18
Lola POV
Kolejnego dnia wstałam sama z siebie o 6:20. Ja to chyba jakaś nienormalna jestem, aby wstawać tak wcześniej, ale jak już nie śpie, ale mówi się trudno. Wydostałam się z spod pościeli i wstałam na równe nogi. Z szafki zabrałam gumkę i związałam włosy w kucyka na czubku głowy. Zabrałam telefon i zbiegłam na dół. W kuchni dochodził szelest który upewnił mnie, że mama zapewnie szykuje jedzenie.
Małymi krokami weszłam do pomieszczenia i usiadłam przy wysepce. Nie zauważyła mnie i to chyba dobrze. Odblokowałam telefon i zajęłam się sprawdzaniem social media. Nagle usłyszałam tłukące się szkło, na co zerwałam się z miejsca
- Cholera Lola chcesz, abym na zawał zeszła ? - zapytała kucując, aby zebrać odłamki szkła - Jest 6:30. Co się się stało, że już nie śpisz ?
- Sama nie wiem mamo - mruknęłam - A właśnie chciałam się coś ciebie zapytać...
- O co chodzi ? - zmarszczyła brwi i usiadła naprzeciwko mnie
- Leo chce, abym pojechała z nim na koncert... - urwałam, bo moja mama chyba nie wie, ze mój przyjaciel jest w zespole. Ups ?
- Kogo ? - zrobiła podejrzliwą minę - Kiedy i kto was zawiezie ?
- Emm kolegi Leo w jakimś małym pubie. W sobotę i pani Victoria
- O której ?
- Mamo ! - zapytałam trochę rozbawiona mimo tego, ze czułam się jak na przesłuchaniu
- No co ? - wzruszyła ramionami i delikatnie się uśmiechnęła - Muszę wiedzieć, że będziesz bezpieczna, ale..
- Ale ? - powtórzyłam
- Zgadzam się. Leondre wydaje się rozsądnym chłopakiem
- Jej ! - pisnęłam - Dzięki, dzięki aa dziękuje
Fangirl włączony
[...]
Cała przyszykowana i w ogóle zeszłam po raz drugi na dół. Byłam ubrana w czarne legginsy i ciepły bordowy sweter. Włosy związane w niedbałego koka, a na nadgarstku widniała dobrze znana bransoletka od chłopaka.
- Lola jest już 7:40 - powiedziała wychodząca kobieta
- Wiem. Właśnie się zbieram - posłałam jej delikatny uśmiech i zaczęłam ubierać buty - Możesz mnie po szkole odebrać ?
- A o której kończysz ?
- Emm chyba o 15:30 - westchnęlam na myśl, ze tak długo będę się kisić w tej szkole.
- Postaram się - kiwnęłam głową i wyszłam.
Nie minęło kilka sekund, gdy z domu naprzeciwko wyszedł Leondre. Podniósł głowę do góry i delikatnie się uśmiechnął w moją stronę. Spojrzał się na ulice i po chwili był u mojego boku
- Noo hej - zaśmiał się i pocałował mój policzek - Gotowa na nowy dzień w szkółce ?
- Uwierz mi, ze nie - westchnęłam - Co do tego koncertu...
- A właśnie ! Co z nim ? - zapytał i splótł nasze palce razem.
- Mogę jechać - w jego oczach dostrzegłam iskerki szczęścia i po chwili mogłam tkwić w ramionach 16-latka
- Bardzo się z tego cieszę Lo
×××
- Loolaaaa ! - ktoś krzyknął za moimi plecami, więc się odwróciłam
- Hej Mark - przytuliłam 17-latka, a gdy chciałam się odsunąć przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej - Coś się stało ?
- Em co jutro robisz ? - zapytał drapiąc się po karku
- Jade z Leo na koncert do Cardiff, a co ? - gdy tylko usłyszał, że jade z Devries'em jego twarz przypomniała złość i smutek. Coo ? - Mark o co chodzi ?
- Nie to już nieważne - westchnął i chciał odejść, ale w porę złapałam go za nadgarstek
- Hej ! Mimo, że jakoś długo się nie znamy to jesteśmy przyjaciółmi prawda ? - przytaknął, a ja zaczęłam kontynuować - Co się stało Mark ?
- Chciałem gdzieś z toba wyjść tak sam na sam - uśmiechnął się dosyć nieśmiało, a mnie delikatnie wryło w ziemie. Czy on... Właśnie ?
- W niedziele co ty na to, aby się spotkać ? Myślę, że wtedy jestem w domu
- A może... Podjade jutro po ciebie po koncercie?
- Um. No okay - zgodziłam się, ale nie jestem pewna czy słusznie. Dobra.. Raz się żyje prawda ? - Napisze się o której jutro się skończy ok ?
- Jasne. Będę czekał - pocałował mój policzek prawie, że zachaczając o kącik ust. Co do...? Nie nie możesz o tym myśleć Lola. Mark to twój przyjaciel i nikt inny
×××
Hejka :) A więc podoba mi się ten rozdział i nie mogę się doczekać, aż kiedy będziecie mogli przeczytać następny, bo tam cos się zadzieje 😁
Mam nadzieje, że się podoba 😅😄
Do następnego xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro