą skałę i po chwili pojawiło się ogniste tornado. Było większe od poprzedniego. Ale zabierało więcej energii. Mój przyjaciel wrócił do mojej dłoni i po chwili ogniste tornado zniknęło. A z skały...Została tylko lawa?! Wow....Jednak przez utratę energii, ledwo trzymałam się na nogach. Aura po chwili zniknęła, a ja upadłam na kolana i normowałam oddech. Kiedy doszłam do siebie, zerknęłam szybko na godzinę. Od razu złapałam za plecak i pobiegłam w kierunku areny. Co tam, że byłam nieco brudna od pyły, teraz liczył się turniej.

Biegłam najszybciej jak mogłam, aż w końcu znalazłam się na miejscu. Nikogo nie widziałam wbiegłam na arenę, ale też nikogo z mojej drużyny nie było. Czyli byłam pierwsza. Już myślałam, że będę długo czekać, aż usłyszałam czyjś głos, dosłownie przy moim uchu
G-Wakane....
Od razu go rozpoznałam i mimowolnie przeszły mnie ciarki ze strachu. Czyli jest zdenerwowany
W-P-P-P-Przep-p-p-praszam
Stałam jak na baczność. Stanął naprzeciwko mnie i założył ramiona na klatce piersiowej, patrząc na mnie z góry. Chwilę tak było cicho, więc spuściłam głowę w dół i czekałam na cokolwiek. Aż w końcu poczułam jego uścisk. Byłam tym zaskoczona i to bardzo, ale również go przytuliłam.
G-Wiesz jak się martwiłem?! Więcej tak nie rób!! Słyszysz mnie?!
Kiwnęłam niepewnie głową na tak.
W-Nie musiałeś się martwić. Chyba znalazłeś list
G-Musiałem i tak!! Czy ciebie powaliło?! Wychodzić tak w nocy poćwiczyć?! 
W-No ale...No ale...
G-Żadnego ale! W tej rundzie w ogóle nie walczysz. A co do następnej to się zastanowię
Mam przechlapane. I ja to czuję. Po tym wszystkim weszliśmy na arenę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro