67
W środę byłam nabuzowana pozytywną energią której nie mogłam się pozbyć. Ubrana w czarne jeansy i białą bluzę przekroczyłam szkolny próg.
- Lolaaaaaa Jezu udało się ci ! - krzyknęła z końca korytarza moja przyjaciółka, kiedy znalazłam się w zasięgu wzroku - Wierzylam w ciebie od początku.
Jezuu nawet nie wiesz jak ja się cieszę.
- Mira bierz oddech - zaśmiałam się widząc czerwoną twarz 17-latki.
- Moja przyjaciółka wygrała mistrzostwa ! - śmiałam się z tego jak krzyczała to do każdego ucznia. To był naprawdę zabawny widok.
- A tej co ? - usłyszałam glos Jessa, więc odwróciłam głowę w jego stronę.
- Ekscytują się tym, że jej przyjaciółka wygrała mistrzostwa - wzruszyłam ramionami jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie. Oczy blondyna się rozszerzyły i zaczął skakać. Chyba muszę zadzwonić do psychiatry, bo z nimi coraz gorzej.
- Frajerzy wstyd sobie przynosicie ! - krzyknęłam już nie wytrzymując i wybuchnęłam śmiechem. - Ja idę na w-f nie wiem jak wy
Wzruszyłam ramionami i odeszłam od nastolatków. Chyba naprawdę się zaczne zastanawiać czy nie wysłać ich na jakąś specjalną wizytę. Według mnie dla nich nie ma już ratunku.
[...]
Spędziłam już kolejną minutę nad toaletą. Mdłości powróciły i są tym o czym teraz naprawdę marzyłam. Kiedy się upewniłam, że jest okay wróciłam do sypialni. Położylam się na łóżku i wtedy się zaczęła zabawa. Zdążyłam zamknąć oczy, kiedy zaczęłam czuć jak wszystko wiruje i nie da się nic z tym zrobić. Robiło się coraz bardziej duszno, co utrudniało mi w oddychaniu. Telefon który trzymałam w ręce opadł bezwładnie na ziemię. Później była tylko ciemność.
×××
Rozdziały teraz mogą się ppojawiać w takiej ddługości.
Jeszcze 15 rozdziałów xx
Do następnego ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro