Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23


Pov Olivia

Prawie upadam jak widzę Harry'ego z pętlą na szyi. Dodatkowo jeszcze ten Louis, który widać, że chce zabrać ten stołek z pod jego nóg by ten stracił grund pod nogami to moje serce wali jak cholera. Niall dostrzega w jakim jestem stanie, bo do mnie podchodzi.

- Choćmy do salonu, nie powinnaś na to patrzeć - mówi do mnie mój brat i łapię mnie za rękę.

Od zawsze wiedziałam, że Louis nie jest aniołem, ale jak teraz widzę, że taki okrutny plan narodził się w jego głowie, wiem, że jest potworem. Zakładając komuś pętle na szyję stawiając go na krześle ze związanymi rękami jest objawem ogromnego sadyzmu.

- Masz jak najszybciej go uwolnić! - rozkazuje Tomlinson'owi i chcę do niego iść. Chcę do nich podejść, ale Niall mocno mnie blokuje. - Louis pospiesz się!

- Gdzie mam ją zabrać? - pyta mój brat.

- Nigdzie, bo już kończę - komunikuje szatyn i wyciąga nóż z kieszeni. Nogi się pode mnie uginają, a głos ugrzęza w gardle. Dopiero jak zauważam, że Louis jedynie przecina więzy, które krepowały ręce Harry'ego. - I tak nie zamierzałem nic mu robić, to były zwykłe żarty.

- Żarty? Ty prawie go zabiłeś, w każdej chwili mógł się sunąć. Naraziłaś go na śmierć! - krzyczę. Nie mogę uwierzyć w głupotę Tomlinsona. Tak się nie postępuje!

Harry powoli trząsącymi się ze strachu rękami zdejmuje sobie pętle z szyi. A następnie zachodzi z tego stołka. Niall poluźnia swój uścisk dzięki czemu mu się wyrywam i podbiegam do Stylesa.

- Wszystko z tobą okej? - pytam zmartwiona. Przyglądam się też mu dokładnie i na szczęście niczego poza przerażeniem też dostrzegam. Widocznie jedynie się bardzo przestraszył.

- Tak, ale cię tu samej nie zostawię. Za bardzo się o ciebie boję.

- Oczywiście, pojadę z tobą gdzie tylko będziesz chciał. Zabiorę kilka moich rzeczy i zaraz do ciebie dołączę, idź proszę do mojego samochodu - sprawę z Louis'em muszę załatwić sama.

- Ale przyjdziesz?

- Jasne - zapewniam go.

- Nawet nie sądź, że ona do ciebie wróci - komunikuje mu Louis, ale na szczęście Harry nie odpowiada na jego zaczepkę i idzie do wyjścia.

- Wyprowadzam się i to od was obu. Ponadto nie chcę mieć z wami żadnego powodu - informuję ich obu na raz, bo nie chce mi się tego dwa razy powtarzać.

- Olivia nie wygłupiaj się, przecież jesteśmy razem - nie zwracam uwagi na jego słowa tylko opuszczam to pomieszczenie i kieruję się na górę, muszę zabrać ze sobą kilka najpotrzebniejszych rzeczy.

- Nic mu nie zrobiłem tylko chciałem odrobinę postraszyć żeby przestał się koło ciebie kręcić. Przepraszam - mówi do mnie Louis jak pakuję swoją walizkę.

- To nie mnie powinieneś przepraszać.

- Jeśli już tak bardzo ci zależy to go przeprosze. Chociaż łatwo mi to nie przyjdzie.

- Ale i tak jadę z Harrym - komunikuje i biorę ze sobą walizkę.

Tym razem mu nie odpuszczę.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro