Accio #34
- Draco! Stój! Czekaj idioto! – krzyczałaś za bratem który zmierzał do dormitorium. Chciałaś się dowiedzieć o co chodziło Zgredkowi. Bałaś się, że chodzi mu o TO...
-Odwal się, młoda. – odpowiedział nawet się nie oglądając.
- Wytłumacz mi to! – wrzeszczałaś – O co mu chodziło?
- Cicho! Bo przez ciebie Filcz nas zgarnie!
Wkurzyłaś się. Dogoniłaś go i stanęłaś tak, że był skazany parzeć ci w oczy
- Co miał na myśli Zgredek? – starałaś się mówić spokojnym tonem co było trudnym zadaniem, bo czułaś, że zaraz wybuchniesz. Draco prychnął.
- Skąd mam wiedzieć?
- Pogrążasz się bardziej. – powiedziałaś. – Mów mi tu jak po Veritaserum.
Widać było, że jest zestresowany. Cały czas parzyłaś na niego. Oczy miał pełne smutku, wściekłości i strachu. Po chwili spojrzał na ciebie. Z jego wyrazu twarzy wyczytałaś wszystko. To się stało. Nadszedł ten moment. Nie mogłaś uwierzyć. Modliłaś, aby to był zły sen. Draco zaczał powoli podnosić lewy rękaw.
Nie, nie, nie...proszę.
Po chwili ukazała się przed tobą szara czaszka z wężem. Momentalnie zrobiło ci się słabo. Byłaś wściekła, ale i smutna. Bardzo. Jak on mógł się zgodzić?! Przeciesz obiecaliście coś sobie. Że nigfy tego nie zrobicie, chodź byście musieli zapłacić za to życiem. Odwróciłaś wzrok od Mrocznego Znaku. Posłałaś Draco zawiedzone spojrzenie i wyminęłaś go chcąc jak najszybciej dostać się do swojego dormitorium.
Nie wiedziałaś co masz zrobić z tym faktem. Draco został jednym z nich. Został śmierciożercą. Złamał obietnice. Obiecaliście sobie, że nie zrobicie tego. A on co? Dał się pewnie omamić ojcu. A ty? A ty nie możesz nic z tym zrobic! I to jest najgorsze. Tego nie da się cofnąć. To już się stało i się nie odstanie. Ale cóż. Draco wybrał tą drogę, wię niech teraz nią idzie. Ale ty zawsze będziesz po stronie Zakonu Feniksa.
Zawsze...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sobota. Co będziesz robić? Leżeć w dormitorium. A co innego masz do roboty... Nawet nie możesz porozmawiać z bratem. Ah!! Przepraszam. Co ja pisze! Ty już przecież nie masz brata.
Na szczęście wczoraj, po mimo wizyty Zgredka udało wam się posprzątać całą kuchnie. Inne skrzaty były z tego powodu bardzo smutne i zawiedzione. Nie do końca łapiesz ich system myślenia, ale nie twój problem.
Zaraz zaraz... TRENIG QUIDICZA! Na śmierć byś zapomniała! Wstałaś z łóżka jak oparzona i podbiegłaś do zegara. 8:00 rano. Ulżyło ci. Może nawet zdążysz na śniadanie, które jest o 9:00? Zaczełaś się ubierać. Włosy związałaś w zwykłego kucyka i ubrałaś się również zwyczajnie. Zrobiłaś tylko lekki makijaż, aby nie wyglądać jak zombie i wyszłaś z Dormitorium. W Pokoju Wspólnym zastałaś Pansy zawzięcie dyskutującą z Draco. Podeszłaś do nich z zamiarem przywitania się.
- Hej. – powiedziałaś do przyjaciółki szczerząc zęby w uśmiechu. Ta jakby dopiero teraz cię zobaczyła.
- Hej Wiki. – odparła oddajac uśmiech. Spojrzałaś się na brata, ale ten odwrócił wzrok.
- Mam to gdzieś. – powiedziałaś do niego krzyżując ręce na piersi. – Ale tylko spróbujesz... - tutaj ściszyłaś głos. - coś mu zrobić...
Wiedziałaś, że twój brat nienawidzi Pottera, zreszta ty teraz tez nie. Ale nie pragniesz jego śmierci. Właśnie wręcz przeciwnie. Chcesz aby przeżył, bo to on ma zabić Lorda Voldemorta. Draco popatrzył na ciebie i tylko kiwnął głową.
- To idziemy na śniadanie? – spytałaś chcąc zmienić temat.
-Ok. To chodźcie. – rzekła dziewczyna i poszliście razem z nią do Wielkiej Sali.~
~~~~~~~~~~~~~~~~
To mój pierwszy rozdział który napisałam na komputerze. Mam nadzieje, że się spodobał. Dziękuję za cierpliwość i przepraszam za brak aktywności w ostatnim czasie.
ZA POTTERA I DO ZOBACZENIA :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro