Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX. Zrozumieć siebie

Kakuzu nie dał się ubłagać na postój w hotelu, więc kolejny raz musieli rozbić obozowisko w lesie. Od pamiętnej nocy w Wiosce gorących źródeł minęło kilka dni, a oni od tamtej pory ani razu nie spędzili nocy w ciepłych łóżkach. Hidan dosyć szybko odpuścił, bo wiedział że ze skąpą stroną swojego partnera nie wygra, jednak kobieta co wieczór uporczywie naciskała na Kakuzu. Hidan był pod wrażeniem zaciętości swojego Boga, ale również podziwiał zamaskowanego ninja za to jak uparcie trzymał się swoich słów. On już dawno dałby za wygraną, byleby mieć spokój. Najwyraźniej Kakuzu wyżej cenił swoje pieniądze, aniżeli bezproblemową podróż.

- Jak tylko pieniądze zaczną rosnąć na drzewach - odpowiadał za każdym razem, kiedy spytany był o szansę na postój w hotelu.

Dni w zasadzie nie różniły się od siebie za bardzo. Kobieta od rana do późnego popołudnia nie odzywała się słowem, a kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, zaczynała mówić jak najęta doprowadzając Kakuzu do białej gorączki. Hidan czasem wdawał się z nią w dyskusje, ale za każdym razem kiedy się odzywał, miał wrażenie że potrafi tylko przeklinać i gadać bez sensu. Czuł się przy niej po prostu jak debil. Chciał z nią porozmawiać, ale nie w obecności Kakuzu i nie na trzeźwo. Miał tyle do wyjaśnienia i tyle pytań do zadania, ale nie mógł się zmusić do zwykłej rozmowy. Liczył, że alkohol pomoże mu rozwiązać ten problem.

Kakuzu widząc jak jego partner zmarkotniał i oddalił się nieco od ich skromnej grupki, jedynie westchnął. Nie zamierzał zwalniać, a tym bardziej bawić się w opiekunkę. Problemy Hidana, niech pozostaną z Hidanem i biada jak przyjdzie do niego i zacznie wylewać swoje żale. Mało kto o tym wiedział, ale jego partner był naprawdę wrażliwą osobą, chociaż Kakuzu starał się nie dopuszczać do siebie tych myśli. Żył na tym świecie dłużej od Hidana, pamiętał jeszcze czasy panowania pierwszego Hokage i przez te wszystkie lata nauczył się dostrzegać w ludziach ich prawdziwą naturę. Nie był typem zaciętego rozmówcy, ale za to potrafił doskonale słuchać i obserwować, więc bez problemu wychwycił te znaczące cechy u swojego partnera, które ten starał maskować się swoją okrutną naturą. Nie chciał wiedzieć, co siedzi w głowie Hidana, mógł tylko się domyślać że nic dobrego to to nie było. Mimo, że nie okazywał mu jakiejś szczególnej sympatii, nie był też dla niego zbytnio uprzejmy i nie starał się nawiązać z nim nici porozumienia, to jednak w głębi swoich serc, nie życzył mu źle. Dlatego miał cichą nadzieje, że Hidan rozwiąże swoje problemy szybko i bez ofiar.

Kobieta dotrzymywała krok Kakuzu, który niespecjalnie zwracał na nią uwagę, pochłonięty we własnych myślach. Nie podobał jej się fakt, że kolejną noc będzie musiała spędzić na zimnej i twardej ziemi, pełnej pełzających robaków, które na drugi dzień będzie musiała wyczesywać z włosów. Ta świadomość przyprawiała ją o dreszcze i powoli zaczynała mieć dosyć takiego życia. Nie tak wyobrażała sobie swoją egzystencję na ziemi, na dodatek dalej nie poznała odpowiedzi na dręczące ją pytania. Wędrowali drogami, które oddalone były od większych cywilizacji, więc jej kontakt z ludźmi był naprawdę znikomy. Jak miała poznać ich uczucia, skoro nawet nie miała szansy z nimi obcować? Kątem oka spojrzała na Kakuzu, który uparcie wpatrywał się przed siebie. Kobieta przegryzła wargę i wciągnęła powietrze do płuc.

- Zakochałeś się kiedyś? - Zapytała bez cienia wstydu.

Minęła chwila nim Kakuzu przekalkulował jej słowa i spojrzał na nią szczerze zaskoczony. Nie spodziewał się takich pytań, tym bardziej od niej. Szybko jednak odzyskał rezon i prychnął pod nosem.

- Co to za pytanie? - mruknął, zerkając na nią kątem oka.

- A tak, z ciekawości - odparła, wzruszając ramionami. - To byłeś czy nie?

- Lepiej się tak nie interesuj.

- Bo co? - burknęła, wydymając przy tym policzki.

- Bo ja tak mówię. - Przyspieszył krok, nie odwracając się nawet na chwilę. - Koniec tematu.

- Sztywny jak kij od miotły - wymruczała cicho kobieta.

Nie przyspieszyła jednak, zachowała swoje tempo i nawet nie zwróciła uwagi, kiedy Hidan zrównał z nią krok.

- Co go ugryzło? - zapytał, jakby nic.

- Pewnie taki wiek. - Wzruszyła ramionami. - Starzy ludzie ponoć z natury są upierdliwi.

- A co z tobą? - Hidan spojrzał na nią ciekawskim wzrokiem.

- Co ze mną? - powtórzyła pytanie, nie odwzajemniając spojrzenia.

- No, też jesteś stara. Znaczy... Cholera. - Przyłożył dłoń do czoła i zamknął na chwilę oczy. Kiedy z powrotem je otworzył, kobieta patrzyła na niego piorunującym wzrokiem. Jej brwi były zmarszczone, a usta zaciśnięte w wąską kreskę.

- A wyglądam, jakbym była stara? - syknęła, odwracając głowę przed siebie.

- No nie. - Westchnął i opuścił rękę. - Miałem na myśli, to że żyjesz już bardzo długo.

- Nie nazwałabym tego życiem - mruknęła pod nosem, jednak na tyle głośno by Hidan zdołał to usłyszeć. - Hidan?

Mężczyzna posłał jej pytające spojrzenie.

- Zakochałeś się kiedyś?

Zakochałeś. To słowo wryło się w jego głowę i zaczęło dźwięczeć w uszach. Dlaczego zadała mu takie pytanie? Powiedziała, że straciła swoje moce, ale co jeśli mogła mu wejść w umysł? Może coś tam zobaczyła? Hidanowi z przerażenia zaczęły pocić się dłonie. Co miał jej odpowiedzieć? Może był kiedyś zakochany, ale pewnie było to tak dawno, że zdążył wyprzeć to ze swoich myśli.Tak bardzo chciał powiedzieć coś mądrego, ale kompletnie nie wiedział co. Był gotów skłamać, byleby odpowiedzieć ją usatysfakcjonowała, ale nawet tego teraz nie potrafił. Zamiast tego, otwierał usta, by po chwili je zamknąć, co wywołało delikatny uśmiech na twarzy kobiety.

- Nie. Chyba nie - odpowiedział pospiesznie. - Czemu pytasz?

Kobieta zachichotała pod nosem, na co Hidana przeszedł dreszcz.

- Z ciekawości.


- Sknerusie Kakuzu, chodźmy w końcu do jakiejś wioski. Mam dosyć spania w takich warunkach - poskarżyła się kobieta, siadając pod drzewem, niedaleko ogniska.

- Za takie odzywki, będziesz jeść kamienie - odwarknął zamaskowany ninja. - Jak zaczniesz na siebie zarabiać, wtedy porozmawiamy o hotelu.

Kobieta zamyśliła się przez chwilę. Płomienie ogniska odbijały się w jej spokojnych oczach, a Hidan w milczeniu przyglądał się temu widokowi. W tym momencie mało obchodził go temat rozmów dwójki jego towarzyszy, interesowała go jedynie ta kobieta.

Czuł, że zaczynało dziać się z nim coś dziwnego. Nie składał ofiar od prawie tygodnia, co jeszcze nigdy w jego karierze Jashinisty mu się nie zdarzyły. Na początku skwitował ostrzeżenie swojego Boga, jednak po namyśle wolał nie ryzykować. Może i był głupi, ale cenił swoje życie, a teraz kiedy miało zabraknąć w nim nieśmiertelności, musiał się stać bardziej uważny. Z drugiej strony, zaczął przyzwyczajać się do towarzystwa Jashina, jako człowieka. Przez te kilka dni, poczuł się do obowiązku aby chronić swojego Boga, co dawało mu motywację do wykazania się jako wyznawca. Jednak poznał ją na tyle, że nie był pewny czy jego starania zostaną docenione. Pamiętał ich rozmowę tamtego wieczoru w hotelu i po części rozumiał jej obawy. Ale dalej czuł do niej żal, za to że nie okazała mu żadnej wdzięczności. Nie tak wyobrażał sobie Wielkiego Jashina i jakaś cząstka jego nie potrafiła uwierzyć, że to właśnie jej, Hidan obiecywał wierność i oddanie. Jego Bóg, okazał się bardziej ludzki, niż mógłby przypuszczać.

- W jaki sposób mogę zarobić te wasze pieniądze? - zapytała poważnie.

Kakuzu i Hidan spojrzeli po sobie. Siedzieli na przeciwko kobiety, a płomienie przysłaniały prawie całą jej sylwetkę. Zamaskowany ninja odchrząknął.

- Podejmując się różnych prac - wyjaśnił naprędce. - Ja i Hidan jesteśmy ninja i należymy do przestępczej organizacji, ale to już pewnie wiesz. - Spojrzał na Jashiniste, a ten kiwnął głową. - Nasz lider przyjmuje zlecenia, które później przydziela nam. My je wykonujemy i dostajemy zapłatę.

- Rozumiem - mruknęła, przykładając dłoń do brody. - Czyli praca, jest ludzkim zajęciem? Jeśli się jej podejmę, zbliży mnie to do ludzi?

- Więc o to chodzi - mruknął Kakuzu. Hidan spojrzał na niego, unosząc brew. - Chcesz się stać człowiekiem?

Kobieta uśmiechnęła się pod nosem, ale jej towarzysze nie byli w stanie tego dostrzec.

- Można tak powiedzieć.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro