Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Oczekiwanie

Hunter

Patrzyłem z obrzeża lasu jak odjeżdża. Przemieniony w Wilka biegłem za samochodem, aż do granic naszego terytorium. Gdy zniknął z mojego pola widzenia, zawróciłem do głównej siedziby. Wchodząc po schodach na piętro i kierując się do mojego gabinetu, zastanawiałem się co mam powiedzieć mojemu Becie. Skłamać, czy wyznać prawdę? Sam jest bystry i wyczuje jeżeli tylko zacznę coś ściemniać. Nie ma sensu go okłamywać. Siadam za biurkiem i zaczynam przeglądać dokumenty głównej firmy Watahy. Ostatnio trochę zaniedbałem zarządzanie nią, ale widzę po raportach finansowych, że wszytko jest okej. Spoglądam w grafik spotkań i okazuje się, że jutro mamy finalizację kolejnego zlecenia, więc czeka mnie wizyta w siedzibie firmy na terenie ludzi. Sięgam po dokumenty związane z tym kontraktem, żeby się przygotować. Praca pochłania moje myśli i dzięki temu nie roztrząsam tego co wydarzyło się rano. Mój żołądek przypomina mi jednak, że pasowałoby coś zjeść. Sięgam po telefon i sprawdzam godzinę. Dochodzi piętnasta, więc czas i pora na obiad. Schodzę do kuchni i spotykam tam mojego Betę.

-Na długo wyjechała? - pyta Sam prosto z mostu

Sięgam do szafki po talerz, by nałożyć sobie spaghetti.

-Na tydzień. - odpowiadam

Siadam na przeciwko niego przy stole i chwilę jemy w ciszy.

-Jesteś pewien, że wróci? - dopytuje mnie

-Jest odpowiedzialna. Nie zrobi niczego głupiego. - stwierdzam

-Wkurzyła się, co? Ostrzegałem cię, że wybuchnie ci to prosto w twarz. - przypomina mi

Sam odpycha od siebie pusty talerz, a ja po niego sięgam i razem z moim odstawiam do zlewu.

-Jakieś plotki w stadzie? - pytam

-Nie. Zasugerowałem, że wyjechała pozamykać stare sprawy i zabrać swoje rzeczy. Myślę, że większość to kupiła. - odpowiada

-Dzięki. Wracam do pracy. Masz teraz patrol? - pytam

-Tak, za pół godziny ze Stefanem. Rozpisałem już grafik na cały miesiąc.

-Mam nadzieję, że mnie też w nim uwzględniłeś.

-Szczerze mówiąc, to nie. - oznajmia

-Dlaczego? - dziwię się

-Hunter, masz dużo na głowie. Główna firma stada, samo stado i jeszcze Ava. - urywa i po chwili kontynuuje - Mam, to pod kontrolą. Jak tylko coś się wydarzy, to odrazu cię poinformuję. W końcu od czegoś masz swoją prawą rękę. - stwierdza

-Dobra, odpuszczam to. - oświadczam mu

Sam kiwa głową w zadowoleniu i idzie na odprawę, a ja wracam do gabinetu. Myślałem, że będzie chciał mi bardziej nagadać w związku z Avą, ale widocznie nie chciał kopać leżącego jeszcze bardziej i się ulitował. Mądre posunięcie bo mimo, że na zewnątrz jestm opanowany i spokojny, to w środku mnie panuje burza z piorunami. Gdyby Sam nadepnął mi mocniej na odcisk, to mogłoby być nie ciekawie. Wyjmuję telefon z kieszeni spodni i sprawdzam, czy może Ava coś napisała. Niestety ekran jest pusty.

***

Jest po dwudziestej drugiej, gdy wracam do domu. Nalewam sobie whisky i ze szklaneczką w ręku wychodzę i siadam na skodach tarasu. Cały dzień intensywnie pracowałem, żeby nie myśleć o Avie, ale teraz dogania mnie rzeczywistość. Była ze mną zaledwie dwa dni, a ja już po jednym dniu rozłąki odczuwam taki ból, że nie wiem jak zniosę cały tydzień. Dręczy mnie myśl, że ona wróci nie do mnie, tylko do stada, żeby wypełniać swoje obowiązki. Czy zniosę jej obojetność na którą sobie zasłużyłem? Tym razem tak łatwo mi nie wybaczy. Wypijam łyk trunku i nagle cały się spinam, widząc Wilka wyłaniającego się z lasu i biegnącego ku mnie, a raczej Wilczycę. Zatrzymuje się na wprost mnie i wraca do ludzkiej postaci. Jest naga, a światło księżyca idealnie ukazuje jej kształty. Nie zaprzeczę, że jest piękna. Inaczej bym na nią w przeszłości nie zwrócił uwagi, ale teraz nie żywię wobec niej żadnych uczuć. W mojej głowie jest tylko Ava.

-Co tu robisz, Klaro? - pytam niewzruszony jej pokazem

Robi krok ku mnie i pochyla się.

- Słyszałam, że twoja Luna wyjechała. Może masz ochotę się trochę rozerwać? - pyta szepcząc mi zalotnie do ucha

Zbiera mi się na wymioty i ogarnia mnie złość. Czas przestać być miłym. Odstawiam szklaneczkę na bok i szybkim ruchem chwytam ją za gardło ściskając je.

-Czego nie zrozumiałaś podczas naszej ostatniej rozmowy?! Jesteś aż tak głupia, żeby ryzykować życie? W tej chwili mogę ci skręcić kark i nikt nie zakwestionuje mojego czynu. Zapominasz kim jestem. Powiem, to poraz ostatni : Z nami koniec. Zaakceptuj to, albo odejdź z tego stada. - warczę

Widzę starach w jej oczach. Szamocze się, żeby uwolnić się z mojego uścisku, ale ja go tylko zacieśniam, dając jej do zrozumienia, że nie żartuję.

-Proszę, puść mnie. - chrypi

Uznając, że wystarczająco ją nastraszyłem, odpuszczam. Upada u moich stóp i kaszle próbując złapać oddech.

-Jesteś szalony. - mówi rozmasowywując szyję

Kucam by się z nią zrównać. Chwytam ją za podbródek, żeby patrzyła mi w oczy.

-Jestem Alfą, a ty masz być posłuszna. To moje ostatnie ostrzeżenie. Następnego możesz nie przeżyć, więc zastanów się dwa razy zanim znów do mnie przyjdziesz, a teraz won mi stąd!

Odskakuje ode mnie i wraca do postaci Wilka. Mierzymy się złowrogimi spojrzeniami, ale widząc, że nie ma czego tu szukać, Klara odpuszcz i wraca do lasu. Nie odprowadzam jej wzrokiem tylko wchodzę odrazu do domu, zamykając za sobą drzwi tarasu. Odstawiam szklaneczkę po whisky do zmywarki i wchodzę na górę do sypialni. Biorę prysznic i kładę się do łóżka. Pościel pachnie Avą. Nie wytrzymam tygodnia bez niej. Czemu jej zaproponowałem aż tyle czasu?! Niech to szlag! Dotykam naznaczenia na szyji, które lekko szczypie odkąd wyjechała. Więź domaga się, żeby zawsze była blisko mnie. Naznaczenie przypomina mi, że robiąc je, dała mi swoje zaufanie na tacy. A co ja zrobiłem? Zrzuciłem je i podeptałem. Powinienem odrazu wyznać jej całą prawdę. Znów sięgam po telefon w nadzieji, że napisała i znów się zawodzę. Niewiele myśląc robię pierwszy krok i sam klikam do niej wiadomość.

"Śpisz? Bo ja nie mogę usnąć bez ciebie. 🥺 "

Chwilę wpatruję się w ekran, czekając na odpowiedź. Ku mojemu zdziwieniu, Ava odpisuje.

"Nie, nie śpię. Była u mnie przyjaciółka.🍷🍷"

No tak. Jest trochę wcięta, więc dlatego dostałem odpowiedź. Gdyby była trzeźwa, to na bank by nie odpisała. Korzystam z okazji i esemesuję z nią dalej.

HUNTER: Dużo wypiłyście?

AVA: Dwie butelki.

HUNTER: A zjadłaś coś chociaż?

AVA: Tak, pizzę.

HUNTER: Jak dogra ci minęła? Dobrze się jechało?

AVA: Bez przeszkód.

HUNTER: Będę jutro w siedzibie firmy. Spotkamy się na obiad?

AVA: Nie. Dobranoc Hunter.

HUNTER: Pamiętaj Avo, że jesteś moja. Dobranoc.

AVA: A ja ci przypominam, że nie jestem twoją własnością!

I to by było na tyle, z próby złamania jej oporu. Odkładam telefon na szafkę nocną i powoli usypiam.

***

Siedzę w sali konferencyjnej już dwie godziny. Klient miał uwagi do kontraktu i chciał wprowadzenia poprawek od ręki. Z niektórymi ludźmi współpracuje się ciężko, ale nie mogę narzekać bo na tych kontaktach zarabiamy pieniądze, które pozwalają stadu godnie żyć. W naszej firmie pracują nie tylko Wilki z głównego stada, ale też z tych najsłabszych. Rolą głównego Alfy jest zapewnienie podstawowych potrzeb, żeby się utrzymać wszytkim stadom. Jeżeli jakiś Alfa prosi mnie o pomoc, to ja jej udzielam. Dzięki temu mam większe posłuszeństwo i posłuch. Mój ojciec nie dopuszczał nikogo do firmy stada. Mieliśmy emanować bogactwem i dobrobytem nie dzieląc się z innymi. Zawsze mi to ciążyło. Po objęciu władzy w pierwszej kolejności zacząłem stosować politykę otwartch drzwi i to się sprawdziło. Moi rodzice zginęli w karambolu na ludzkiej autostradzie dwa i pół roku temu. Nie miałem czasu na żałobę. Musiałem przejąć stery i teraz wiem, że dużo łatwiej byłoby mi, gdyby Ava była od początku u mojego boku. Wzdycham zmęczony już paplaniną ludzi i składam podpis na poprawionym kontrakcie. Wstaję, rzegnam się i wychodzę. Gdy siadam za kierownicą Suva zastanawiam się, czy wracać do domu, czy jechać do Avy. Wczoraj jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce mnie widzieć, ale ja nie mogę odpuścić. Muszę jej udowodnić, że mi zależy. Przekręcam kluczyk i ruszam do jej mieszkania. Gdy staję pod jej drzwiami do moich nozdrzy dociera męski zapach, a potem słyszę jak Ava się śmieje. Ogarnia mnie fala zazdrości i niewiele myśląc chwytam za klamkę i otwieram drzwi, aż z hukiem odbijają się od ściany. Zastaję moją Lunę siedzącą ramię w ramię z jakimś ludzkim samcem, pochylonych nad stertą papierów przy wyspie kuchennej. Na moje wejście oboje reagują wzdrygnięciem.

-Co, to Kurwa ma znaczyć!?- warczę

Podchodzę do nich i łapię faceta za kołnierz.

-Hunter, opanuj się! Co ty wyprawiasz?! - piszczy Ava

Schodzi z krzesła i próbuje sprawić, żebym puścił typka, szarpiąc mnie za rękę. Facet zrobił się blady jak ściana i chyba ze strachu zaniemówił.

-Kim on jest? - pytam się jej

-To Edward, asystent mojej matki. Przysłała go, żebym podpisała parę ważnych dokumentów i zdała ostatni raport z nie zamkniętych kontraktów, które ona teraz po mnie przejmie. Puść go, mówię! - rząda

Zwalniam uścisk, a on odrazu się cofa. Ava podchodzi do niego by sprawdź, czy jest cały.

-Nic mu nie zrobiłem. - syczę przez zaciśnięte zęby

Ona odwraca się ku mnie i gromi mnie wzrokiem, żebym zamilkł. Następnie zwraca się do tego człowieka.

-Chyba wszytko już ogarnęliśmy. Jeżeli coś będzie trzeba jeszcze zrobić, to daj mi znać. Podjadę do firmy. Będę tu jeszcze przez cały tydzień. - mówi

-Okej. To w kontakcie. - odpowiada Edward

Szybko zbiera dokumenty i wychodzi. Gdy zamykają się za nim drzwi, Ava wybucha.

-Co ty tu wogóle robisz?! Chyba dałam ci jasno do zrozumienia, że nie chcę cię widzieć! - warczy

-Chciałem tylko sprawdzić, czy u ciebie wszytko dobrze. - tłumaczę

-Sprawdziłeś, więc teraz sobie idź.

Mija mnie i otwiera drzwi, a ja nie mogę się ruszyć. Nie chcę jej zostawiać. Chcę być blisko niej. Robię dwa kroki i nim zdąży zareagować chwytam ją w pasie i przyciągam do siebie.

-Tęskniłem. - wyznaję

Następnie atakuję jej usta. Na początku stawia opór i próbuje się ode mnie odsunąć, ale po chwili odpuszcza i podaje się pocałunkowi. Wolną ręką popycham drzwi, które się zatrzaskują. Opieram o nie plecami Avę i napieram na nią całym swoim ciałem. Chcę, żeby poczuła moje porządnie. Chcę, żeby wiedziała, że tylko ona na mnie tak działa. Nie odrywając swoich usta od jej, łapię palcami za dół jej ołówkowej spódnicy i podciągam ją do góry. Gdy moja dłoń zaczyna wędrować po wewnętrznej stronie jej ud i dociera do koronowych majtek, Ava wstrzymuj oddech. Na chwilę przestajemy się całować, ale nasze usta dalej się o siebie ocierają. Czekam sekundę, ale ona nie protestuje, więc odchylam bieliznę i z satysfakcją stwierdzam, że jest mokra. Powoli pocieram palcami jej łechtaczkę i naciskam na wejście z którego wypływa dowód jej podniecenia. Ava łapie mnie za koszulę i zaciska na niej swoje dłonie w pięści. Jej biodra falują, ponaglając mnie do działania. Wsuwa w nią jeden palec, a potem dodaję drugi i zaczynam powolny masaż. Z jej ust wydobywają się jęki, a plecy wyginają w łuk, gdy przyspieszam i zapewniam jej orgazm. Uwielbiam patrzeć jak dochodzi. Trzymam ją mocno, gdy ostatnia fala przyjemności mija, a ona odzyskuje świadomość. Cofam się i ze smakiem, patrząc jej prosto w oczy oblizuję palce z jej soków. Ku mojemu zaskoczeniu popycha mnie na kanapę, rozpina moje spodnie i siada na mnie okrakiem. Syczę, gdy naprowadza na swoje wejście, moją pulsującą erekcję. Zaczyna się poruszać powoli w górę i w dół. Jej biodra pracują powoli, ale dokładnie. Wkładam swoje dłonie pod jej bluzkę i sięgam ku piersiom. Ściskam brodawki przez cienką koronkę stanika, a ona przyśpiesza. Pochyla się ku mnie i opiera na moich ramionach. Mam teraz idealny dostęp do jej naznaczenia na szyji, więc zaczynam je ssać. Wszytko zaczyna być bardziej intensywne i szybsze, aż oboje doznajemy spełnienia. Chwilę po, wciąż spleceni ze sobą, staramy się wyrównać oddechy. Ava powoli zsuwa się ze mnie i obciąga spódnicę w dół, a ja zapinam swoje spodnie. Wstaje z kanapy i idzie do drzwi.

-A teraz wyjdź. - mówi

Patrzę na nią z niedowierzaniem bo nie dostrzegam na jej twarzy żadnej emocji mi przychylnej. Podnoszę się.

-Jesteś tego pewna? - pytam

-Tak i więcej nie chcę cię tu widzieć. Dałeś mi tydzień, więc bądź tak miły i dotrzymaj słowa. - odpwiada szorstko

Wychodzę bo nie chcę, żeby jeszcze bardziej się na mnie wkurzyła. Wracając do domu dociera do mnie, że może i zainicjowałem zbliżenie, ale to ona miała pełną kontrolę. Coś się w niej zmieniło.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro