Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

Minął tydzień od tamtego wydarzenia. Możecie pomyśleć, że to ustąpiło.. Wręcz przeciwnie. Widzę go za każdym razem, kiedy jestem sama. Wtedy kiedy idę na trening czy z niego wracam. Chociaż najczęściej przychodzi po mnie Leondre no i wtedy tak jakby znika. Boje się. Nie wiem jaki ma plan.. Jest piątek, a u Jesse jest impreza na którą się wybieramy całą ekipą. Trochę się jej obawiam, ale trzeba się trochę zabawić prawda ? Poczułam jak ktoś zwany moim chłopakiem całuje mnie w policzek.

- Co jest ? - zapytałam i spojrzałam się na niego kątem oka

- Byłaś taka jakaś nieobecna - westchnął, a ja się cicho zaśmiałam - Myślałem się, że coś się stało

- Wybacz kochanie - nadal miałam rozbawiony głos - Po prostu się zamyśliłam

- A mogę wiedzieć o czym tak ? - zmrużył oczy, a następnie zrobił brewki - Na 100% zamarzyłaś się o mojej osóbce

- Ciebie mam na codzień, więc nie muszę o tobie marzyć - wytkęnał mu język i wstałam z ławki

- Kochanieeee

- Uh po prostu trochę się obawiam tej imprezy ok ? - powiedziałam i wstałam z murku

- Może nie powinniśmy na nią iść ? - zapytał łapiąc mnie za rękę

- Mimo obaw raz na jakiś czas można się zabawić - uśmiechnęłam się lekko

- Ostatnia impreza była na moje urodziny - powiedział ze śmiechem 17-latek

- Stary jesteś

- Lola ! - krzyknął, a ja się roześmiałam i zaczęłam przed nim uciekać.

×××

Spojrzałam się w lustro i poprawiłam niedociągnięcia. Czarna sukienka sięgająca przed kolano, ciemna flanelowa koszula, czarne zakolanówki oraz czarne vansy dobrze się prezentowały ze sobą. Nałożyłam jeszcze naszyjnik i byłam gotowa.

- Loluś Leo przyszedł ! - krzyknęła kobieta, a ja przekręciłam oczami na moje jakże piękne zdrobnienie imienia. Zabrałam torebkę i zbiegłam na dół. 17-latek opierał się o ścianę, a jego wzrok był skierowany na mnie.

- Hej - przywitałam się z nim i cmoknęłam go w wargi

- Cześć skarbie po raz drugi - zaśmiał się i mnie objął - Ślicznie wyglądasz

- Ty też niczego sobie - wzruszyłam ramionami lustrując jego smukłą sylwetkę. Czarne jeansy z dziurami opinały jego cholernie chude nogi, czarny tank top, a na to zielona koszula w kratę.

- Nie pijcie za dużo - nagle koło nas pojawiła się moja rodzicielka

- Będę ją pilnował jak oczka w głowie - zaśmiał się Devries - Nie no żartuje. Odprowadzę ją w odpowiednim stanie, a jakby co zostanie u mnie

- Jesteś dobrym chłopakiem Leondre

- Uznajemy to za komplement pani Green - uśmiechnął się szeroko i otworzył drzwi - Do widzenia

- Bawcie się dobrze dzieciaczki - krzyknęła za nami

- Nie zmarzniesz ? - zapytał troskliwie chłopak.

- Jakby co to mnie ogrzejesz - puściłam oczko, a on jedynie pokręcił rozbawiony głową.

- Od czegoś jestem - wypiął dumnie klate i ruszył do przodu. Boże czy on na pewno jest zdrowy ?

[...]

I

mpreza trwała w najlepsze od dobrych kilku godzin. Mimo tego, ze byłam może po 3 drinkach i szumiało mi w głowie to jeszcze ogarniałam co się dzieje. Właśnie leciała jakaś piosenka do której tańczyłam wraz z Leondre. Delikatnie się uśmiechał i kołysał biodrami w boki wywołując u mnie chichot. Wypił dużo więcej ode mnie i właśnie widać tego skutki.

- Idę do toalety - starałam się przekrzyczeć lecącą muzykę, aby 17-latek mnie usłyszał. Spojrzał się na mnie i kiwnął głową, że rozumie. Widziałam katem oka jak bierze głęboki oddech i idzie do kuchni. Cicho się śmieje i przepraszam tłum ludzi, aby przypadkiem mnie nie zgnietli. Gdy już miałam łapać za klamkę ktoś pociągnął mnie do tyłu i przygwoździł do ściany. Był półmrok, wiec nie do końca widziałam kto jest moim oprawcą. Poruszyłam się niespokojnie, kiedy jego usta dotarły do mojej szyi. Poczułam dobrze znane mi perfumy. Jedna osoba ma tylko takie. Mark... Jego ręce błądziła po moich plecach zjeżdżając coraz niżej dopóki nie dotarły do mojego tyłka.

- Teraz mi już nie uciekniesz - wyszeptał i wbił się w moje usta. Poczułam słoną ciecz która zaczęła spływać po moich policzkach. Cicho syknęłam, kiedy ugryzł moją dolną wargę. Jego ręce zjechały na moje uda docierając pod sukienkę. Czulam się obrzydliwie.. Delikatnie sunął do góry dopóki nie dotarł do moich majtek. Kiedy chciał już w sądzić za nie palca ktoś go odepchnął. Spojrzałam się zapłakanymi oczami na mojego wybawiciela. Jakie mam szczęście, że to Leo.

- Jeszcze raz dotkniesz moją dziewczynę to nie ręcze za siebie ! - krzyknął, a w jego oczach mogłam dostrzec czystą furię. Nie mrugnęłam okiem, kiedy 17-latek siedział na blondynie i okładał go pięściami.
Zakrył usta przerażona i po prostu mnie sparaliżowało. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu i po prostu patrzyłam tępym wzrokiem na scenę przede mną.

- Jess ! - zdobyłam w końcu odwagęi krzyknęłam. Było za głośno, aby mnie usłyszał. Uhhh. Kiedy tylko odzyskałam zdolność ruszania się zbiegłam na dół i zaczęłam szukać mojego przyjaciela. Znalazłam go obciskującego się z jakąś blondynka. Trudno, że im przerwę. Odepchnęłam dziewczyną, na co warknęła

- Halo koleżanko nie widzisz, że jest zajęty ? - zapytała, a ja ją zignorowałam

- Potrzebuje pomocy i to dużej - powiedziałam błagalnie, a 17-latek zmarszczył brwi - Mamy małą bójke na piętrze

- Kto do kurwy tym razem ? - warknął

- Leo i Mark - wymamrotałam

- Kto wpuścił tego chuja tutaj ?! - krzyknął zwracając na siebie uwagę. Zignorował wszystkich i wbiegł na górę. Akurat w tym momencie Mark ściskał szyję mojego chłopaka cisnąc go w ścianę. Jess podszedł do naszego ex przyjaciela i oderwał go. Leo opadł na podłogę biorąc duży oddech. Jeszcze chwila, aby stracił przytomność. Pobiegłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie. Wyglądał okropnie.

- Wracamy - powiedziała stanowczo, a on jedynie przytaknął mało widocznie.
- Pomóc ci ? - usłyszałam Jesse i zanim cokolwiek powiedziałam wziął go na ramie i zszedł na dół następnie wyprowadzając go na zewnątrz - Powodzenia mała

×××

Przekręciłam kluczem zamek i weszłam wraz z chłopakiem na korytarz.

- Dasz rade iść na górę ? - zapytałam, a on jedynie mruknął potwierdzającą odpowiedź. Z kuchni zabrałam apteczkę i podreptałam do góry. Weszłam do sypialni Leo który leżał już przykryty kołdrą.

- Podnieś się - rozkazałam, a on zrobił grymas.

- Będzie szczypać - wymamrotał, a ja się zaśmiałam. - Ej nie śmiej się

- Nie będzie - powiedziała i nalałam trochę wody utlenionej na wacik. Zacisnał powieki, kiedy przejechałam po pierwszej ranie.

- Zjebany chuj - wyburczał i otworzył oczy - Nie miał prawa cie dotykać...

- Leo... - zaczęłam widząc jak złość zaczyna w nim rosnąć - Uratowałeś mnie i to jest najważniejsze

- A co jeśli przyszedł bym chwile później ?

- Jesteś moim bohaterem

×××

Co ten Mark odjebał ? Weronika czekałaś chyba na niego xD Mam nadzieje, że się spodobał. Kolejny w czwartek i to bedzie ostatni przed przerwą. Do następnego xX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro