Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- Lynn wyjdź w końcu z tej łazienki!

- Czekaj, dopiero weszłam!- krzyknęłam poirytowana jej niecierpliwością.

- Dopiero? Minęło już pół godziny!

- Już wychodzę, czekaj.

- Współczuję twoim rodzicom- westchnęła.

- Pfff. - fuknęłam.

- Mamy spędzić dwa tygodnie nad jeziorem na imprezach i szukaniu dla ciebie chłopka, a nie siedzieć w łazience!- burknęła niezadowolona.

- Już!- powiedziałam otwierając drzwi na oścież.

Kiedy już zebrałam wszystkie swoje rzeczy z łazienki, wyszłam. Popatrzyłam na swoją tymczasową współlokatorkę, która poważnie się na mnie patrzyła z podniesionymi do góry brawiami.

- Co?- rzuciłam, patrząc na nią z ukosa.

- Ty pytasz się co?! Zaraz ci powiem co, za godzinę mamy ognisko po drugiej stronie jeziora, nie wspominając, że tam idzie się pół godziny!

- Wyrobimy się. Nie spinaj dupy.

- Ja spinam dupe?

- Tak - burknełam.

- Ugh.. jesteśmy tu dopiero drugi dzień, a ja już mam cię dość- stwierdziła.

- Dobra, dobra nie marudź idź bo coraz mniej czasu nam zostało!

- Ciekawe przez kogo?- wymamrotała.

- Diana odpuść- nalegałam.

- Dobra. Spakuj jakąś bluzę do plecaka, bo wieczorem będzie zimno.

- Nie potrzebna mi- przyznałam.

- Ja biorę, tobie też radzę.

Po tych słowach Diana weszła do łazienki, a ja zastanawiałam się czy czegoś nie zapomniałam spakować. Nie chciało mi się sprawdzać w plecaku czy czegoś przypadkiem nie spakowałam, więc podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej różową, zwiewną spódnice, która sięgała mi praktycznie do połowy ud i czarną zwiewną koszulę, którą wsadziłam w spódnice. Dodałam do tego jeszcze różowy pasek i czarno-białe szpilki, miałam do tego założyć jeszcze różowy kapelusz, ale zrezygnowałam, bo niby po co mi kapelusz na noc?

Kiedy tylko skończyłam się oglądać w lustrze, z łazienki wyszła Diana.
- Co się tak odwaliłaś?- zapytała, mierząc mnie z góry na dół wzrokiem.

- Idziemy na imprezę?

- To co?
- To to że się dziwię czemu ty nie wskoczyłaś w kieckę- przyznałam.

- Powiedzieć ci?- powiedziała szepcząc.

- No?- zapytałam tak samo jak ona.

- Bo to jest jezioro, a nie jakaś dyskoteka- stwierdziła już głośniej.
- No i co?- wzruszyłam ramionami.

- Nieważne, chodź już, bo się spóźnimy.

- Dobra, tylko wezmę plecak.

- Po prostu się pośpiesz. - fuknęła na mnie i wyszła.

-,,Po prostu się pośpiesz" - zaczęłam ją przedrzeźniać zmieniając głos w pisk.

- Ugh... - wzięłam plecak w rękę i wyszłam z domku, zamykając przy tym drzwi na klucz.

Doszliśmy do ogniska w pół godziny. Wszyscy siedzieli już na ławkach rozmawiali i śmiali się.
- Już jesteśmy! - wykrzyknęła Diana i rzuciła się w ramiona swojego chłopaka, Krystiana.

- Nareszcie- odpowiedział po czym pocałował dziewczynę.

- Ugh.. halo zakochańce! Pomożecie mi z tym plecakiem?- fuknęłam na zakochaną parę.

- Chwila! - odpowiedział mi Krystian po oderwaniu się od Diany, jednak nie na długo. Po chwili podszedł do mnie jakiś blondyn.

- Daj pomogę ci.

- Dzięki - uśmiechnęłam się przyjaźnie, po czym podałam mu plecak.

- Jestem Nial- popatrzyłam na niego i jego wyciągniętą dłoń w moim kierunku, którą odrazu ścisnęłam.

- A ja Lynn.

Po zapoznaniu się z resztą ekipy położyłam się na kocu, który znajdował się obok wody na piasku. Po chwili poczułam jak koc po mojej prawej stronie się ugina i znajduje się na nim Nial.

- Chodź zatańczyć.

- Nie umiem- przyznałam.

- Nie żartuj. - popatrzył na mnie zdziwiony.

- Naprawdę.

- To chodź to cię nauczę- zachęcał mnie.

- Nie- powiedziałam niezbyt stanowczo.

- No chodź - po raz kolejny podał mi swoją dłoń, którą znowu chwyciłam. Nial włączył muzykę, po czym zaczął tańczyć w jej rytmie.

- No dalej.

- Co mam robić? - zapytałam zdziwiona.

- Po prostu rób to co ja.

Kiwnęłam głową i przyłączyłam się do niego, po chwili zrozumiałam mniej więcej jak mam tańczyć i nie powtarzałam już ruchów blondasa.

- Nieźle ci idzie.- wysapał w moją stronę.

- Dzięki, a może tak chwila przerwy?

- Ale dopiero ci się rozkręciłaś.

- Daj spokój jeszcze nie raz zatańcze.

- Dobra, przynieść ci piwo?

- Nie, dzięki.

- Okey, twoja strata - wzruszył ramionami i odszedł w stronę ogniska.

Nie chciało mi się na niego czekać i położyłam się z powrotem na koc. Podłączyłam do telefonu słuchawkę i włączyłam swoją ulubioną piosenkę, przez co po kilku minutach zasnęłam.

Obudziły mnie czyjeś ręce na tali, podniosłam się gwałtownie i popatrzyłam na chłopaka leżącego na kocu.
- Nial co ty do jasnej cholery robisz?- zapytałam zdenerwowana.

- Jaa.. Emm... No.. chciałem się do ciebie przytul-lić- wybełkotał.

Boże naprawdę? On musi być pijany? Ehhh. Dlaczego wszyscy faceci tak mają? Chłopak podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, w stylu panny młodej.

- Co ty odwalasz?- fuknęłam poirytowana jego zachowaniem.

- Idziemy się pokąpać.

- Jesteś pijany zostaw mnie!

- Jestem t-trzeźwy w stu procentach- zaprzeczył.

- Odstaw mnie?- zapytałam już nieco spokojniej.

- Już, już- przytaknął.

Doszliśmy już do wody, w której już po chwili zaczęliśmy się zanurzać.

- Nial kurwa to nie jest śmieszne!- warknęłam.
- A kto tu się śmieje?

Chłopak nie zważając na żadne ryzyko, zanurzył się do pasa w wodzie.

- Nial!- krzyknęłam, kiedy mokra ciecz dotknęła moich nóg.

- Hmm- mruknął.

- Puść mnie- powiedziałam roztrzęsiona.

- Jak sobie chcesz.

Blondyn wypuścił mnie z rąk i wpadłam prosto do wody. Zaczęłam się nią krztusić, bo nie spodziewałam się takiego ruchu z jego strony i nie zaczerpnęłam wystarczająco powietrza. Zaczęłam wymachiwać rękoma i nogami. Kiedy już myślałam, że stracę przytomność, coś wypchnęło mnie na powierzchnię. Byłam w środku wiru, który wychodził z wody i już po chwili odstawił mnie na ląd. Oddychałam ciężko i zastanawiałam się co w ogóle się przed chwilą wydarzyło. Kiedy miałam już nie zawracać sobie tym głowy i iść w stronę koca podszedł do mnie ciągle pijany Nial.

- Ooo... już skończyłaś pływać?- zapytał lekko się chwiejąc.

- Idioto przez ciebie mogłam utonąć!

- Ale nie utonęłaś- przyznał, wzruszając ramionami.

Wzięłam zamach i miałam już mu dać z liścia, ale zanim moja ręka dotknęła jego policzka to wylądował na nim strumień wody z jeziora. Nie wiedziałam co się dzieje. Upuściłam rękę i woda przestała lecieć. Blondyn krztusił się na ziemi, lecz kiedy już odzyskał przytomność popatrzył się na mnie ze strachem w oczach.

- Co ty zrobiłaś?- wymamrotał.

- Jaa.. - popatrzyłam się na niego i z powrotem na swoje ręce.

- Jesteś czarownicą. - chciałam się śmiać z tego, bo przecież czarownice nie istnieją, ale w takim razie jak ja to zrobiłam? Cofnęłam się powoli ciągle patrząc na swoje dłonie.

- Nie.. nie jestem czarownicą.
- W takim razie kim!? Wróżką?- prychnął- Nie rozśmieszaj mnie! - wstał i również zaczął się cofać.

- Zaczekaj- kiedy tylko wyciągnęłam rękę w jego kierunku woda znów wystrzeliła, a Nial uciekł w stronę bawiących się przyjaciół.

- Co ja do jasnej cholery wyprawiam?- szepnęłam do siebie i pobiegłam w stronę domku.

Po spakowaniu wszystkich rzeczy zadzwoniłam po taksówkę, żeby podjechała pod drogę, która znajdowała się kilkaset metrów od chaty.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Może tak na początek 3 gwiazdki i kolejny rozdział ? Dacie radę!

~🦄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro