Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obserwacja

BETA SAM

Kolacja dobiega końca, a ja mam wrażenie, że Alfa z Luną odegrali przed nami jakąś dziwną szopkę. Wszyscy chyba w nią uwierzyli, ale ja tak łatwo nie dam się zwieźć. Niby siedzą obok siebie, rozmawiają i nawet się dotykają, ale to wszytko jest z deka sztywne i wymuszone. Dostrzegam, że Luna jest spięta, a Alfa rozdrażniony. Coś jest na rzeczy. Tych dwoje od początku nie potrafi się dogadać. Toczą między sobą jakieś dziwne spory i żadne nie chce ustąpić. Mam tylko nadzieję, że nie odbije się to na funkcjonowaniu stada. Świeżo sparowane wilki przez pierwszy miesiąc prawie nie wychodzą z łóżka. Budują więź i zwyczajnie poddają się swoim pierwotnym popędom. Jakim cudem Alfa i Luna się przed tym powstrzymują i dlaczego? Oto jest pytanie, które pozostanie bez odpowiedzi. Gdybym je zadał Alfie, to najprawdopodobniej oderwałby mi głowę za wtrącanie się, a jeszcze chcę trochę pożyć. Wstaję od stołu i wychodzę. Alfa zlecił mi przyprowadzenie samochodu, którym Luna pojechała do swojego starego mieszkania na terenie ludzi. Przed siedzibą stada czeka już na mnie Stefan w swoim Fordzie Mustangu 5 Gen. 3.7v 6 z 2013 roku.

-Cześć. Nie było cię na kolacji, dlaczego? - pytam się wsiadając na miejsce pasażera

Stefan uruchamia silnik i ruszamy.

-Sara wróciła z odwiedzin u swojej siostry. - odpowiada szczerząc zęby w szerokim uśmiechu

-No tak. Śmierdzisz seksem. Nie wiem po co wogóle pytałem.

-Gdy znajdziesz swoją partnerkę...

Zaczyna, ale mu przerywam.

-Daj spokój! Nawet nie
próbuj. - warczę

-Nie rozumiem czemu za każdym razem się tak najeżasz, gdy tylko poruszam ten temat?- drąży dalej

-Bo mam już serdecznie dość. Może nie jest mi dane spotkać swojej wybranki? Wpadło ci to do głowy?! Zjeździłem z Alfą większość stad i w żadnym, ale to żadnym się na nią nie natknąłem. Odczep się już! - syczę

-Okej, okej już cię nie dręczę. Masz już jakąś na oku na tegoroczne gody? - pyta

Wzdycham i kręcę głową z rezygnacji. Mogłem jechać z Tomem. On przynajmniej umie trzymać język za zębami.

-Tą samą, co poprzednio. - odpowiadam

Zapada chwila ciszy.

-Tak wogóle, dlaczego Luna wróciła do tego mieszkania? Mogła wysłać kogoś po swoje rzeczy. Dziwne to trochę jest. Oni oboje wogole nie zachowują się jak sparowana para. - stwierdza Stefan

-Oni oboje nie są zwykłą parą. Mają obowiązki, które muszą wypełniać i nie mogą całych dni spędzać w
łóżku. - Syczę lekko
zirytowany. Najwyraźniej nie tylko ja zauważyłem tą niecodzienną sytuację. Zaraz zaczną się plotki, a to nie będzie wróżyło nic
dobrego. - Przestań drążyć i zajmij się swoim życiem uczuciowym, a nie ciągle wtykasz nos w nie swoje sprawy.

-Oboje się naznaczyli, więc seks uprawiali. Może wstrzymują się do godów, żeby potem mieć lepszą
jazdę. - snuje domysły

-Jak się zaraz nie zamkniesz, to skręcę ci kark. - warczę na niego

Stefan wybucha śmiechem, ale już nic nie mówi do końca podróży. Gdy wsiadam do samochodu Alfy, zapach Luny jest wszem obecny. Droga powrotna mija szybko bo bez zbędnego gadania Stefana. Podjeżdżam pod dom Alfy i parkuję. Wychodząc z samochodu dostrzegam go wracającego z siedziby stada. Pewnie został jeszcze popracować w gabinecie.

-Długa noc? - pytam gdy do mnie podchodzi

-Czytałem zaległe raporty z firmy i przeglądałem nowy kosztorys finasowy tego zlecenia z byłą watahą Avy. - odpowiada

-Coś się nie zgadza? - dopytuję

-Wszytko w porządku. Dodali tylko koszta związane ze zmianą jednego projektu. Znalazł się już kupiec i będą urządzać wszytko pod jego projekt. Facet ma kasę, więc sporo zmienia w standardowym wnętrzu z odbioru. - tłumaczy mi Alfa

-Myślałeś, żeby zaangażować Lunę do pracy w firmie? - pytam

-Tak, ale na razie nie ma na to szans. Musi najpierw zadomowić się w stadzie i umocnić swoją pozycję jako Luny. - mówi Alfa

-Hunter muszę cię uświadomić, że Wilki ze stada dostrzegają, że między wami nie jest tak jak powinno. Zaczynają plotkować.

Widzę grymas niezadowolenia na jego twarzy. Myślę, że zaraz wybuchnie i mnie skarci, ale tak się nie dzieje.

-Ona ciągle się opiera. Zamiast poddać się więzi, stara się ją ignorować. Nie wiem już czy jest to spowodowane tym, że było trochę tajemnic z mojej strony, ale tak naprawdę, to wszytko działo się przed wpojeniem. Nie powinno tak na nią to oddziaływać. - wzdycha zrezygnowany

-Może ona się boi temu poddać? Długo była bez pary, a teraz jak się wpoiła i to jeszcze w przywódzcę, to mogło ją to trochę przytłoczyć i sobie nawet nie zdaje z tego sprawy. - snuję domysły

-Hm... Ta cała jej złość może nie jest złością, tylko niepewnością. Boi się poddać więzi i wykorzystuje jako wymówkę, żeby mnie odpychać te wszytkie nieporozumienia między nami. - stwierdza Hunter

-Powodzenia stary!

Klepię Alfę w ramię na pocieszenie, oddaję kluczyki i mijam go. Nagle łapie mnie za kark.

-Idź odrazu pod prysznic. Masz na sobie zapach mojej Luny. - warczy

Gdy mnie puszcza jego oczy są czarne. Wilk w środku przejął kontrolę i musiał zaznaczyć swoją dominację. Kiwam głową posłusznie i znikam jak najszybciej. To był męczący wieczór i połowa nocy. Muszę się porządnie wyspać.

HUNTER

Wchodzę do domu i zaglądam do salonu. Moje przeczucie mnie nie myliło. Ava śpi na kanapie. Wzdycham z rezygnacją i zaczynam wchodzić po schodach na górę. Mój dyskomfort zaczyna się zwiększać, a naznaczenie lekko boleć. Więź domaga się bliskości.

-Chrzanić to! - warczę pod nosem

Robię w tył zwrot i schodzę z powrotem do salonu. Podchodzę do kanapy i wyjmuję poduszki z oparcia. Automatycznie robi się więcej miejsca. Zdejmuję koszulkę i spodnie dresowe, a następnie kładę się obok Avy. W łazience przy gabinecie wziąłem prysznic, żeby jak wrócę móc jak najszybciej pójść spać. Ava przekręca się z pelców na bok i leży teraz tyłem do mnie. Przytulam się do niej, a nos zanurzam w jej szyi i zaciągam się jej zapachem. Odrazu czuję ulgę i rozluźnienie, a znamię przyjemnie pulsuje. Gdy już prawie usypiam słyszę jak Ava wzdycha z zadowolenia i przylega do mnie jeszcze mocniej. Ona też potrzebuje tej bliskości. Do głowy wpada mi pewien pomysł. Może zamiast być natarczywym i pokazywać jaki to ze mnie Samiec Alfa, to powinienem jej okazywać drobne czułości i poobserwować jak na nie zareaguje. Może, to jest sposób, żeby ją do siebie przyciągnąć. Z tą myślą usypiam.

AVA

Już nie pamiętam kiedy ostatnio mi się tak dobrze spało. Jest tak miękko i przyjemnie ciepło. Powoli otwieram oczy. Mrugam raz i drugi bo niedowierzam, że leżę w ramionach Huntera. Odrazu wzbiera we mnie złość i już mam zamiar wyrwać się z jego objęć, ale on przytula mnie do siebie jeszcze mocniej i zanurza nos w moich włosach. Czuję wibrację jego klatki piersiowej, gdy z jego gardła wydobywa się cichy warkot zadowolenia po zaciągnięciu się moim zapachem. Dociera do mnie, że ból, który czułam w naznaczeniu na szyi ustąpił. Biorę głęboki oddech i rozluźniam się. Przytulam się do niego, a on wydaje kolejny pomruk zadowolenia. Przymykam oczy i zapdam jeszcze w lekką drzemkę. Gdy się ponownie budzę, Hunter już nie śpi. Bawi się kosmykiem moich włosów.

-Dzień dobry. Jak ci się spało? - pyta

Zakłada mi kosmyk włosów za ucho, a kciukiem lekko muska moje usta. Przechodzi mnie dreszcz przyjemności. Przymykam na chwilę oczy, a gdy je otwieram Hunter szeroko się do mnie uśmiecha.

-Dobrze. - odpowiadam krótko

Chcę się podnieść, ale on skutecznie mnie przytrzymuje.

-Daj nam jeszcze chwilę. Ta bliskość niweluje nasz dyskomfort, który odczuwamy będąc daleko od
siebie. - prosi

Dobrze wiem o czym mówi, więc nie protestuję. Moje ciało regeneruje się w kontakcie z jego. Nie mogę tak całkiem go odpychać bo więź cierpi i sprawia, że ciężko mi się funkcjonuje.

-Bardzo późno wróciłeś? - zagaduję

-Było coś koło drugiej w nocy. - odpowiada

Jego ręka głaszcze moje plecy miarowymi ruchami. To takie przyjemne i rozluźniające.

-Dziś przyjdą meble do biura i sypialni, które zamówiłam. Do kogo mam się zwrócić, żeby je skręcił i pomógł mi ustawić? - pytam

Odrazu czuję jak mięśnie Huntera się napinają.

-Daj mi znać jak zostaną dostarczone, a ja wtedy kogoś do ciebie przyślę. - odpowiada

-Dobrze. Chyba pora już wstać. - mówię

Chcę się podnieść, ale zostaję przekręcona na plecy. Mój oddech przyśpiesza. Hunter góruje nade mną wpatrując się we mnie czarnymi jak węgiel oczami. Jego Wilk czai się tuż pod powierzchnią. Zamieram w bezruchu, gdy się pochyla i zaczyna ssać naznaczenie. Wyginam plecy w łuk, gdy przez moje ciało przechodzą fale przyjemności. Alfa wsuwa swoje dłonie pod moją koszulę nocną i lekko masuje mój brzuch i boki, posuwając się ku górze. Odpływam. Nie jestem w stanie się temu oprzeć. To jest silniejsze ode mnie. Nagle Hunter odrywa swoje usta i zabiera dłonie. Podnos się i pociąga mnie za sobą do pozycji siedzącej.

-Miłego dnia. Zjem śniadanie w siedzibie stada. Mam dziś dużo
pracy. - mówi

Całuje mnie w czoło i odchodzi. Patrzę jak znika na górnym piętrze. Czuję się lepiej bo więź dostała choć trochę namiastki bliskości, ale też mam niedosyt. Przygryzam dolną wargę bo dziwnie mi z tym, że Hunter nie naciskał na zbliżenie tylko zadowolił się zwykłymi pieszczotami. Wzdycham i idę pod prysznic. Mnie również dziś czeka dużo pracy.

***

Po porannej toalecie i śniadaniu skierowałam swe kroki do
budynku, w którym znajduje się szkoła dla Wilków. Trwały już lekcje, więc mogłam swobodnie zwiedzić budynek. Jest on parterowy i zaprojektowany w kształcie litery T. Na samym wejściu znajdują się szatnie. Idąc korytarzem dalej jest sekretariat i gabinet nauczycielski. Następnie po prawej i lewej stronie znajdują się klasy. Tabliczki na nich informują mnie jaki jest podział. Po jednej stronie są klasy od pierwszej do czwartej, a po drugiej od piątej do ósmej. Na końcu korytarza jest rozwidlenie. Skręcam w prawo i widzę za przeszklonymi drzwiami kolorowy świat pełen barw i biegające tam wesoło dzieci. Odrazu domyślam się, że to przedszkole. Patrzę chwilę z rozbawieniem jak jedna z opiekunek próbuje zapanować nad dwójką, dość żywioło kłócących się o zabawkę maluchów. Odwracam sie i idę do lewego skrzydła. Tam znajduje się stołówka i gabinet Dyrektora. Podchodzę do tych drugich drzwi i pukam, a po chwili słyszę pozwolenie na wejście. Przekraczam próg gabinetu i widzę siedzącą za biurkiem starszą kobietę. Skupiona jest na przeglądaniu jakiś zeszytów i nawet na mnie nie podnosi wzroku.

-Usiąść i mówić o co chodzi.

Gdy słowa padają jej z ust, jednocześnie wskazuje ręką krzesło po drugiej stronie biurka. Siadam posłusznie. Trochę to zabawne bo czuję się jakbym coś przeskrobała.

-Dzień dobry. Przyszłam zapytać się, czy jest coś w czym mogłabym
pomóc. - odpowiadam

Kobieta słysząc mój głos momentalnie podnosi głowę i otwiera szeroko oczy ze zdziwienia.

-Luno! Dzień dobry. Bardzo cię przepraszam. Myślałam, że to jeden z moich podobiecznych coś przeskrobał i został wysłany na dywanik. - tłumaczy mi

-Spokojnie. Nic się nie stało. - uśmiecham się

Starsza kobieta nerwowo zaczyna układać porozrzucane papiery na blacie biurka.

-W czym mogę ci pomóc? - pyta

-Chciałabym wiedzieć, czy szkoła ma zapewnione wszytko, czego potrzebuje do sprawnego funkcjonowania.

-Jesteś pewna, że chcesz się
tym zająć? - marszczy brwi

-Tak, to jeden z moich obowiązków jako Luny. - odpowiadam

Patrzę jak obraca się na fotelu i sięga do szafki w regale za nią. Wyjmuję z niej pendrive i mi go podaję.

-Tutaj wszytko masz spisane. Comiesięczne raporty od nauczycieli, skargi rodziców, problematycznych uczniów itp. Wszytko to czeka na rozwiązanie. Najpilniejszą potrzebą jest zatrudnienie dwóch nauczycieli dla starszych klas. Prosiłam kilka razy Alfę o zajęcie się tym, ale jak widać ma ważniejsze rzeczy na głowie. Może tobie pójdzie z tym sprawniej.

Wyciągam do niej rękę i przedstawiam się.

-Jestem Ava. Proszę mów mi po imieniu. Zwrotu Luna używaj tylko w obecności Alfy.

-Doris. Miło mi cię poznać osobiście. - odpowiada uściskając mi rękę

-Będę już szła. Objecuję, że postaram się pomóc jak najlepiej. - zapewniam ją

-Nie wątpię. Gdybyś miała jakieś dodatkowe pytania, to wiesz gdzie mnie znaleźć. - mówi

Żegnam się i wychodzę. Opuszczam budynek i odrazu dostrzegam ciężarówkę z meblami pod główną siedzibą. Nim zdążę tam dojść, odjeżdża. Podchodzę do stojącego na schodach Huntera.

-Wszytko dostarczyli? - pytam

-Tak. Chodźmy, to złożyć. - odpowiada

-Ty będziesz mi pomagał? Myślałam, że kogoś podeślesz. Nie miałeś czasem dużo pracy na dziś? - dziwię się

-Chętnie zrobię sobie przerwę od papierów. - stwierdza

Wzruszam ramionami i kieruję się ku drzwiom wejściowym. Alfa podąża za mną, a gdy przekraczamy próg siedziby kładzie mi dłoń na dolnej części pleców. Po drodze na górę mijające nas Wilki chylą głowy wyrażając swoje posłuszeństwo.

-Dziwnie się z tym czuję.

Mówię do Huntera, gdy zaczynamy rozpakowywać kartony.

-Z czym? - dopytuje nie rozumiejąc

-No z tym, że jestem teraz taka ważna. Moja pozycja z niewidocznej zmieniła się na tą najwyższą w hierarchii. - tłumaczę

-Nie miałaś niskiej pozycji. Jesteś córką Alfy. W poprzednim stadzie nie okazywali ci posłuchu?

-Nie o to chodzi. Tam miałam życie, którym nikt się za bardzo nie interesował. Liczył się tylko mój
brat, bo on był następnym Alfą. Ode mnie wymagano tylko, żebym zajęła się rodzinną firmą, która zapewniała stadu godne życie. Wycofałam się i temu poświęciłam. Teraz tutaj każdy patrzy mi na ręce, obserwuje. Nie jestem przyzwyczajona do takiej uwagi. - wyjaśniam mu

Hunter chwilę milczy i mam wrażenie, że bardzo mocno zastanawia się nad tym co powiedziałam.

-Wiem, że dużo na ciebie spadło, a ja dodatkowo zamiast ci ułatwić, to utrudniłem adaptację w stadzie. - mówi podchodząc do mnie - Pamiętaj, że jestem tu dla ciebie. Możesz w każdej chwili do mnie przyjść i poprosić o pomoc, jeżeli nie będziesz mogła sobie z czymś poradzić. To stado naprawdę potrzebuje Luny, a ja wiem, że ty spiszesz się w tej roli idealnie.

-Jeszcze niedawno mówiłeś, że nie będziesz mnie niańczył. - przypominam mu

-W gniewie mówi się często słowa, których wogole się nie czuje. Przepraszam cię za to, że wtedy byłem taki szorstki.

-Pomyślę, czy ci wybaczyć. - odpowiadam lekko kpiącym tonem

Chwyta mnie za nadgarstek i przyciaga ku sobie.

-Będę cierpliwy. - szepcze mi do ucha

Pochyla głowę i składa delikatny pocałunek za moim uchem.

HUNTER

Czekam na jej negatywną reakcję, ale Ava wzdycha z zadowolenia, opiera się o moją klatkę piersiową i odchyla głowę w bok, dając mi zielone światło do pogłębienia pieszczoty. Całuję jej szyję, ale omijam naznaczenie. Chcę, żeby czuła niedosyt, żeby budowało się w niej napięcie żądające spełnienia. Gdy muskam jej usta i mam zamiar pogłębić pocałunek, ktoś puka do drzwi. Ava momentalnie ode mnie odskakuje.

-Wejść. - warczę

Zza drzwi wyłania się mój Beta.

-Witaj Luno. - zwraca się do Avy, a ona kiwa głową w odpwiwdzi na przywitanie. - Alfo, musimy porozmawiać. - mówi Sam

Z tonu jego głosu wnioskuję, że to coś poważnego. Nie chcę zostawiać Avy samej, ale nie mogę zignorować prośby mojego Bety.

-Przyślę Toma, żeby pomógł ci to ogarnąć. - mówię do Luny

Wychodzę za Samem i idziemy do mojego gabinetu.

-Mów o co chodzi. - ponaglam go siadając za biurkiem

-Chodzi o Klarę. - wydusza z siebie

-Co z nią? - dopytuję

-Wpoiła się i dziś rano opuściła nasze stado. - odpiwiada

-Bardzo dobrze. Jeden kłopot mniej. - stwierdzam

-Nie sądzę. Sparowała się z twoim największym rywalem. - wyjaśnia Beta

Zamieram w bezruchu. Już gorzej być nie mogło.

-Poważnie? Z Xawierem? Niech to szlag! - warczę i uderzam pięścią w blat biurka

-Kazałem ją obserwować jednemu z naszych zwiadowców. Jeżeli zaczną coś kąbinować, to odrazu się o tym dowiemy. - mówi

-Czemu mam dziwne wrażenie, że z tego wyjdzie jakieś śmierdzące gówno? - syczę wkurzony

Sam nic nie mówi. Obaj dobrze wiemy, że coś wisi w powietrzu.

#####

Kolejny rozdział za nami :) Fabuła powoli się rozkręca i będą wplatane nowe wątki, które mam nadzieję, że was wciągną.

Pozdrawiam :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro