64
Obudziłam się przez mdłości które dopadły mnie już kilka dni temu. Wygrzebałam się szybko z spod pościeli i ruszyłam do toalety. Zdążyłam tylko ukucnąć.
- Nadal cię męczą ? - usłyszałam zatroskany głos chłopaka i czułam jak związuje moje włosy w kitkę.
- Idź. Wyglądam strasznie - wyjąkałam, aby znowu wsadzić głowę do muszli. Wszystko się zaczęło w nowy rok. Gdy już się upewniłam, że nie będę wymiotować oparłam głowę o ścianę.
- Jak się czujesz ? - zapytał siadając przede mną.
- Tak jak wyglądam - westchnęłam i powoli wstałam - Chyba spędze ten dzień w łóżku.
- To chyba będzie dobry pomysł - złapał mnie za ramię i wyprowadził do sypialni - Wszystkiego najlepszego aniołku
- Co ? - zapytałam, bo niczego nie rozumiałam.
- Widać, że choroba ją rozbiera, bo zapomniała o swoich własnych urodzinach - zaśmiała się wchodząca Miranda, a za nią Maya niosąca tort.
Delikatnie się uśmiechnęłam, kiedy każdy się ustawił w kółeczko wokół mojego łóżka i zaczęli śpiewać sto lat. Mogłam sobie wyobrazić jeszcze lepszych przyjaciół ? Nie, chyba nie.
- Aw kocham was - powiedziała rozczulona.
- Ale mnie najbardziej ! - krzyknął Leo przez co się zaśmialiśmy. - Pomyśl życzenie.
Przymknęłam oczy i zdmuchnęłam świeczki.
- Dobra to teraz czas na prezenty ! - pisnęła blondynka (Mira) i usiadła mi w nogach podając podłużne pudełko. Cicho jej podziękowałam i zaczęłam rozrywać papier.
- Miranda kochanie doskonale wiesz, że nie jestem w żadnej ciąży - powiedziałam trochę rozbawiona widząc dwie pary śpioszek.
- Ale nigdy nie wiesz kiedy twój kochaś trafi gola - dodała Maya, a Leo się zaśmiał.
- Jesteście okropni - burknęłam i Davies podała mi swój prezent.
- Mam nadzieje, że to nic dla waszego zmyślonego dziecka - mruknęłam i z torebki wyjęłam..
Uwaga uwaga. Jakieś frędzelki - May ?
- O kurwa - mruknął 17-latek, a jego oczy rozbłysły.
- Sądząc po jego reakcji to jest jakaś cholernie mocno wyzywająca bielizna - westchnęłam i odłożyłam zaraz obok śpioszków. Leo podszedł do mnie i pocałował mnie w skroń podając duze pudełko - Ciężkie
- Mam nadzieje, że się spodoba - mrugnął okiem, a ja rozwiązałam kokardkę, a wieczko się samo odsunęło.
- Kupiłeś mi kota ? - moje oczy zapewnie wyglądały jak pięciozłotówki widząc zwierzaka.
- Aha. Jak będę w trasie to żebyś miała kogo przytulać w nocy - cicho się zaśmialam i wzięłam kotka na ręce.
- Cześć maluszku - podrapałam go, albo ją za uchem na co cicho mruknęła - Jaka to płeć ?
- Kotka - powiedział i objął mnie ramieniem.
- Tylko wam juniora brakuje - rozczuliły się dziewczyny, a ja je zmroziłam wzrokiem.
- Moja Melcia - przytulilam kotkę, a wszyscy się zaśmiali. Wszystko było idealnie, gdyby nie to, że znowu miałam ochotę wymiotować. - Przepraszam na chwilę.
Odstawilam Melanie na łóżko i pobiegłam do toalety.
- Lola myślę, że powinaś iść z tym do lekarza - powiedział na spokojnie szatyn.
- Nie ma mowy. Zostanę w łóżku jeszcze przez kilka dni i będzie dobrze. To zapewnie jakiś wirus - uśmiechnęłam się uspokająco i zaczęłam myć zęby - Myślę, że to tez jest spowodowane przez stres.
- Ale obiecaj mi, że jak będzie gorzej to do niego pojdziesz
- Obiecuje na Mele.
- Prezent ci się spodobał ?
- Był najnormalniejszy z tych wszystkich.
- Będziesz musiała ubrać dla mnie kiedyś tą bieliznę.
- A może od razu striptiz ?
- Abyś wiedziała - pocałował mnie przelotnie i wyszedł.
×××
Leo POV
Spoglądałem co chwilę na śpiącą dziewczynę. Była taka bezradna i niewinna. Nagle poczułem jak coś wskakuje na łóżko i po chwili zobaczyłem pyszczek Meli.
- Hej maluchu - zaśmiałem się i go pogłaskałem. - Widzisz twoja pancia śpi.
Lola chyba mnie usłyszała, bo jęknęla pod nosem i odwróciła się do mnie tyłem. Bogu dziękuje, że dał nam szanse.
×××
Pisałam kiedy Lola ma urodziny ? XD Mam nadzieje, ze się podoba 😊 Do następnego ❤ W miediach Mela
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro