Roz. 13
Stałam na jakimś pustkowiu. Było ciemno, wilgotno i zimno, a ja chodziłam w tę i z powrotem szukając jakiejś żywej duszy. Nikogo nie mogłam dostrzec, ani znaleźć. Byłam tam sama i biegałam w kółko szukając kogoś lub jakiegoś wyjścia. Kilka razy się potknęłam o jakiś kamień, ale ani razu się nie wywaliłam. Jednak czułam jakby brakowało mi powietrza. Jakby z każdą chwilą, z każdym moim krokiem, z każdym oddechem, ubywało tlenu, a zastępował go dym, który sprawiał, że było jeszcze ciemniej. Bałam się i to bardzo. W pewnym momencie nie mogłam się ruszyć, a w tej ciemności dostrzegłam jakąś parę oczu. Czerwonych. Tak jakby przesiąkniętych ludzką krwią. Chciałam uciekać i nawet rzuciłam się do ucieczki, ale upadłam na ziemię, skazana na to coś. Odwróciłam się na plecy i spojrzałam przed siebie. To coś coraz bardziej się zbliżało, a ja nie miałam jak uciec. Potem zaczęłam dostrzegać więcej szczegółów. Więcej oczu. To nie możliwe. Byłam sparaliżowana ze strachu i cała się trzęsłam. Zagryzłam zęby i kiedy wielki skorpion uniósł swój ogon i skierował go na mnie, ścisnęłam mocniej powieki. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani nic. Czekałam na nieuniknione....
W tym samym momencie gwałtownie podniosłam się do siadu. Ciężko oddychałam, a pracę serca miałam przyśpieszoną. Dodatkowo czułam ten pot lejący z boku mojej głowy. Schowałam twarz w dłonie, by nieco ochłonąć. Jednak ilekroć zamykałam swoje oczy, przed nimi malował mi się ten widok tego skorpiona. Tak jak wtedy go zapamiętałam. Czarny z elementami fioletu. Wyszłam spod kołdry i spojrzałam na zegar. Druga w nocy. Super...Wcześniej się nie dało. Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni, aby napić się trochę mleka. Czasami pomaga na sen. W drodze cały czas rozmyślałam nad moją ostatnią walką z tym Bey'em i jego właścicielem. Masaru Black. Mój wróg numer jeden a ja jego. Nie znosimy się jak...Nawet ciężko znaleźć porównanie. Od kiedy z nim przegrałam, ćwiczyłam jeszcze ciężej, żeby jak go znowu spotkać na turnieju...Żeby z nim wygrać. Odpłacić się za to co zrobił. Nie tylko przez jego atak Kaito ma w sobie mroczną energię, ale...Ciężko to opisać. Pamiętam jego ostatni atak, kiedy mnie pokonał, tak doskonale, że nadal czuję ten ból co doznał Wolf. Trzymając szklankę, po mleku złapałam się za tył szyi. Dokładnie w to miejsce dostał Wolf. Specjalny atak "Królewska trucizna". Polegał na tym samym co miałam w moim śnie. Doskonale pamiętam ten krzyk mojego przyjaciela i to jak powoli tracił energię...A ja nie mogłam nic zrobić, bo i mnie to dotknęło. Wygrał, a ja przegrałam, czując ten piekący ból, który rozchodził się po ciele Fire Wolfa. To odczucie zniknęło, dopiero po dniu. Wróciłam do pokoju. Oczywiście po cichu, aby nie obudzić chłopaka. Ale na jego widok, lekko się uśmiechnęłam na jego widok. Nawet słodko wyglądał. Nie wiem co mnie podkusiło, aby zanim ponownie się położę, wejść na komputer i zobaczyć czy wybrane zostały także inne drużyny. Nie myliłam się. Przeszukiwałam wszystkie, aż nie trafiłam na tego Bey'a co się naprawdę obawiam. Dark scorpion. Przełknęłam nerwowo ślinę. Czułam jednocześnie i strach i złość. Mimowolnie poczułam jedną łezkę na moim policzku, która przez księżyc no była widoczna. Odpijało się w niej światło, wpadające przez okno. Wyłączyłam komputer i wstałam od biurka, po czym podeszłam do okna i patrzyłam w niebo, szukając jakiejś odpowiedzi. Jakbym mogła wygrać z Masaru i zemścić się za to co zrobił. Moja twarz nie wyrażała nic. W pewnym momencie poczułam czyjś uścisk.
-Nie możesz spać?
Wiedziałam, że to chłopak. Tylko on oprócz mnie był w pokoju. Ale czy on nie spał przepraszam bardzo co?! Czy obudził się wtedy co ja? A może to ja go obudziłam przez przypadek. Na jego pytanie kiwnęłam głową na tak i wydałam z siebie ciche "mhm". Odwróciłam się do niego przodem i lekko uśmiechnęłam.
-Wszystko jest okey. Po prostu zły sen.
-Chyba nie tylko to. Widzę tą łzę.
Wytarł ją i przyglądał mi się czekając na moje dalsze słowa. Biłam się z myślami czy o tym mówić, ale wzięłam głęboki sen.
-Najpierw walka finałowa w "Piekle", a potem ten koszmar. Obydwie te rzeczy są związane z tym przeciwnikiem, co mnie pokonał....Jednak to nie była uczciwa walka.
-Opowiedz
Usiedliśmy na łóżku, a ja cały czas miałam wzrok wbity w podłogę.
-Masaru Black i Dark scorpion. Ostatni atak. To chyba nie było na nagraniu, jakie dał wam Kaito. Atak "Królewskiej trucizny". Polega on na tym, na czym opiera się normalny atak skorpionów. Kiedy Wolf oberwał w szyję...Oberwałam i ja...A dziś mi się właśnie to śniło...Nie był tam Wolf'a czy tego Masaru...Byłam sam na sam z skorpionem...
Poczułam jak jego uścisk wzrasta na sile. Spojrzałam się na niego i lekko uśmiechnęłam odwzajemniając uścisk.
-Wiesz...Teraz cię nie zostawię, ale jakby co...Budzisz mnie i wyganiasz na kanapę.
Zaśmiałam się cicho. Wiedziałam, że nie będzie takiej potrzeby. Prędzej to on się na mnie wnerwi, jak znowu będę mieć ten koszmar i będę się wiercić. Tak zasnęłam odwrócona do niego przodem.
Przez okno zaczęły wpadać pojedyncze promienie słońca, które znalazły sobie lądowisko na mojej twarzy. Ścisnęłam mocniej powieki i zaczęłam je powoli otwierać. Kiedy zobaczyłam przed sobą spokojną i senną twarz Gingki, mimowolnie zalałam się rumieńcem, ale uśmiechnęłam się. Nie miałam serca go budzić, więc sama jeszcze przymknęłam oczy, aby spróbować zasnąć. Jednak to nie trwało długo, ponieważ drzwi to mojego pokoju otworzyły się z hukiem, a w nich nie pojawił się nie kto inny niż mój "kochany" braciszek. Jak on mi czasami działa na nerwy
-Wstawać gołąbki! Pora powoli się zbierać na turniej a nie. Ciekawi mnie co to zaszło.
Przez ten huk nie tylko ja się wybudziłam, ale również chłopaka. Posłał srebrnowłosemu wrogie spojrzenie i na chwilkę odwrócił się do mnie.
-Za chwilkę wracam
Wstał i zaczął podchodzić do Kaito. A jak wyszli z pokoju, to nie wiem do końca co się stało, ale potem jak wyszłam gotowa do podróży, to Kaito miał już jednego siniaka na ramieniu. Sama z wielką chęcią walnęłam go, ale w tył głowy. Potem przyszedł Gignka, ale już nie gromił mojego brata tamtym wzrokiem. Cicho się zaśmiałam i szepnęłam jeszcze do srebrnowłosego
-W końcu ci się oberwało
Zaczął coś marudzić pod nosem. Niby jest ode mnie starszy, ale zachowuje się jak nie powiem co
>>>>>>>>>>>>>>
Tu macie zdjęcia a pro po wroga naszych bohaterów (Jednego. Drugi pojawi się na sam koniec)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro