Rozdział 4-Lesley-Ucieczka
Biegłam, i biegłam, i biegłam przez las puki się nie zmęczyłam tak bardzo, że powieki mi opadały i nie mogłam utrzymać oczu otwartych. Chciałam być jak najdalej od tego zdradzieckiego miejsca, który jeszcze niedawno nazywałam domem. CZEMU!!! Mimowolnie zaczęły mi płynąć łzy. "Gdybym, gdybym tylko nie rozmawiała z tym psem, może wtedy udało by mi się uratować rodziców, albo, albo chociaż zginąć razem z nimi! Zaraz... Rozmawiała! Może, może to wszystko to tylko jakiś zły sen! Ale to jest takie realistyczne..." Byłam taka zmęczona, że już prawie nie mogłam myśleć. Postanowiłam więc usiąść pod drzewem i odpocząć. Gdy usiadłam spojrzałam w tamtą stronę, z której przyszłam i zrobiło mi się niedobrze ze strachu. Łzy popłynęły mi jeszcze większym strumieniem. Wszędzie były takie same drzewa. Nie mogłam rozpoznać drogi powrotnej. Z jednej strony złościłam się na złowrogie miejsce, które pochłonęło mi swymi ognistymi językami rodziców, ale z drugiej bardzo bym chciała się tam teraz znaleźć. Zapadłam w głęboki sen.
Obudziły mnie jasne promienie słońca i szelest w krzakach obok. Przeraziłam się przeogromnie.
**********************************************************************
Sorry bardzo za taki krótki rozdzialik ale lubię moje małe wilczątka w napięciu trzymać ;)
Aha i chyba się nie obrazicie za krótki rozdział i za te wilczątka? 0.0
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro