16.To ty?
Pov. Joanna
Byłam w szpitalu dość długo. Dawid zajmuje się moją matką. Jest to dla mnie bardzo trudne. Jestem pewna że mama nie mogłaby próbować zabić ojca ale potym wszystkim co on jej zrobił. Sama już nie wiem. Klaudia źle się czuje. Zendlała a w jej stanie to źle. Martwię się o tatę Klaudie i o dziecko. Właśnie dziecko ona ma jeszcze jedno. Viktorię którą w tym momencie nie ma kto się zająci. Wielokrotnie próbowałam wejść do sali w której leży ojciec ale jak widać bezskutecznie.
☆☆☆☆☆☆
-Hej musisz odpocząć.-powiedział Dawid całując mnie w policzek
-Nie. Muszę być przy ojcu. On mnie potrzebuje.-powiedziałam
-On jest nie przytomny. Nic tutaj nie zrobisz.
Prawda boli ale nie wiedziałam że aż tak. I TA BEZSILNOSCI!!!
Pokiwałam głową na tak i już byliśmy w drodze do mojego mieszkania.
-Prześpij się.
-Dawid to wszystko jest trudne. Nie wiem czy sobie poradzę.
-Poradzisz bo ja będę przy tobie.
Dawid dał mi jakiś środek naseny.
-Tylko ty mnie trzymasz przy życiu.-wydukałam
Położył mnie delikatnie na łużku i położył się obok mnie.
Pov. Klaudia
Jestem w szpitalu. Boje się że stracę moje dziecko. Mam zagrożoną ciążę. Viktoria będzie miała beaciszka. Razem z Viką zastanawiamy się nad imieniem. Alan zabronił mi powiedzieć Nikodemowi. Powiedzał że zajmie się mną, Viktorią i nie narodzonym dzieckiem. Jestem juz w 6 miesiącu ciąży. Nie mogę się doczekać kiedy będę miała nie mowle przy sobie.
-Jesteś prawie w 6 miesiącu ciąży i mi nie powiedzałaś że spodziewasz się mojego dziecka! !!!!!!-Krzyczał
To był Nikodem. Ale skąd on wiedzał że to jego dziecko. O tym wiedziali tylko ja Alan oraz Aśka i Dawid.
-Skąd wiesz? - zapytałam szokowana
-Nieważne! Kiedy chiałaś mi powiedzieć???
-Mój brzuch. Boli.
-Lekarza! Szybko.
Trzymałam się za brzuch. Moje krącze są zakrwawione. Robiło mi się coraz ciemnej.
Otworzyłam oczy nadal trzymałam się za brzuch.
-Co z dzieckiem?!-zaczęłam krzyczeć.
Obok mnie był Nikodem, Asia oraz Dawid.
Do sali weszedł lekarz.
-I co z moim dzieckiem? -powiedziałam to płaczliwie.
-Niech pan mówi! -powiedział Nikodemem
-Urodziła pani chłopca. Niestety daje mu 10% na przeżycie. Proszę być dobrej myśli.
-Mo mogę go zo zobaczyć. -głos mi się łamał.
-Tak ale przez chwile.
Po chwili byłam już obok mojego synka. Był taki malutki i bez bromny. To wszystko moja wina. Gdybym się odrazu policji przyznała że to ja to może by do tego nie doszło. Może nadal bym przy serduszku trzymała mojego syna. On jest podłączony do tysiące kabli.
-Klaudia ułoży się. On będzie żył.-powiedziała Asia.
-To ja
-Co ty?
-To ja chiałam zabić naszego ojca.
-Co?Nie to nie możliwe Klaudia nie to nie może być prawda.-powiedziałam prawie płaczliwie
-Poszłam do niego z Viktorią. Chciałam wygarnąć mu wszystko co robił ze mną. Chciałam mu pokazać że jestem szczęśliwa. Że odzyskałam córkę i kolejny raz zostane mamą a on dziadkiem. On Zaśmiał się. Uderzył mnie w głowe. Potem straciłam przytomność. Kiedy się ocknełam to on siedzał z Viktorią na kanapie i zaczynał ją rozbierać. Wzięłam nóż który leżał na blacie i wbiłem mu go. Poczym wziełam Viktorie i uciekałam. Ja nie chciałam aby ktokolwiek pomyślał że to mama. Przepraszam.
Hej przepraszam że tak długo czekalisicie na rozdział ale tak jakoś nie miałam weny. I jak? Mi jest ogromnie szkoda i żal Klaudii a wam? Zostawcie ślad po sobie. Następny rozdział nie wiem kiedy będzie. Obserwujcie mnie bo rozdział może pojawić się w każdej chwili. Miłego czytania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro