Roz.14
Zaraz po tej niby awerze z moim bratem, wyszliśmy z domu. Teoretycznie nic z nim nie rozmawiałam, po tej pobudce. Byłam na niego zdenerwowana. Mógł wygadać to, że coś czuję do Gingki, a tego nie chcę. Wolę mu sama powiedzieć. Ale jak nadejdzie odpowiedni moment. Na razie nie jestem do końca pewna, że czuje to samo co ja. Jednak jestem pewna, że nie chcę go stracić. W połowie drogi, rozdzieliliśmy się. Kaito od razu poszedł na miejsce zbiórki, a ja z Gingką. Przez to że został na noc, to sam się do końca nie naszykował na dzisiejszy wylot. Tsa. Pierwszą rundę mamy chyba w Europie, ale nie wiem do końca gdzie. Ogólnie "Piekło" wybiera też jakieś państwa, więc jest możliwość, że Europę odwiedzimy więcej niż raz. Ciekawe gdzie teraz lecimy. Byle to nie była drużyna Ekskalibur, bo chyba nie wytrzymam nerwowo i dopiero będzie. Przez pewien czas szliśmy w ciszy, aż nie doszliśmy na miejsce. Wtedy się odezwałam.
-Poczekam
Uśmiechnęłam się lekko, ale zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć, poczułam jak delikatnie łapie za moją dłoń i ciągnie przed siebie.
-Nie ma. Nie można cię z oka spuścić.
Oczywiście usłyszałam jego śmiech i kiedy byliśmy w jego pokoju, wydęłam nieco policzki, zakładając ramiona na piersi. A zapomniałam bym. Na plecach oczywiście miałam swój czarny plecak. Plusy były takie, że raz. Jakby była ulewa to nic mi się nie zmoczy, bo jest wodoodporny. Dwa. Miał dużo miejsca. I trzy. Nie był dla mnie taki ciężki. W sam raz. No i mogłam spokojnie spakować laptopa, czy jakąś książkę do poczytania. Stałam tam w pokoju i czekałam, obserwując jak chłopak się szykował. Jednocześnie tuptałam stopą. Nie że jestem niecierpliwa czy coś. To za to, że nie dał mi nic powiedzieć. Po pewnym czasie był już gotowy, odwrócił się do mnie i posłał szeroki uśmiech. Pokiwałam głową na boki z lekkim uśmiechem i opuściłam dłonie wzdłuż ciała.
-Chodźmy.
I znowu to samo. Ale tym razem cicho się zaśmiałam i dopiero jak wyszliśmy go dogoniłam tak, aby mnie dłużej nie ciągnął.
Dochodziliśmy do lotniska, a ja w oddali już dostrzegłam resztę drużyny. Pana "wielkiego numer jeden", Tsubasę, Madokę, Karolin i Kaito. Zanim weszliśmy, postanowiłam się podroczyć.
-Twoja siostra szybciej się przyszykowała od ciebie.
-Coś ty powiedziała?!
Od razu zwiałam i schowałam się za Karolin. Wszyscy się śmiali, ale Gingka chyba i tak chciał się jakoś zemścić.
-Wyłaź
-Nope
-Tak
-Nope
-Bo siłą wyciągnę
-A sobie próbuj
Spojrzałam na niego za ramienia dziewczyny, ale go nie zobaczyłam. Dopiero po chwili poczułam jak ktoś mnie nieco podnosi od tyłu do góry.
-Postaw!
-Nope
Lekko zaczęłam się wiercić, aby mnie puścił, jednak przynosiło to odwrotny skutek.
-Postaw ją. Za chwilkę wsiadamy do samolotu
-No dobra. Ale następnym razem nie ma takiej opcji
Pfuuu...Dziękuję Karolin. Mnie uratowałaś teraz. Sama cicho się zaśmiałam, zakrywając usta dłonią.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?
-Nieeee
-O ty wredna!
Potem oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem, który nawet nie umilknął jak przyszedł ojciec Gingki. Musli nas uspokajać. Wytarłam łezkę ze śmiechu i założyłam ramiona na piersi.
-My za dużo o tym turnieju nie wiemy, ale uważajcie na siebie. Z tego co pokazywał nam Kaito możemy jedynie to powiedzieć. To nie będzie łatwa przygoda, dla nikogo. Wielokrotnie czekają was ciężkie wyzwania i na pewno dacie sobie z nimi radę. Powodzenia. A i Wakane. Uważaj nad tą agresją.
Jakby mnie piorun trafił. Opuściłam głowę w dół w pełni zażenowana i posłałam mordercze spojrzenie do mojego brata. Zabiję go za to, że to pokazał. Ja panuję nad tym okey?! Mam pełną kontrolę! Grrrrr. Kiwnęłam głową na tak i wzięłam głęboki oddech. Po cichu szepnęłam do Kaito.
-Innego nie miałeś tylko ten?!
-Tak
-Ja cię kiedyś normalnie zabiję
-Próbuj sobie młoda. Jestem zbyt zarąbisty
-No chyba w twoim snach deklu
Odwróciłam się do niego plecami i poszłam za resztą. Zawsze mnie denerwował i nic się nie zmieniło. Na serio nic tylko go udusić. Cicho westchnęłam i ścisnęłam swoje skronie.
Byłam już w samolocie i siedziałam obok Karolin. Za nami...Chyba najgorsze połączenie dziś. Kaito i Gingka. Jedno chyba z tego cało nie wyjdzie i doskonale wiem które. Oj Kaito. Nie współczuję. Bo jakbym była na miejscu Gingki to też bym cię chyba udusiła. Startowaliśmy a ja czytałam jakąś książkę przygodową. Z zaczytania wyrwała mnie dopiero Karolin.
-Czy oni się nie pozabijają?
Pokazała kciukiem za siebie, a ja od razu zrozumiałam o co chodzi. Przymknęłam książkę i po chwili usłyszałam jak mój braciszek coś gada.
-Mocniej się nie dało rano?
-Z wielką chęcią mogę poprawić
Postanowiłam jakoś zareagować, dlatego usiadłam na kolanach i tak jak miałam tą zamkniętą książkę, tak srebrnowłosy oberwał w łeb, tak że na jakiś czas stracił przytomność. Potem jeszcze wyciągnęłam z plecaka drugą, tylko grubszą i podałam chłopakowi.
-Jakby znowu mu odwalało to zostawiam to tobie
Uśmiechnęłam się szeroko, a on odwzajemniła uśmiech
-Z wielką chęcią
Puściłam oczko i wróciłam do poprzedniej pozycji i wracając do lektury
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro