Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

64

Obudziłam się przez mdłości które dopadły mnie już kilka dni temu. Wygrzebałam się szybko z spod pościeli i ruszyłam do toalety. Zdążyłam tylko ukucnąć.

- Nadal cię męczą ? - usłyszałam zatroskany głos chłopaka i czułam jak związuje moje włosy w kitkę.

- Idź. Wyglądam strasznie - wyjąkałam, aby znowu wsadzić głowę do muszli. Wszystko się zaczęło w nowy rok. Gdy już się upewniłam, że nie będę wymiotować oparłam głowę o ścianę.

- Jak się czujesz ? - zapytał siadając przede mną.

- Tak jak wyglądam - westchnęłam i powoli wstałam - Chyba spędze ten dzień w łóżku.

- To chyba będzie dobry pomysł - złapał mnie za ramię i wyprowadził do sypialni - Wszystkiego najlepszego aniołku

- Co ? - zapytałam, bo niczego nie rozumiałam.

- Widać, że choroba ją rozbiera, bo zapomniała o swoich własnych urodzinach - zaśmiała się wchodząca Miranda, a za nią Maya niosąca tort.

Delikatnie się uśmiechnęłam, kiedy każdy się ustawił w kółeczko wokół mojego łóżka i zaczęli śpiewać sto lat. Mogłam sobie wyobrazić jeszcze lepszych przyjaciół ? Nie, chyba nie.

- Aw kocham was - powiedziała rozczulona.

- Ale mnie najbardziej ! - krzyknął Leo przez co się zaśmialiśmy. - Pomyśl życzenie.

Przymknęłam oczy i zdmuchnęłam świeczki.

- Dobra to teraz czas na prezenty ! - pisnęła blondynka (Mira) i usiadła mi w nogach podając podłużne pudełko. Cicho jej podziękowałam i zaczęłam rozrywać papier.

- Miranda kochanie doskonale wiesz, że nie jestem w żadnej ciąży - powiedziałam trochę rozbawiona widząc dwie pary śpioszek.

- Ale nigdy nie wiesz kiedy twój kochaś trafi gola - dodała Maya, a Leo się zaśmiał.

- Jesteście okropni - burknęłam i Davies podała mi swój prezent.

- Mam nadzieje, że to nic  dla waszego zmyślonego dziecka - mruknęłam i z torebki wyjęłam..
Uwaga uwaga. Jakieś frędzelki - May ?

- O kurwa - mruknął 17-latek, a jego oczy rozbłysły.

- Sądząc po jego reakcji to jest jakaś cholernie mocno wyzywająca bielizna - westchnęłam i odłożyłam zaraz obok śpioszków. Leo podszedł do mnie i pocałował mnie w skroń podając duze pudełko - Ciężkie

- Mam nadzieje, że się spodoba - mrugnął okiem, a ja rozwiązałam kokardkę, a wieczko się samo odsunęło.

-  Kupiłeś mi kota ? - moje oczy zapewnie wyglądały jak pięciozłotówki widząc zwierzaka.

- Aha. Jak będę w trasie to żebyś miała kogo przytulać w nocy - cicho się zaśmialam i wzięłam kotka na ręce.

- Cześć maluszku - podrapałam go, albo ją za uchem na co cicho mruknęła - Jaka to płeć ?

- Kotka - powiedział i objął mnie ramieniem.

- Tylko wam juniora brakuje - rozczuliły się dziewczyny, a ja je zmroziłam wzrokiem.

- Moja Melcia - przytulilam kotkę, a wszyscy się zaśmiali. Wszystko było idealnie, gdyby nie to, że znowu miałam ochotę wymiotować. - Przepraszam na chwilę.

Odstawilam Melanie na łóżko i pobiegłam do toalety.

- Lola myślę, że powinaś iść z tym do lekarza - powiedział na spokojnie szatyn.

- Nie ma mowy. Zostanę w łóżku jeszcze przez kilka dni i będzie dobrze. To zapewnie jakiś wirus - uśmiechnęłam się uspokająco i zaczęłam myć zęby - Myślę, że to tez jest spowodowane przez stres.

- Ale obiecaj mi, że jak będzie gorzej to do niego pojdziesz

- Obiecuje na Mele.

- Prezent ci się spodobał ?

- Był najnormalniejszy z tych wszystkich.

- Będziesz musiała ubrać dla mnie kiedyś tą bieliznę.

- A może od razu striptiz ?

- Abyś wiedziała - pocałował mnie przelotnie i wyszedł.

×××
Leo POV

Spoglądałem co chwilę na śpiącą dziewczynę. Była taka bezradna i niewinna. Nagle poczułem jak coś wskakuje na łóżko i po chwili zobaczyłem pyszczek Meli.

- Hej maluchu - zaśmiałem się i go pogłaskałem. - Widzisz twoja pancia śpi.

Lola chyba mnie usłyszała, bo jęknęla pod nosem i odwróciła się do mnie tyłem. Bogu dziękuje, że dał nam szanse.

×××

Pisałam kiedy Lola ma urodziny ? XD Mam nadzieje, ze się podoba 😊 Do następnegoW miediach Mela

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro