Roz. 10
Inna perspektywa
-Ja...Ja...
W tym momencie dziewczyna już na dobre odpłynęła do krainy snów i nie było sposobu aby ją obudzić. Była tak spokojna i cicha, że tylko lekkie podnoszenie się klatki piersiowej, spowodowane oddechem, świadczyło o tym, że tylko zasnęła. Może nie jako jedyna, miała aż taki spokojny sen, ale tak nie było za każdym razem. Nie raz miała koszmary, które wybudzały ją w środku nocy i nie pozwalały dalej spać. Teraz jednak było inaczej. To mogło być spowodowane tym, że nie była sama, a obok niej był chłopak, do którego coś więcej czuła niż zwykła przyjaźń. Może gdyby nie zatopiła się w śnie, to by to w końcu powiedziała? Tego nie wiadomo. Początkowo chłopak nie wiedział co powinien teraz zrobić. Obudzić i odprowadzić, zostań przy niej tak śpiącej, czy jej nie budzić i ją zanieść. Cały czas tylko patrzył na nią i nie mógł odwrócić wzroku. Odgarnął jeden niesforny kosmyk, który spadł na jej czoło, za jej ucho i podniósł się do siadu, aby napisać do jej brata z zapytaniem o adres. Kiedy go otrzymał, wziął ją na ręce w stylu panny młodej i wstał na równe nogi. Czasami na serio wyglądało, jakby nie żyła. No ale...taki zazwyczaj miała sen. Tylko czasami się wierciła i tym podobne, budząc się potem z krzykiem. Jednak jedno go zastanawiało. Co chciała wtedy powiedzieć. Czy może to co on również chciał jej powiedzieć? Czy czuła to samo co on do niej? Oczywiście że tak. Jednak żadne nie miało na tyle odwagi, a by o tym powiedzieć. Jedno drugiego nie chciało stracić. Kiedy znalazł się już w jej pokoju, położył ją na łóżku, a ta odwróciła się na bok. Już miał ją okryć kołdrą, kiedy dostrzegł coś na jej ramieniu. A tym cosiem nie było nic innego niż jej blizna. Lekko odsunął rękaw i wtedy ją dojrzał. Nie była jakoś sporawa czy bardzo widoczna, jednak i tak się zmartwił. Czuł, że nie wiedział wszystkiego. Jednak postanowił ją zapytać o to dopiero jutro, po jej ostatnim meczu. To był chyba najlepszy moment, aby ją zapytać. Okrył ją tylko i chwilę tak przy niej siedział, aż nie postanowił zaryzykować. Cmoknął ją tylko w czoło i wstał. Czuł pieczenie na policzkach, ale nie wiedział jednego. Mimo że spała, to i tak to poczuła i lekko się uśmiechnęła. Wyszedł z pokoju i natrafił na jej brata. Pożegnali się tylko i wtedy Gingka wyszedł z jej domu, wracając do siebie. Jednak jego myśli nie dawały mu spokoju. Nawet jak zasypiał to i tak myślał, co się mogło stać
Wracamy do naszej perspektywy
Czując jak promienie padają na moją twarz, powoli zaczęłam otwierać swoje oczy. Pierwsze zaskoczenie jakiego doznałam. Nie byłam na dworze. Szybko podniosłam się do siadu i rozejrzałam dookoła. Mój pokój. A ja sama byłam w swoim stroju. Ostatnie co pamiętam, to moja rozmowa z Gingką, o tym co planuję zrobić, aby pozbyć się tej mrocznej energii z mojego brata. Potem chyba próbowałam coś jeszcze powiedzieć, ale już nie pamiętam co. Jakby mi się film urwał. Ugh. Czy ja zawsze muszę tak zasypiać?! To jest nie do wytrzymania! Usiadłam na krawędzi łóżka i schowałam twarz w dłonie, powoli się budząc. Wstałam na równe nogi i jak najszybciej tylko mogłam pobiegłam do łazienki. Gdy byłam na miejscu, zamknęłam za sobą drzwi i wydałam z siebie cichy okrzyk zwycięstwa. Zaraz się dowiedzie czemu.
-NO EJ NO! WYŁAŹ
-Ha! Wygrałam!
Prawie zawsze rano się ścigamy. No ale ja tylko poranne "obowiązki" i tyle. Czyli zęby i przemycie twarzy zimną wodą. Szybko się z tym uwinęłam i można powiedzieć wybiegłam z toalety.
-Dziś to ja wygram braciszku. Nie ma innej opcji!
-Zobaczymy
-Ja jestem tego pewna!
Prychnął coś pod nosem i zniknął za drzwiami. Z racji tego, że byłam pierwsza, to jako pierwsza wyszłam z domu i skierowałam się na arenę. Dziś ostatni pojedynek i nie dam się pokonać. Nie ma takiej opcji. Miejsce podstawowego zawodnika jest moje.
Miałam dość dużo czasu, jednak i tak szłam w szybszym tempie. Wcześniej nie wiedziałabym czemu, ale teraz mniej więcej wiem. Chciałam jak najszybciej spotkać się z Gingką. Tak czułam przynajmniej. No ale kto wie kto wie. Ale jedno jest pewne. To co czuję to coś więcej niż przyjaźń, tylko nie wiem jak to powiedzieć. No ale no. Nie jestem pewna czy czuje to samo. Kiedy dochodziłam do areny, dostrzegłam czyjąś postać, dopiero powoli zaczęłam ją rozróżniać. Podeszłam bliżej do dziewczyny.
-Heja. Gingka już jest?
-Nie. Pewnie dopiero co wstał.
Spojrzałam się pytająco na dziewczynę, a ta cicho westchnęła.
-Wczoraj chyba nie mógł zasnąć. Cały czas rozmyślał.
Hmmm...A co jeśli zobaczył moją bliznę? To mogło o to chodzić. Szlag. A miałam tego na razie nie wydawać. To miała być tajemnica. A tu...Heh...Jak go spotkam muszę mu o tym powiedzieć. Nie chcę aby się nie potrzebnie martwił i rozmyślał. Karolin skierowała się już na arenę, a dokładnie na trybuny, ale po chwili się zatrzymała.
-A ty nie idziesz?
Cicho westchnęłam.
-Poczekam na Gingkę. Muszę mu o czymś powiedzieć.
-Uuuu
Mimowolnie się zalałam czerwienią. Nie o to mi chodziło! Tego nie jestem w stanie na razie powiedzieć. Nie mam na tyle odwagi w sobie.
-Wiedziałam. Spokojnie. Będzie dobrze.
Słowa dziewczyny nieco mnie uspokoiły. Ona znała go najlepiej. W końcu to jego siostra, więc no. Dlatego jej słowa mnie teraz tak uspokoiły. Uśmiechnęłam się lekko
-Dziękuję ci Karolin.
-Nie ma sprawy. Od tego ma się członków drużyny.
Kiedy odeszła, założyłam ramiona na piersi i oparłam się o ścianę, patrząc w niebo. Przymknęłam na chwilkę oczy, ale musiałam je otworzyć, ponieważ coś spadło mi na nos. Szybko to zdjęłam. To było czarne pióro, które pod wpływem światła nieco jaśniało. Nie wiem czemu, ale przez dłuższy czas mu się przyglądałam, rozmyślając. Nie wiem czemu, ale czuję, że może mieć jakiś związek z Wolfem. Nie raz widziałam coś w stylu piór czy coś, ale było pod tą zbroją. Ciekawe co się pod nią znajduje. Może właśnie czarne skrzydła. Jednak tego chyba na razie się nie dowiem. Będzie trzeba poczekać na dany moment. I to chyba będzie moment ewolucji z "Omegi" w "Alphę" Tylko chyba, żeby tego dokonać....Ja sama muszę stać się Alphą...Heh....Może się uda...Mam przynajmniej taką nadzieję
>>>>>>>>>
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
A tobie co znowu odwaliło?
Spadaj na drzewo 2.0!
Tsaaaaa...od jebało jej. Z kim ja jestem połączona?
Spier papier! *inhale* DZIĘKUJĘ WAM ZA PONAD 100 WYŚWIETLEŃ! Nie sądziłam, że to się uda. Wiecie. Wcześniej głównie pisałam dla mojego chłopaka i osób z RP a tu proszę. Już 100 wbiła. Dziękuję wam bardzo serdecznie :3
Do następnego Feniksy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro