Pożądanie 🌶🌶🌶
AVA
Gdy Hunter wyszedł ze swoim Betą, poczułam lekki zawód. Chodź na początku zdziwiłam się, że sam chce pomóc mi przy urządzaniu gabinetu, to po chwili przebywania z nim i rozmowy całe napięcie ze mnie zeszło i nawet udało nam się porozmawiać bez kłótni. Wzdycham i wchodzę na drabinę, żeby zawiesić lniane zasłony w kolorze kremowym. Tom bardzo szybko i sprawnie skręcił trzydrzwiową białą komodę. Mebel charakteryzuje się klasyczną formą, wzbogaconą modnym frezowanym frontem na jednych drzwiczkach w kolorze dębu, który nadaje całości wyjątkowego charakteru. Białe nóżki wykonano ze stali malowanej proszkowo, dzięki czemu są gładkie, pozbawione zacieków i pęcherzyków. Lubię jak meble są porządne i wytrzymałe bo wtedy na dłużej po służą. Komodę ustawiliśmy po lewej stronie przy pustej ścianie na której wcześniej przykleiliśmy tapetę w stylu boho z materiału włókninowego we wzory w liście. Na przeciwko komody stanęło biurko typu narożne, ale ustawiłam je po środku, a nie w rogu. Jest w tym samym stylu co komoda. Tom właśnie skończył przemalowywać półki wokół kominka. Ich ciemny mahoniowy kolor nie pasowałby do reszty wnętrza, więc zostały pomalowane na ten sam odcień co frezy na drzwiczkach komody. Ja właśnie skończyłam rozwieszać zasłony i sięgam po dywan w ty samym kolorze o abstrakcyjnych, geometrycznych wzorach typu Strukturmix-Trend Look i rozkładam go przed kominkiem. Patrzę jak Tom podnosi całkiem sam i bez wysiłku, trzyosobową sofę i stawia ją bezpośrednio na przeciwko kominka, a po jej bokach ustawia dwa fotele. Wszytko jest w sytylu Boho. Na środku dywanu staje drewniana ława.
Rozglądam się dookoła. Mój wzrok pada na drzwi do gabinetu i łazienki.
-Przydałoby się i je przemalować. - mówię do Toma wskazując palcem o co mi chodzi
-Zerknę, czy starczy farby. - odpowiada
Okazuje się, że będzie na styk, więc Tom zaczyna malować. Zaglądam do pozostałych pudeł i wyciągam z nich poduszki, a następnie układam na sofie i niskim parapecie okiennym. Będzie tam idealny kącik do czytania. Z kolejnego pudła wyjmuję wazon i sztuczną suszoną trawę. Wkładam ją do wazonu i ustawiam go na ławie. Sięgma po koc w kolorze zgniłej zieleni i przerzucam przrz oparcie sofy. Warto przełamać trochę też beż. Kilka poduszek też jest innego koloru. Gdy pułki nad kominkiem wyschnął, to poukładam na nich książki i kilka ramek ze zdjęciami.
-Skończyłem. - mówi Tom podchodząc do mnie
-Posprzątajmy te wszytkie folie i pudełka i będziesz już wolny. - mówię
Szybko się z tym uwijamy, a gdy już sama znoszę ostatni karton do kontenerów za siedzibą stada, to z lasu wyłania się Hunter z Samem i Stefanem. Wszyscy trzej ubrani są tylko w krótkie szorty. Ciężko mi oderwać wzrok od ich wyrzeźbionych ciał. Jestem pewna, że cieknie mi ślinka. Potrząsam głową i szybko wyrzucam śmieci, a następnie chcę wrócić z powrotem do swojego gabinetu, ale gdy sięgam do klamki w drzwiach ktoś obejmuje mnie w pasie i przyciska do swojej klatki piersiowej. Znajomy zapach Alfy dociera do moich nozdrzy.
-Cześć Luno. - szczerzy się Sam mijając mnie
-Luno. - kiwa głową Stefan z lekkim uśmieszkiem na twarzy
Obaj znikają za tylnymi drzwiami, a ja już wiem, że przyłapali mnie na gapieniu się.
-Któryś szczególnie przypadł ci do gustu? - warczy mi do ucha Hunter
Próbuję wyswobodzić się z jego ciasnego uścisku, ale on sprawnie obraca mnie przodem do siebie, dalej mocno trzymając. Sapię z lekkiej irytacji i kładę dłonie na jego gołym torsie i wtedy między nami przeskakują małe iskierki porządnia.
-Szlag! - przekleństwo wymyka mi się z ust
-Więc? - domaga się odpowiedzi
-Żaden. - kłamię jak z nut
Alfa wybucha śmiechem, ale po chwili widzę jak jego oczy stają się czarne, a uśmiech znika z twarzy.
-Spójrz jeszcze raz takim wzrokiem na kogoś innego poza mną, to zobaczysz jakie będzie, to niosło za sobą konsekwencje. - ostrzega mnie
-Że niby co mi zrobisz? - prycham
Hunter pochyla się i szepcze mi do ucha.
-Zabiorę cię do naszej sypialni i zerżnę tyle razy, na tyle różnych sposobów, że żaden inny już nie wyda ci się bardziej atrakcyjny ode mnie.
Jego słowa rezonują w moim ciele i sprawiają, że staję sie tam mokra w dosłownie sekundę. Odrazu, to wyczuwa i nim zdążę zareagować jego ręka wsuwa się za gumkę leginsów, a następnie za koronkowe majtki. Gwałtownie wciągam powietrze i przygryzam dolną wargę, gdy dotyka moich mokrych fałdek.
-Hunter, proszę... - urywam
-Prosisz o co Avo? O to, żebym kontynułow, czy przestał? - drażni się
Na swoim brzuchu wyraźnie czuję jego erekcję. Z moich ust wydobywa się jęk rozkoszy, gdy Huntet zanurza jeden palec w moim ciasnym i wilgotnym wnętrzu. Po chwili dodaje drugi, a ja łapię się jego ramion, żeby nie upaść, bo nogi mam jak z waty. Jego usta zostawiają mokre pocałunki na mojej twarzy i szyi, a następnie zaczynają ssać naznaczenie. Potęguje to rosnące we mnie pożądanie.
-Zaraz dojdę. - dyszę
-Niestety nie Skarbie. - odpowiada
Najpierw zabiera swoje usta, a potem ramię, które trzymało mnie w pasie. Cofa swoją dłoń i odsuwa się ode mnie. Patrzę jak oblizuje swoje palce z moich soków. Mimowolnie zaciskam uda. Próbuję zniwelować ten pulsujący uścisk.
-Po co wogóle zaczynałeś, skoro nie miałeś zamiaru skończyć? - warczę
-Cóż. Trochę się zapomniałem jak poczułem twoje podniecenie. Na szczęście w porę sobie uświadomiłem, że przecież nie życzysz sobie, żebym cię dotykał, więc przestałem. - wyjaśnia
Na jego twarzy pojawja się tryumfalny uśmieszek. Boże! Mam ochotę dać mu z pięści prosto w twarz. Powstrzymuję się jednak bo wiem, że moja ręka by na tym znacząco ucierpiała. Odwracam się od niego, szybkim krokiem wchodzę do siedziby i kieruję się do swojego gabinetu. Zamykam za sobą drzwi i osuwam się na podłogę. Zrobił, to z premedytacją. Zagrał mi na nosie i użył przeciwko mnie moich własnych słów. Głupia ja, że dałam się mu złapać. Wstaję i siadam za biurkiem. Sięgam po torbę i wyciągam z niej laptopa. Podłączam pendrive od Dyrektorki szkoły i analizuję wszytkie problemy, którymi trzeba się zająć na już. Chwytam telefon i piszę esemesa do Huntera.
AVA: Mogę prosić o dostęp do bazy danych o członkach stada?
HUNTER: Zaraz ci go udzielę.
Dosłownie minutę później wchodzi do mojego gabinetu bez pukanie. Dalej jest w samych szortach i bez koszulki.
-Mógłbyś się ubrać. - syczę
Nie reguje na moją sugestię. Staje za mną i pochyla się. Na swoim karku czuję jego ciepły oddech. Robi mi się gorąco. Szlag!
-Wysłałem ci na e-mail link. Wejdź w niego. - mówi
Robię co każe, a on dyktuje mi hasło, które jest zabezpieczeniem przesłanego w linku folderu.
-Gotowe. Masz teraz pełen dostęp. Hasło zmieniam raz w tygodniu. Będziesz musiała regularnie je aktualizować. - wyjaśnia
-Okej. Żaden problem. - odpowiadam
Liczę na to, że zabierze ten swój seksowny tyłek i wyjdzie, ale niestety.
-Skorzystam z twojej łazienki. W mojej poszła jakaś uszczelka pod prysznicem i nie mogę się wykąpać, dopóki tego ktoś nie naprawi. - oznajmia
Jestem pewna, że prowokuje mnie specjalnie. Całą siłą woli powstrzymuję się przed obejrzeniem się za nim, gdy wchodzi do łazienki.
Jezu! Co we mnie dziś wstąpiło, że nie mogę się ogarnąć?! Wstaję zza biurka i zaczynam nerwowo chodzić po gabinecie. Sięgam po butelkę z wodą stojąca na małym stoliku przy wejściu. Wypijam kilka łyków, ale to nie zaspakaja mojego palącego pożądania. Coś jest nie tak. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Znamię na szyi mocno pulsuje, a gdy je dotykam, czuję pod palcami, że jest mega gorące. Siadam z powrotem za biurko, biorę kilka głębszych oddechów, żeby się uspokoić i zaczynam przeglądać bazę danych. Po kilku chwilach Hunter wychodzi z łazienki. Moje zdradzieckie oczy odrazu kierują na niego swój wzrok. Przygryzam dolną wargę, gdy mnie mija i widzę, że jest całkiem nagi. Chwyta za klamkę w drzwiach, ale nie wychodzi tylko obraca się ku mnie.
-Całkiem ładnie się tu urządziłaś. - stwierdza. - Będę u siebie, gdybyś mnie potrzebowała. - dodaje z cwaniackim uśmiechem na twarzy
Drzwi się za nim zamykają,a ja wypuszczam wstrzymywane powietrze. Udało się. Nie rzuciłam się na niego jak jakaś wariatka, więc jest sukces. Żeby pozbyć się tej nagromadzonej potrzeby w moim ciele, zaspokajam się sama. W końcu mogę skupić się na pracy. Okazuje się, że muszę po zamieniać kilka osób stanowiskami i obowiązkami. Hary ma wykształcenie pedagogiczne, a pracuje przy zbiorach. Myślę, że ucieszy się ze stałego etatu w szkole. Tak samo Olivia, która pracuje jako pomoc krawcowej. Dziwię się, że nie zasugerowali sami swojego przeniesienia zgodnie z wykształceniem. Na ich miejsce idealne będą się nadawać Omegi, które dołączyły do stada i nie mają stałych przydziałów. Wysyłam e-mail do Harego i Olivi z prośbą o spotkanie. Oboje dość szybko odpisują i umawiamy się na jutro. Spoglądam na telefon i dostrzegam, że jest już po dziewiętnastej. Wychodzę z gabinetu z zamiarem zejścia na wspólną kolację z watahą, ale przechodząc obok drzwi Huntera dostrzegam, że są uchylone. Wiem, że powinnam iść dalej, ale przystaję i zaglądam za nie. Nagle nie kto inny jak Alfa chwyta mnie za nadgarstek i wciąga do środka. Zatrzaskuje drzwi i popycha mnie na nie. Mój oddech gwałtownie przyśpiesza. Kładzie swoje obie duże dłonie po bokach mojej głowy i zbliża swoje usta do moich.
-Czy w czymś chciałaś, żebym ci pomógł? - pyta
Przełykam ślinę bo zaschło mi w gardle.
-Nie. Dlaczego tak sądzisz? - wyduszam z siebie
Zadzieram głowę do góry, żeby móc patrzeć mu w oczy. Nasze ciała są blisko siebie, ale nie stykają się.
-Skoro zajrzałaś do mojego gabinetu, to widocznie w jakimś celu. - stwierdza
-Chciałam sprawdzić, czy zszedłeś już na kolację. - odpowiadam szybko
-I tylko tyle? - dopytuje
Jego głos jest niski i lekko schrypnięty. Czuję ciarki na swoim ciele i przygryzam dolną wargę. Swędzą mnie opuszki palców. To wszytko przez znów narastające pragnienie.
-Tylko tyle. - mówię prawie szeptem
Chwilę mi się przygląda, ale ostatecznie się odsuwa. Czuję zawód. Dociera do mnie, że chciałam, aby znów sprowokował zbliżenie.
-W takim razie widzimy się za chwilę na kolacji. - oznajmia
Podchodzi do biurka i sięga po teczkę wyjmując z niej jakieś dokumenty.
-Tak się nie da dłużej funkcjonować. - wyrywa mi się z ust
Obraca się przodem do mnie i opiera o blat. Mierzy mnie tak gorącym spojrzeniem, że moje myślenie się wyłącza.
-Więc co masz zamiar z tym zrobić? - pyta
W odpowiedzi robię trzy kroki ku niemu i wpadam w jego ramiona. Atakuję jego usta, a dłonie wkładam pod koszulkę, pragnąć dotknąć jego nagiej skóry. Łapie mnie za pośladki i mocno ściska. Jęczę mu bezwstydnie w usta, a on mnie obraca i sadza na biurku. Oplatam swoje nogi wokół jego bioder i przyciskam do swoich. Tym razem, to z jego ust wychodzi długi jęk. Odrywam się od jego ust i zdejmuję z siebie lnianą koszulę i stanik. Obserwuję jak w tym samym czasie on pozbywa się swojej koszulki.
HUNTER
Najpierw delikatnie pieszczę dłońmi jej szyję, ramiona i powoli schodzę niżej do piersi. Szczypię sutki, a ona odychal głowę do tyłu. Dłonią wędruję niżej i zachaczam palcami o gumkę jej leginsów.
-Jesteś pewna? - pytam się
-Tak. - odpowiada stanowczo patrząc mi prosto w oczy
-Nie będzie delikatnie. - ostrzegam
-Wcale nie chcę, żeby było. - stwierdza
Jednym płynnym ruchem ściągam z niej leginsy wraz z bielizną. Słyszę jej przyspieszony oddech. Mój dotyk sprawia, że jej ciało poddaje mi się w pełni. Przyciągam ją do siebie i sięgam za nią. Zrzucam wszytko z blatu biurka i kładę ją na nim. Uginam jej nogi w kolanach i opieram jej stopy o krawędź. Klękam i rozchylam jej uda, żeby ją polizać. Jęczy i wije się, gdy zwiększam nacisk języka na jej łechtaczkę, a gdy wsuwam go do środka, czuję jak się na nim zaciska. Jest gotowa. Nie musze dodawać palców, żeby ją rozluźnić i wystymulować. Jest tak mokra, że soki zaczynają ściekać jej po udach. Podnoszę się i ściągam swoje spodnie. Mój członek jest w pełnym wzwodzie i już nie może się doczekać, aż się w nią wbije. Sięgam po nią i podnoszę. Łapie mnie za ramiona i wbija paznokcie. Oboje ciężko dyszymy z pragnienia, które domaga się natychmiastowego zaspokojenia. Ustawiam się między jej udami, chwytam za kark i przyciągam jej usta do swoich. W tym samym czasie wchodzę w nią, a ona zaciska się na moim kutasie tak mocno, że prawie dochodzę. Szlag! Nie myślałem, że jestem aż tak wyposzczony. Jej dłonie z ramion wędrują na moje plecy. Nasze ciała są mokre i śliskie od potu. Chwytam ją w pasie, a ona owija swoje zgrabne nogi wokół moich bioder. Przenosimy się z powrotem pod drzwi. Opieram ją o nie. Całujemy się intensywnie i mocno. Przyśpieszam pchnięcia, gdy gryzie mnie w wargę.
-Mocniej.
Słyszę i spełniam jej proźbę. Stawiam ją, obracam tyłem i przyciskam ją do drzwi, a siebie do niej. Wchodzę w nią od tyłu.
-Boże! Jesteś taka idelana. Pasujesz do mnie pod każdym względem i w każdej pozycji. - dyszę jej do ucha
Splatam jej palce se swoimi i doprowadzam sprawę do końca. Czuję jak jej orgazm wybucha i sekundę później ja również dochodzę. Chwilę stoimy w bezruchu. Czuję, że się rozluźnia, więc wysuwam się z niej i biorę ją w ramiona. Podchodzę do kanapy przed kominkiem i sadzam ją tam. Sięgam po wodę i podaję jej. Dostrzegam, że prawy policzek ma dość mocno zaczerwieniony. Była nim przyciśnięta do drzwi. Chwilę siedzimy w ciszy, którą ona przerywa.
-Nie ma mowy, żebym zeszła dziś na kolację. Na bank nas wszyscy
słyszeli. - mówi
-W to nie wątpię. - uśmiecham się - Te twoje ponętne usta jęczały tak głośno, że na samo wspomnienie zaczyna mi znów stawać. - stwierdzam fakt
Jej wzrok odrazu schodzi niżej i widzę jak oblizuje usta.
-Chcę go spróbować. - oznajmia
-Ależ proszę bardzo. Nie będę się opierał. - zachęcam ją
Schodzi z kanapy, klęka przede mną i rozchylam mi nogi. Rozsiadam się wygodnie i lekko obniżam ku krawędzi. Gdy jej usta zaczynają ssać i lizać mojego członka, odchylam głowę do tyłu i to teraz ja jęczę z przyjemności.
BETA SAM
Jemy sobie wszyscy spokojnie kolację, gdy nagle do naszych uszu docierają dziwne dźwięki. Każdy przy stole zamiera w bezruchu i nasłuchuje. W kilka sekund uświadamiamy sobie, że to Alfa z Luną. Kopulują i wcale nie starają się być cicho.
-No w końcu! Teraz będziemy mieli prawdziwą ucztę. - oznajmia podjarany Stefan
-Zamknij się. - warczę do niego
-Chyba wszyscy na to czekali. - mówi Tom
Unoszę lewą brew do góry w zdziwieniu, że takie słowa padły od niego. Chcę coś powiedzieć, ale do moich nozdrzy dociera intensywny zapach seksu. Spoglądam na resztę stada i wtedy się zaczyna. Odmierzają czas, liczyą uderzenia o drzwi i gwizdają, gdy jęki z góry są nie przerwane. Spoglądam na Stefana, a ten szczerzy do mnie zęby.
-I tym - wskazuje palcem na górę - uciszyli plotki raz, a konkretnie. - stwierdza
Nie mogę zaprzeczyć, że więź łącząca stado właśnie się umocniła. Im zgodni i współpracujący są jego przywódzcy, tym silniejsi się stajemy. Dlatego pozwalam na to, żeby wataha cieszyła się tym przedstawieniem dla uszu. Jestem pewny, że otworzyła się puszka pandory i będzie, to teraz na porządku dziennym przez jakiś czas.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro