12
Pov Olivia
Ani się oglądam i przychodzi dzień mojej przeprowadzki do Louisa. Robię to z przymusu i na każdym kroku próbuję okazać swoją niechęć. Louis jednak tak jakby tego nie zauważał. Nosi moje walizki z uśmiechem na twarzy.
- Nie podoba mi się kolor ścian - mówię jak jesteśmy już w sypialni. Nie mam pojęcia jak on funkcjonował w tych kremowych ścianach. Ja wolę ciemne kolory.
- Przemaluję je na jaki tylko będziesz chciała - odpowiedział. - Mogę też zmienić łóżko na większe - proponuje. Jednak to nie jest możliwe, bo jego łóżko i tak jest ogromne.
- Jest dobre chociaż nie ukrywam, że wolałabym mieć osobny pokój. Przynajmniej przez pierwsze dni - zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli położymy się do wspólnego łóżka to najpewniej skończy się to seksem.
- Rozmawialiśmy już o tym skarbie, wystarczając już się na ciebie naczekałem. Jednak nie musisz się niczym przejmować, na razie nie zamierzam cię do niczego zmuszać - słowa ''na razie'' aż dudniły w moich uszach. Czyli jak szybko mu się nie oddam to mnie do tego zmusi. Dobrze wiedzieć.
Wstaje z łóżka i do mnie podchodzi. Jego dłonie spoczywają na mojej tali, a on sam pochyla się nade mną by mnie pocałować. Ja jednak momentalnie odwróciłam głowę na prawo.
- Muszę iść zaraz na zakupy - mówię pierwszą wymówkę, która przychodzi mi do głowy. Chcę jak najszybciej ulotnić się z domu.
- Akurat teraz? - pyta wyraźnie zdziwiony. I wcale mu się nie dziwię, bo dochodzi szósta wieczorem i to nie jest najlepszy czas na zakupy.
- Tak, wrócę za dwie godziny - komunikuje mu i chwytam torebkę, a następnie nie czekając na jego odpowiedź wychodzę z domu.
Tak naprawdę to mam zamiar najpierw pójść do Harry'ego, a dopiero później kupić sobie jakąś rzecz by nie wzbudza podejrzeń Louisa. W końcu będę musiała tak robić póki Louis się mną nie znudzi.
Po dwudziestu minutowym spacerze jestem na miejscu. Pukam do drzwi i po chwili otwiera mi Harry.
Uśmiecham się na jego widok.
- Musiałam cię dziś zobaczyć - mówię do niego i wchodzę do środka. - Nie mam pojęcia jak długo dam radę trzymać Louisa na dystans. On coraz bardziej się do mnie zbliża, a teraz będę miała jeszcze utrudnione zadanie.
Harry przytula mnie od tyłu, a ja zastygam w jego ramionach.
- Dla dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - pytam.
- Nie mam pojęcia Liv. Mam jednak nadzieję, że coś się stanie dzięki czemu nie będziesz zmuszona być z nim. Na samą myśl o tym, że on cię dotyka dostaje białej gorączki, a jak kiedyś was razem zobaczę to chyba go zamorduję.
Głośno się śmieję.
- Nie warto. Louis nie gra czysto, a z tego co zauważyłam to nosi często ze sobą broń. A ja nie przeżyłabym gdyby coś ci się stało - mówię odwracam się w jego stronę i całuję.
Czas spędzony z Harrym bardzo szybko mi mija i nim się oglądam muszę wrócić do domu Tomlinsona. Żegnam się z Harrym i wychodzę.
Lecz jak tylko patrzę w prawo to widzę auto Zayna.
________________
Liczę na waszą opinię. Chcecie pytania do bohaterów?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro