Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

- Miałaś do niego nie wchodzić - wysyczała.

- Straszne- wymamrotałam - poszłam mu powiedzieć, że już się nie będziemy widywać.- odparłam i wzruszyłam ramionami.

- I ja mam ci niby uwierzyć?- spytała z nienawiścią.

- To już twój problem.- oznajmiłam krótko, po czym wyminęłam Rebecke i weszłam do swojego pokoju.

Nie zostałam w nim Beatrice, więc stwierdziłam, że pójdę spać.

**

Rano Tris dalej nie było w pokoju. Mam nadzieję, że pogodziła się z Vivanem i to u niego spędziła noc.

Wstałam z niechęcią z łóżka i powlokłam się do szafy, z zamiarem wyciągnięcia ubrań. Wyciągnęłam z stamtąd czarną bluzkę jak i w tym samym kolorze spodnie. Ubrałam niebieskie tenisówki, które do tego w ogóle nie pasowały, ale kazali zakładać coś w kolorze swojego żywiołu, więc niech im już będzie. Po rozczesaniu włosów wyszłam z pokoju, łapiąc przy drzwiach torbę na zajęcia, ale zamiast pod klasę ruszyłam prosto w stronę pokoju Vivana, miałam tylko nadzieję, że Ashton jest jeszcze u pielęgniarki.

Nie pukając weszłam do środka. A moim oczom ukazała się para śpiąca na łóżku, nie chcąc ich budzić zaczęłam wycofywać się z pokoju, ale jak to ja musiałam na coś wpaść. Kiedy się odwróciłam, zauważyłam Ashtona. Uśmiechał się do mnie szeroko, a w prawej ręce trzymał małą sportową torbę, w której prawdopodobnie znajdowały się rzeczy z pobytu w ,,mini szpitalu".

- Hej Lynn.- odezwał się jako pierwszy.

Nie odpowiadając nic wyminęłam go i ruszyłam w stronę klasy.

- Poczekaj- złapał mnie za nadgarstek -Co się stało?- spojrzałam na niego zaszklonymi oczami od zbierających się w ich miejscu łez.

Chłopak puścił mój nadgarstek i popatrzył się prosto w moje oczy. Jedyne co mogłam mu wtedy powiedzieć to..

- Spieszę się na lekcje.- wymamrotałam.

- Okey, rozumiem. - powiedział- możemy pogadać później - dodał jak już odchodziłam.

,, Raczej nie porozmawiamy" powiedziałam w myślach i poszłam na zajęcia.

**

Po lekcjach od razu poszłam do pokoju. Ashton próbował ze mną porozmawiać podczas przerw, ale starałam się go unikać, a jak już mnie znalazł wykręcałam się tym, że muszę iść na zajęcia, więc kiedy teraz stałam w pokoju nie zdziwiło mnie pukanie do drzwi.

Usiadłam na łóżko i zaczęłam się patrzeć na wejście. Nie miałam zamiaru mu otwierać, a tym bardziej go tu wpuszczać. Po kilku minutach dobijania się do pokoju zrezygnowany brunet zaczął gadać zza nich.

- Lynn mieliśmy porozmawiać! A tym czasem ty mnie przez cały czas unikasz!- westchnął i odszedł do drzwi.

Kiedy miałam pewność, że już sobie poszedł rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Myśląc, że to Ashton położyłam się pod kołdrę i udałam, że śpię. Nagle coś na mnie wskoczyło, popatrzyłam się na winowajcę, którym okazała się Tris.

- Lynn! Lynn! Wstawaj!- zaczął krzyczeć.

- Przecież nie śpię - udałam, że przecieram oczy, po czym spojrzałam na zielonowłosą. - Co się dzieje?

-Vivan mnie nie zdradził! Okazało się, że to był jego brat bliźniak, który uczy się w pobliskiej akademii.

- Naprawdę?!- udałam zaskoczoną, mimo, że o wszystkim wiedziałam już wcześniej.

- Wiesz jak się cieszę!?

- Domyślam się -odparłam z udawanym uśmiechem, co nie uszło uwadze dziewczyny.

- Co się stało? - spytała.

Nadeszła pora, żeby wyjawić Beatrice całą prawdę, mam nadzieję, że nie puści pary z gęby.

- Dowiedziałam się, że potrafię panować nie tylko nad żywiołem wody, ale również nad ziemią.

- Serio!? Nie wkręcasz mnie?- popatrzyła na mnie przez chwilę podejrzliwie, po czym na jej twarzy pojawił się z powrotem promienny uśmiech.

- Ale masz nikomu o tym nie mówić.

- Nawet nie wiem czy to jest prawda- odparła wzruszając ramionami.

Westchnęłam i gestem przywołałam do siebie całą ziemię z doniczki i wysypałam jej ją na głowę.

- Ej! Co ty..!?- popatrzyła na mnie niezrozumiale, ale potem ten wzrok zmienił się w mord.

Zielonowłosa podniosła ziemię i posłała ją w moją stronę, ale że ja akurat takiego ruchu z jej strony się spodziewałam, zatrzymałam ziemię w powietrzu.

- Mogę dokończyć?- spytałam.

Zrezygnowana Beatrice potwierdziła głową, po czym usiadła po turecku.

- Proszę cię nie wpuszaj tu do pokoju Ashtona.- dziewczyna popatrzyła na mnie po raz kolejny niezrozumiale.

- Dlaczego?- spytała.

- Po prostu zrób to dla mnie.

- Dobra.- westchnęłam.- ale Vivan może przychodzić?- spytała wyczekująco.

- Pewnie - uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła- Jest jeszcze taka sprawa, że ja nie panuje wystarczająco dobrze nad ziemią i poszukuję trenera.

- Naprawdę!?- spytała uradowana- Mogę!?- kiwnęłam jej potwierdzająco głową, na co ta tylko zapiszczała ze szczęścia i mnie przytuliła.

- Ale masz nikomu nie wypaplać!

- Spokojnie. Nikomu nie powiem.- położyła rękę na klatce piersiowej- z ręką na sercu- dodała.

- Idę się kąpać.- oznajmiłam.

- W porządku, jakby co to tu ogarnę, bo niezły syf mamy.

Bez słowa weszłam do łazienki, zamykając się przy tym na klucz. Włączyłam prysznic, ale zamiast iść pod niego, otworzyłam okno i za pomocą "triku" z ziemią, którego swoją drogą nauczył mnie brunet, jednym zwinnym ruchem zeszłam na dół.  Z kapturem na głowie ruszyłam w stronę lasu. Kiedy tylko do niego weszłam od razu cała się uspokoiłam. Poszłam w miejsce gdzie zawsze pokazywała się kobieta, ale tym razem jej nie było. Czekałam przez dobrą godzinę, żeby się doradzić co mam zrobić w sprawie Ashtona, ale się nie zjawiła. Zrezygnowana wstałam i otrzepałam spodnie z ziemi po czym wróciłam do łazienki, tą samą drogą co schodziłam. Ściągnęłam szybko z siebie ubrania, obmyłam się dokładnie mydłem, powycierałam i wyszłam z pod prysznica. Weszłam do pokoju, a w nim Tris stała zdenerwowana patrząc mi prosto w oczy.

- Kąpałaś się ponad godzinę! Chciałaś pobić rekord czy co? Bo jak tak to ci się udało.

- Przepraszam - wymamrotałam.

- Ehhh.. w porządku- westchnęła- po prostu myj się szybciej. - odparła.

Kiedy miała już wchodzić do łazienki, ktoś zaczął pukać do drzwi. Popatrzyłyśmy się z przyjaciółką razem na siebie nie rozumiejąc co za idiota dwie godziny po ciszy nocnej przychodzi i jak gdyby nigdy nic puka do pokoju. Pokiwałam głową na drzwi, żeby zielonowłosa ruszyła swoją dupę i je otworzyła. Ta tylko się na mnie krzywo popatrzyła i uchyliła lekko drzwi.

- Hej Ashton - dziewczyna specjalnie podkreśliła imię, żebym mogła się położyć na łóżku i udawać, że śpię, co od razu zrobiłam.- Co ty tu robisz? Wiesz, że jest już po ciszy?

- Tak wiem, chciałem po prostu porozmawiać z Lynn.- z jego głosu można było wywnioskować, że był już bardzo zmęczony.

- Niestety, śpi - usłyszałam jak drzwi uchylają się na oścież, po czym można było usłyszeć westchnięcie bruneta.

- No nic, pogadam z nią jutro, cześć.

- No pa. - powiedziała i zamknęła drzwi, na co ja się odwróciłam w jej stronę.

- Było blisko..

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Godzina 02:32, ale jak obiecałam tak dodaję. W tamtym tygodniu nie było rozdziału, więc w tym są dwa.
Może napiszę w weekend kolejny, ale nic nie obiecuję. 1075 słów.

GWIAZDKA⭐/ KOMENTARZ📝

~ 🦄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro