Accio#6
6. Minęło już trochę czasu od tamtego zdarzenia. Nie miałaś na razie żadnej wizji i Harry również, ale podejrzewałaś, że w Hogwarcie będziesz je miała co noc. Na razie się tym jednak nie przejmowałaś. Nastał ten dzień. Przyjazd do Hogwartu. Byłaś bardzo podekscytowana. Nie wiedziałaś jak to się wszystko potoczy. Wstałaś wcześnie. Inni również. Ubrałaś się ładnie, chodź i tak będziesz miała czarną szatę na sobie.
Gdy nastała odpowiednia godzina wyruszyliście na dworzec. Szłaś za Fredem i Goergem. Przez te ostatnie dni bardzo się zaprzyjaźniliście.
- Gotowy Fred?
- Gotowy George.
I ruszyli prosto w ścianę. Twoja pierwsza myśl to ,,Zabiję się''. Gdy widziałaś jak przechodzi tam Harry, Ron i Ginny trochę się uspokoiłaś.
- Gotowa? - spytała Hermiona. - Razem? - spytała, a ty pokiwałas głową na ,,Tak''. Zamknęłaś oczy i gdy je otworzyłaś byłaś już na peronie. Zobaczyłaś ogromny pociąg na którym pisało ,,Hogwart Expres''. Usiadłaś w przedziale razem z Golden Trio. Pomachałaś ostatni raz swojej mamie i tacie, który już wrócił z trasy i ruszuliście.
- Stresujesz się co? - spytał Ron
- No...trochę. Boję się, że zrobię coś głupiego, albo... - nie dokończyłaś, bo przerwała ci Hermiona.
- Oj daj już spokój! Na pewno będziesz się tam super bawić. No...o ile to szkołe można nazwać fajną zabawą. - dodała i wszyscy się zaśmialiście. Rozmawialiście o różnych rzeczach, aż gdy do przedziału weszła Pani z wózkiem ze słodyczami i spytała.
- Coś z wózka kochaneczki?
W tedy Harry, Ron i Hermiona podeszli do wózka.
- Chcesz coś? - spytała Hermi gdy szła w kierunku wózka.
- Wiesz co... mogłabyś mi kupić sok z dyni?
- Jasne. - i uśmiechnęła się. Gdy tak siedziałaś zauważyłaś, że Harry patrzy w kierunku jakiejś czarnowłosej dziewczyny. Byłaś zazdrosna. Nawet bardzo. Gdy oni usiedli Hermiona podała Ci sok, a ty go zaczęłaś powoli pić. Byłaś bardzo smutna przez to co zobaczyłaś. Chociaż nie byłaś w związku z Harrym, ale wiedziałaś, że on też coś do ciebie czuje, a może już nie? Może jak zobaczył tą dziewczynę to całe uczucie do ciebie wyparowało? Nie byłaś pewna.
- Hej Wiki... - powiedział Harry patrząc na Ciebie. - Wszystko w porządku?
- Tak. - odpowiedziałaś z trudem, bo tak naprawdę chciałaś mu teraz przywalić w twarz. Przecież on pewnie dobrze wiedział, że coś do niego czujesz. A on co? Tak po prostu się pyta jak gdyby nigdy nic. Na szczęście właśnie dojechaliście, bo nie wiem czy wytrzymałabyś jeszcze dłużej. Przebrałaś się szybko w czarną szatę i jak najszybciej wyszłaś z pociągu i podążyłaś wraz z pierwszorocznymi za Hagridem. Chciało ci się płakać. Gdy dotarliście do zamku nie mogłaś się nadziwić. To było piękne. Te wiszące świece, te piękne ściany i majestatyczny sufit. McGonagal wyczytywała kolejno imiona dzieci i kładła im na głowę tiarę przydziału, która nie wyglądała zbyt przyjaźnie.
- Wiktoria Riden! - krzyknęła a ty podeszłaś bardzo powolnym krokiem do tiary. Widziałaś, że Minerwa dziwnie na ciebie patrzy. Nie wiedziałaś dlaczego. Z tej odległości widziałaś doskonale stól Gryfonów, gdzie Hermiona cały czas się na ciebie patrzyła i się uśmiechała. Ron także, ale Harry raz patrzył na ciebie, raz na inną przypadkową dziewczynę, która się uśmiechała do niego z innego stołu. Nie mogłaś na to patrzeć.
- Hmmm...bardzo trudny wybór. Dużo odwagi, inteligencja i wierność przyjaciołą. - odezwała się tiara. - A nie! Mnóstwo sprytu i przebiegłości. Najlepiej mi pasujesz do Slitherinu... - po tych słowach zrobiło ci się bardzo przykro. - Ale nie będziesz w tym domie! To nie dla ciebie... hmm. Wiem! GRYFFINDOR! - zaczęli być ci brawa a ty szybko pobiegłaś do stołu Gryfonów. Hermiona bardzo ci gratulowała jak wszyscy. Harry również. Jednak cały czas byłaś na niego zła. Podczas uczty Dyrektor ogłosił Turniej Trójmagiczny. Chciałaś wziąć udział, ale można było dopiero od 17 lat. Po uczcie pobiegłaś do dormitorium. Usiadłaś na kanapie w pokoju wspólnym i zaczęły ci lecieć łzy z oczu. Jak on mógł?! Przez cały czas gapił sie na inne dziewczyny, a do ciebie nawet się nie odezwał. Byłaś na niego wściekła. Gdy Hermiona weszła do pokoju od razu wiedziała co ci jest. Znała cię zbyt dobrze.
- Nie przejmuj się nim. - powiedziała przutulając Cię. - On nie jest wart twojego płaczu.
- Ale...jak on mógł! Przecież dobrze wie że coś do niego czuje, a on tak na moich oczach! - znowu zaczęłaś płakać. Gdy Harry z Ronem i z innymi weszli do pokoju spojrzałaś się na Harrego, który też patrzył na ciebie.
- Wiktoria. Ci się stało? - powiedział prawie równo z Ronem. Ty nic nie odpowiedziałaś tylko pobiegłaś do swojego dormitorium. Rzuciłaś się na łóżko i zaczęłaś płakać w poduszkę.
- Ej. Co się jej stało? - spytał sie Harry Hermiony, gdy ty pobiegłaś do pokoju.
- Ty już dobrze wiesz! - odezwała się z wyrzutem.
- No właśnie, nie. - odpowiedział zakłopotany.
- Przecież wiesz, że jej na tobie zależy. A ty co robisz? Oglądasz się za pierwszymi lepszymi dziewczynami! - krzyknęła w jego stronę. - Zastanów się nad tym. Pomyśl co ona musi teraz czuć. I oboje dobrze wiemy, że też coś do niej czujesz... - po tych słowach poszła do twojego dormitorium.
Po jakimś czasie Harry chyba zrozumiał co zrobił źle. Po lekcji Transmutacji Harry na chwilę Cię zatrzymał.
- Hej...Wiki...- powiedział zakłopotany. - możemy pogadać?
- Nie mamy o czym. - odpowiedziałaś twardo.
- Ja wiem... ja przepraszam. Chcę z tobą porozmawiać w cztery oczy.
- Przecież rozmawiamy. - powiedziałaś chcąc jak najszybciej sobie pójść. Jednak Harry cię zatrzymał.
- Proszę! - powiedział do ciebie, a w jego oczach można było zobaczyć smutek.
- No dobrze. - uległaś jego spojrzeniu.
- Dziękuję. Przyjdź o 17:00 na błonia.
-Ok. - odpowiedziałaś i poszłaś do dormitorium się przebrać. Cieszyłaś się, że Harry chce z tobą rozmawiać. Po pewnym czasie namysłu ubrałaś się w to:
Wymknęłaś się cicho przed zamek. Zaczęłaś szukać Harrego. Stał opierając się o drzewo. Gdy cię zauważył od razu do ciebie podszedł.
- Cześć. Jeszcze raz ci dziękuję, że przyszłaś.
- Spoko. To dlaczego chciałeś się spotkać? - spytałaś chcąc znać odpowiedź na pytanie, chodź już się domyślałaś.
- Tak...ja - wziął głeboki oddech. - Bardzo Cię przepraszam. Nie wiedziałem, że ci na...
- Tak. Zależy mi na tobie. - dokończyłaś za niego i usiadłaś na jednym z dużych kamieni.
- Bałam się Ci to wyznać. Bałam się, że mnie odrzucisz i nigdy się już do mnie nie odezwiesz. - po tych słowach schowałaś głowę w kolanach i zaczęłaś płakać. Nie spodziewałaś się po tobie takiej reakcji. Harry widząc to usiadł obok Ciebie i Cię przytulił.
- Jak mogłaś tak pomyśleć. Nigdy bym tego nie zrobił. Mi również na tobie zależy. - po tych słowach się trochę uspokoiłaś.
- Od dłuższego czasu chciałem Cię poprosić o zostanie moją dziewczyną, ale się bałem. Tak samo jak ty. Czy mi wybaczysz za to co zrobiłem?
- Tak. Wybaczam Ci. I jeżeli to jeszcze aktualne to chcę zostać twoją dziewczyną! - powiedziałaś i się do niego uśmiechnęłaś. On również był bardzo szczęśliwy.
- Dziękuję. A to żebyśmy nie zapomnieli tej chwili... - powiedział, przysunął się do ciebie i cię pocałował. Byłaś w siódmym niebie! Tak długo na to czekałaś. Gdy się od siebie oderwaliście ty przytuliłaś Herrego, a on cię objął. Wpatrywaliście się w księżyc.
- Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. - odezwałaś się po chwili. Wszystko mu wybaczyłaś.
- Ja też. Chodźmy już. Robi się zimno. - i weszliście do zamku. Gdy weszliście do dormitorium jeszcze na chwilę usiedliście na kanapie przed kominkiem. Byłaś już bardzo zmęczona. Oparłaś swoją głowę na ramieniu Harrego i nim się obejrzałaś...zasnęłaś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro