77
2 miesiące później
Od dwóch miesięcy moje życie wygląda tak samo. Idę do szkoły, a po niej idę do szpitala i spędzam w nim aż do wygonieniu mnie. Jak wygląda sprawa w szkole ? Jacyś pojedyncze osoby wiedzą o tym, że straciliśmy dziecko. Odciąłem się od social media. Nie mam ochoty na przegląnie tego wszystkiego.
[...]
Jak zawsze siedziałem w białej sali trzymając dłoń Loli opowiadając jej jakieś nudne historyjki z mojego dzieciństwa.
Na stoliku obok w wazonie stały niebieskie róże które przynoszę jej każdego dnia. Gdzieś w kącie leżą malutkie pluszaki przyniesione przez bliźniaki.
- Może byś się już w końcu obudziła ? No wiem, że jesteś okropnym leniem, ale to nie już chyba wystarczy tego spania - zaśmiałem się sucho - Lolaa no ja chce już zobaczyć twoje oczka. Aniołkuuu.
Lekarz ostatnio mi mówił, że dziewczyna wszystko słyszy co się do niej mówi. Być może jeszcze trochę i zacznie się wybudzać. Usłyszałem jak drzwi się otwierają i do sali weszła Mira z Jessem.
- Bez zmian ? - zapytał cicho, a ja przytaknąłem niemrawo. - Jezu jej wystarczy tego snu.
- Lolaaaaa kupo - odezwała się Miranda i usiadła na brzegu łóżka. Zmarszczyłem brwi, a następnie cicho się zaśmiałem widząc jak 17-latka dźga ją po nogach. Poczułem mały ucisk na dłoni przez co mój uśmiech się rozszerzył.
- Jess, Mira możecie iść po kawy ? - zapytałem nadal się patrząc na szstynke - Kasę wam później odam.
×××
Lola POV
Czułam jak wszystko wiruje, a następnie spadam. Po woli otwieram oczy, ale szybko je zamykam. Powtarzam mój czyn i rozglądam się po sali.
- Hej aniołku - chłopak się delikatnie uśmiecha i puszcza moją dłoń - Jak się czujesz ?
- Pić - wychrypiałam, na co podaje mi mały kubeczek wody.
Ciągne dwa łyki i czuje, ze jest lepiej, bo przynajmniej nie mam już Sahary w ustach.
- Muszę iść po lekarza - zostawia mnie samą, a po 10 minutach wraca z kobietą
- Jak się czujemy ? - zapytała siadając koło mnie, a Leondre stanął po drugiej strony.
- Brzuch mnie boli - jęknęłam, a następnie rozszerzyłam oczy - Co z moim dzieckiem ?
- To jest normalne. Miałaś duże szczęście. - mruknęła ignorując moje pytanie.
- Co z moim dzieckiem ? - zapytałam ponownie, a Devries westchnął.
- Zostawię was samych. - minęła chwila kiedy zostaliśmy sami.
- Leo ?
- Poroniłaś aniołku - jego głos się zatrząsł, a ja dostałam jakiegoś szoku
- Powiedz, że żartujesz. Leondre proszę cię - powiedziałam panikując, a 17-latek nic się nie odezwał. Wzięłam oddech, a następnie zaczęłam płakać. Słyszałam, że to samo robi szatyn i mnie przytula.
- Wiadomo kto jest sprawcą wypadku..
- Kto ?
- Mandy..
×××
Idk czy ktoś się spodziewał.
Mam nadzieje, że się podoba 😊
Do następnego ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro