Roz. 16
Kiedy wszedł księżyc i rozjaśnił nieco otaczający mnie świat, postanowiłam po cichutku wyjść z pokoju, a potem do lasu. Pełnia to był idealny moment dla moich treningów. Zawsze wtedy Wolf ma więcej energii i mogę dłużej trenować. Nie no nie aż do szóstej rano, ale czasami zdarzało się, że do pierwszej w nocy. Na razie jest dwudziesta pierwsza, więc mam trochę czasu do północy. Przy okazji może poszukam jakiś zwierząt. Niektóre w tych godzinach zaczynają żyć pełnią życia, a niektóre śpią. Przy tych drugich trzeba być stosunkowo cicho, bo to mogą być jakieś groźne. Jednak tak dostrzec sowę w locie, lub wilka szukającego schronienie fajnie jest zobaczyć. Nie raz je widziałam i obserwowałam przed treningiem. W końcu Wolf, to też zwierze nocne i leśne. Tak jak to było powiedziane podczas walki z Kaito. Król ciemności i ognia. Dwie odmienne rzeczy, jednak taka mniej więcej jest Alpha. Tajemniczy, ale jednocześnie gotowa bronić swojego stada. Jednak Wolf to jeszcze Omega za dużo sam nic nie zrobi. Chciałabym żeby stanął się Alphą, ale czuję, że ja go blokuję. Weszłam do lasu i usłyszałam za sobą jakiś szelest. A że zawsze jestem w pełni skupiona na tym co mnie otacza w lesie, od razu się odwróciłam w kierunku szelestu. Dostrzegłam tylko jak biały szal znika za jednym z drzew. Cicho westchnęłam i podeszłam bliżej tego drzewa.
W-Wiesz, że nie musisz się tak ukrywać?
G-Wybacz. Co ty tu robisz?
W-Mogę zapytać cię o to samo
Cicho się zaśmiałam i ruszyła dalej w głąb lasu. Zatrzymałam się w połowie kroku, ale ten pomysł na który wpadłam teraz nie był najlepszy. W końcu jakbyśmy teraz się ganiali, to moglibyśmy zwrócić uwagę zwierząt. A te obudzone potrafią być bardzo groźne. Wiem, bo raz sama musiałam uciekać. Może tylko przed jakimś mniejszym zwierzęciem, ale trzeba było.
G-Ćwiczysz o tej porze?
W-Mhm. Nie chcę wyjść z prawy
G-Coś czuję, że nie tylko o to chodzi
Nie chciałam mu na razie mówić, że ćwiczę, aby pokonać scorpiona i zemścić się za to co się stało. Jednak chciałam, aby Wolf stał się Alphą. Kiedy byliśmy w jakimś cichym miejscu, gdzie dało się słyszeć tylko szum fal i jakieś odgłosy zwierząt przykładowo sowy, zaczęłam mówić
W-Jeśli nie masz nic przeciwko...Kiedy spotkamy drużynę Masaru...Ja chciałabym z nim zawalczyć
G-Co?! Nie ma takiej mowy!
W-Ciszej proszę cię. Noc plus las plus krzyki to zła kombinacja
G-Nie ma mowy abym ci pozwolił z nim walczyć. Nie po tym co się stało.
Cicho westchnęłam.
W-Proszę. Wiem że się o mnie martwisz, ale tą sprawę muszę sama z nim rozwiązać. Nie chcę aby to tobie coś się stało
Chwilę staliśmy w ciszy i spuściłam głowę w dół, czując jak pieką mnie policzki i już chciałam coś powiedzieć, kiedy on mnie wyprzedził.
G-Zależy mi na tobie! Jesteś dla mnie ważna i to bardzo! Jakby coś ci się stało, nie wybaczyłbym sobie tego! Rozumiesz?!
Szybko podniosłam głowę do góry i prawie od razu poczułam jego uścisk. A więc jednak...A więc jednak! Ciężko mi to było teraz opisać. Byłam szczęśliwa i to bardzo, a jednocześnie zaskoczona. Prawie od razu odwzajemniłam przytulasa, a jego uścisk wzrósł na sile. Do oczu cisnęły mi się łzy. Ale nie ze smutku. Tylko prędzej szczęścia.
G-Dlatego nie pozwalam ci walczyć z nim
W-Gingka...Mi na tobie też zależy i jakby miało ci się coś stać przez Scorpiona...Po prostu nie mogę na to pozwolić. To ja muszę z nim zawalczyć
G-Nie musisz
W-Muszę. Możesz być o mnie spokojny. Nic takiego jak ostatnim razem mi się nie stanie, bo nie jestem sama.
Nieco się odsunęłam, żeby spojrzeć mu w twarz. On zrobił to samo, ale nie puszczał i to nie był taki uścisk jakby nie chciał mnie puścić. Dobra. Po części taki był, ale nieco lżejszy.
G-Jeśli nie mogę cię odwieść od tej decyzji...To przynajmniej pozwól mi pomóc. Jak tylko mogę
Kiwnęłam głową na tak i po chwili poczułam coś ciepłego na swoim czole. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.
G-Ale dziś nie ćwiczysz
W-Awww....Ale ja chcemmmmm
G-Nie. Bo cię zaraz siłą zaniosę do hotelu i przywiążę, żebyś nie uciekła
Nadęłam lekko policzki, a w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Jak on tak to ja...Lekko go po łaskotałam. Trochę się wiercił, ale jak przestałam to i on przestał.
G-Dobrze dobrze. To co chcesz robić?
Chwilę pomyślałam, aż nie nie wpadłam na pewien pomysł. Skoro mamy noc i pełnie to można to wykorzystać. Złapałam go za dłoń i pociągnęłam w sobie znaną stronę.
W-Chodź. Chcę ci coś pokazać
Akurat tutaj musiał się zdać na mnie i na moją wiedzę zdobytą po kilku latach. Zatrzymaliśmy się dopiero przy pewnej jaskini. Dobrze znałam to miejsce.
G-A co jak jakieś zwierze tam jest?
W-O to mi chodzi. Spokojnie. Tym maluchem zajmowałam się od dawna. Od kiedy tylko go znalazłam. Musiał zostać tutaj niestety.
Ten fakt na serio mnie dołował. To był jeden z moich przyjaciół. Może nietypowy, ale od kiedy go znalazłam przy ulicy jak leżał, a raczej leżała bo to ona, zaczęłam się nią zajmować aż nie wróciła do normy. Potem nie chciała mnie opuścić nawet na krok. Może tym razem pojedzie ze mną. Ale to to muszę się zapytać Gingki. Ukucnęłam na jedno kolano i cicho zagwizdałam.
-Aqua
Szepnęłam i od razu dało się słyszeć jakiś ruch a w ciemności dało się dojrzeć parę oczu. Po chwili te oczy zaczęły się zbliżać aż nie było widoczne zwierze. Biały wilk z kilkoma ranami. Tego nie da się raczej usunąć. Rozłożyłam ręce na boki i potem przytuliłam zwierze. Jej ogon machał jak szalony. Widać było że tęskniła. Nie dawała mi wstać.
W-Dobra młoda. Też się cieszę. Daj mi wstać. No już!
Śmiałam się, ale w końcu wstałam na równe nogi. Potem dojrzała chłopaka i powoli do niego podeszła. Nie miała żadnych złych zamiarów, ponieważ po chwili zaczęła się łasić jak kot.
W-Lubi cię
G-Aqua huh? Czemu ją zostawiłaś?
W-Heh....musiałam...nie mogłam jej wziąć. Nie pozwolono w samolocie i musiała tu zostać. Nawet jakbym chciała ją wziąć ze sobą to nie wiem....
G-Przecież możemy. A w Japonii zajęliby się nią twoi rodzice co nie?
Po prostu nie mogłam wytrzymać z szczęścia i prawie że rzuciłam się na chłopaka, tuląc go.
W-Dziękuję ci!!
Cicho się zaśmiał i sam mnie objął
G-A teraz idziemy do hotelu i nie ma że nie.
Przewróciłam oczami i jak Aqua zaczęła wracać do jaskini zawołałam ją ponownie i uśmiechnęłam w jej kierunku. Od razu szybko podeszła. Pogłaskałam ją po głowie.
-Przy nodze idziesz
To był jeszcze młody wilk, ale nieufny do innych z jej gatunku. Pełnia dziś zarobiła u mnie kolejne plusy. Nawet jak nie mogłam ćwiczyć
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro